134 Rozdział 12
oraz od koncentracji na rodzinie do koncentracji na terapeucie. Ewolucja terapii rodzinnej polegała przede wszystkim na odejściu od traktowania członków rodziny jako biorących udział w grze rodzinnej. W zamian za to przyjęto, że członkowie rodziny po to są razem, aby nadać sens swoim relacjom — walka o kontrolę relacji była tylko jednym z wielu sposobów nadawania sensu, do którego uciekała się rodzina, gdy inne sposoby zawiodły. Prawda o rodzinie jest współkonstruowana przez rodzinę i zespół terapeutyczny. Kolejna ewolucja to skoncentrowanie się na osobie terapeuty. Terapeuta występuje w systemie rodzinnym w dwu rolach. Jedna z nich to rola terapeutyczna, która bliska jest roli moralizatora lub kontrolera społecznego. Wpływa na nią cały szereg uwarunkowań indywidualnych dotyczących samego terapeuty jak i uwarunkowań ogólnych, tj. instytucjonalnych, kulturowych i historycznych. Druga rola, to rola osoby współtworzącej rzeczywistość rodzinną. Cecchin podkreśla, że terapeuta staje wobec trudnego dla niego dylematu: jeśli wierzy w swoją rolę terapeutyczną, w swoje działanie, ryzykuje, że stanie się manipulatorem. Jeśli zaś wierzy w konieczność pozostania systemu sobą, staje się „nieodpowiedzialny”. Jedynym rozwiązaniem jest stała autorefleksja nad sobą w terapii, a jedyną pozycją przyjęcie roli terapeuty „lekceważącego”. Terapeuta taki, to człowiek, który nie pozostaje związany z jedną teorią lub modelem terapii. Rozpoczyna terapię wolny od założeń i pomysłów. Dzięki temu wraz z rodziną może konstruować taki sposób jej funkcjonowania, który pasuje jej, jemu, a jednocześnie jest akceptowany społecznie. W wywiadzie z Barbaro i Górniakiem Cecchin (1995, s. 54—55) wypowiada znamienne słowa: „Terapeuta nie może zakładać, że to on decyduje o kierunku zmian w rodzinie, ponieważ każdy system organizuje się w swój sobie właściwy sposób” i chwilę dalej: „Zadaniem terapeuty jest pomoc ludziom w wychodzeniu z tego impasu. A więc — żeby mogli się rozwijać tak, jak to robili, zanim utknęli. Ale musisz być bardzo ostrożny, nie wiesz przecież, który rozwój jest dobry, który zły... Myślę, że jeżeli postępujemy zgodnie z zasadami terapii systemowej, to oczekujemy, że rodzina będzie szła ku lepszemu”. Celem głębszego zrozumienia ewolucji mediolańskiej szkoły terapii rodzin odsyłamy czytelnika do publikacji Collegium Medicum UJ w Krakowie: Cecchin (1995) Mediolańska szkoła terapii rodzin.
Przejdziemy teraz do omówienia grupy terapii systemowych, którym trudno jest nadać nazwę i do których po części należy opisane
powyżej podejście do terapii Cecchina i Boscolo. Niektórzy, np. Hoffman (1981), proponują nazwę „terapia drugiego porządku”. Do tej grupy należą przede wszystkim terapeuci: Andersen (1987, 1990), lwórca techniki zespołu reflektującego, Deisler zajmujący się przede wszystkim konsultacją systemową oraz Ludewig (1995). Teoretycznych podstaw tej odmiany terapii systemowej należy szukać w pracach von Foerstera (1981), chilijskich biologów Maturany i Varelli (1972) oraz w teorii konstruktywizmu, a także konstruktów społecznych. Częściowo pisaliśmy o tym w rozdziale poświęconym systemowi rodzinnemu.
Konstruktywizm jest szkołą filzoficzną zajmującą się relacją pomiędzy wiedzą a rzeczywistością. Zakłada on, że żaden organizm nie jest w stanie rozpoznać, naśladować ani też odtworzyć rzeczywistości, może tylko konstruować „modele, które pasują”. Ten ostatni fragment zdania jest koncepcją Glaserfelda (1984, 1987, 1988) jednego z wybitniejszych konstruktywistów. Konstruktywizm nie jest szkołą myślową całkowicie nową, czerpie bowiem wiele z filozofii Kanta, Vico (1958) a także z prac Piageta (1971) Ten ostatni wyróżnia dwie tendencje organizmu w relacji z jego otoczeniem: tendencje do asymilowania i tendencje do przystosowywania się. Konstruktywizm w swoich założeniach przeciwstawia się epistemologiom, które zakładały, że poznanie jest odzwierciedlaniem rzeczywistości niezależnie od udziału obserwatora w tym procesie. Konstruktywizm zaś uznaje, że każde stwierdzenie o rzeczywistości jest przede wszystkim stwierdzeniem o obserwatorze. Nie poszukuje zatem wiedzy o rzeczywistości, ale wiedzy o tym, jak poszczególne modele są skonstruowane. Maturana (1988, s. 30) z kolei uważa, że słowo „obiektywność” winno się wziąć w cudzysłów. Pisze on: „Obserwator nie ma operacyjnych podstaw, aby wypowiadać zdania albo stwierdzenia o obiektach, całościach lub relacjach, tak jakby egzystowały one niezależnie od jego własnych działań”. Konsekwencją tego stwierdzenia jest kolejne, mówiące o istnieniu równolegle wielu rzeczywistości, ponieważ nie istnieje jedna obiektywna prawda. Obserwator jest postrzegany jako część systemu, który obserwuje, i jednocześnie jako jego współtwórca. Chociaż zdajemy sobie sprawę z uproszczonej wersji tak przedstawionych idei konstruktywizmu (odsyłając czytelników do szerszych i głębszych opracowań) widać jasno, że wywarły one istotny wpływ na terapeutów rodzinnych. Przede wszystkim zwolniły ich one z poszukiwania jednej prawdy