Trudno sobie wyobrazić życie bez gumowych rękawiczek, ale jeszcze trudniej bez opon. A to catkiem realna perspektywa - drzewom kauczukowym poważnie zagraża grzyb. Może wyrządzić podobne szkody jak zaraza ziemniaczana w potowie XIX wieku w Irlandii.
OJCZYZNĄ DRZEW KAUCZUKOWYCH (Hevea brasiliensiś), głównego źródła naturalnego kauczuku, jest Brazylia, mimo to jej udział w jego światowej produkcji to dziś niespełna procent. W XIX wieku była monopolistą. Zła passa zaczęła się w roku 1876, kiedy to angielski podróżnik i badacz sir Henry Alexander Wickham przemycił 70 tys. nasion kauczukowca do Anglii. W Royal Botanic Gardens w Kew w Londynie otrzymano z nich sadzonki, które następnie posłużyły do założenia plantacji w Malezji i innych tropikalnych krajach i przełamania brazylijskiej dominacji. Udało się głównie dzięki dobrej organizacji upraw. W Brazylii lateks zbierano z drzew naturalnie rosnących, zbiór był więc kłopotliwy i mniej opłacalny, bo kauczukowce rosły w dużych odległościach od siebie. Jakby tego było mało atakowały je szkodniki, a przede wszystkim powodujący zgorzel liści grzyb Microcyclus ulei, który zresztą niszczy te drzewa do dzisiaj.
Azjatycką dominację z kolei usiłował pod koniec lat 20. przełamać Henry Ford. Uskrzydlony sukcesami w Ameryce postanowił zapewnić sobie dostawy surowca do produkcji opon i uniezależnić się od dostaw z Malezji. Miał do dyspozycji mnóstwo pieniędzy; wydawało, że może wszystko. Wykupił 10 tys. km2 gruntów w pobliżu miasta Santarem, 960 km od ujścia Amazonki.
Niemal żywcem przeniósł do Brazylii kawałek Ameryki, a miejscowa ludność wkrótce ochrzciła to miejsce Fordlandią. Żaden z jego menedżerów nie znał się jednak na uprawie kauczukowców, drzewa zostały posadzone zbyt gęsto, co, w połączeniu z dużą wilgotnością powietrza, sprzyjało rozwojowi grzyba. Kauczukowce chorowały, a wydajność plantacji spadała.
Kłopoty były też z ludźmi. Ford przeniósł na grunt brazylijski amerykańskie obyczaje i system pracy podobny do obowiązującego w jego fabryce. „Madę in USA” zupełnie się w dżungli nie sprawdziło. Robotnicy narzekali na jedzenie (hamburgery), zakazy (nie wolno było im pić alkoholu nawet we własnych domach, w pracy musieli nosić identyfikatory), a także na godziny pracy od dziewiątej do piątej, bez przerwy w czasie największego upału. Również władze Brazylii nie sprzyjały przedsięwzięciu amerykańskiego przemysłowca.
W 1930 roku doszło do rewolty - robotnicy się zbuntowali. Ford się jednak od razu nie poddał i przeniósł swoje plantacje w górę rzeki, gdzie były lepsze warunki do uprawy kauczukowców. Ale w 1941 roku nadszedł kolejny cios. Po klęsce w Pearl Harbour Ameryka z dnia na dzień została odcięta od azjatyckich dostaw naturalnego kauczuku. Wszystkie siły skierowano na uruchomienie produkcji syntetycznej
Suszony i wędzony lateks przypomina gumę arabską. Wędzenie chroni kauczuk przed pleśnią i innymi mikroorganizmami.
WRZESIEŃ 2008 WIEDZA I ŻYCIE"
57