241
Zasłona w ich umysłach i na naszych głowach: muzułmanki...
ite dotarcie do domu, ponieważ policjanci też mieli matki i siostry, które miały ten sam problem - oni i inni mężczyźni w ich rodzinach nie chcieli, by kobiety wychodziły z domu „nagie”. Dla wielu kobiet taka sytuacja była na tyle krępująca, że po prostu zostawały w domu. Wiele kobiet dotąd niezależnych stało się zależnymi od mężczyzn, a te, których męscy krewni nie przebywali w domu, cierpiały najbardziej, gdyż musiały prosić o pomoc sąsiadów. „Jak miałyśmy wychodzić z domu bez ubrania?” - pytała babcia za każdym razem, gdy opowiadała o swoich doświadczeniach. Młode kobiety o skromnych dochodach przestały chodzić do manufaktur produkujących dywany. Gospodarstwa mające odpowiednie środki czasem ustawiały warsztat tkacki w domu, jeśli córki miały wystarczające umiejętności, by pracować bez nadzoru. Handlarze dywanów zaczęli dostarczać wełnę, warsztaty tkackie i inne potrzebne materiały do gospodarstw o niższych dochodach, a wiedząc, że kobiety nie mają innego wyjścia, płacili im jeszcze mniej, niż gdy chodziły do manufaktur. Dla kobiet oznaczało to również utratę możliwości poznawania osób spoza najbliższej rodziny i sąsiedztwa. Młode kobiety stały się więc przedmiotem ostrzejszej kontroli ze strony rodzin17. Co gorsza, męscy krewni zaczęli przejmować zadania związane ze sprzedawaniem gotowych dywanów czy prowadzeniem interesów z handlarzami, również mężczyznami, co dla kobiet oznaczało utratę kontroli nad dochodami, choćby skromnymi.
Odrzucenie zasłony miało wpływ nie tylko na sferę ekonomiczną, ale też bardzo negatywny wpływ na aktywność publiczną, społeczną i sposób spędzania wolnego czasu przez miejskie kobiety o niskich dochodach. Dawniej mieszkające w miastach szyitki często chodziły do meczetu, by pomodlić się, wziąć udział w ceremoniach religijnych, spotkać się z innymi kobietami albo po prostu w poszukiwaniu spokoju i ciszy. Od czasu do czasu organizowały wspólne wyprawy do innych sanktuariów w mieście. Społeczne uznanie dla tej instytucji było tak silne, że nawet najbardziej surowi mężowie i ojcowie nie sprzeciwiali się udziałowi kobiet w wizytach, choć mogli prosić starsze kobiety o towarzyszenie młodszym. Moja babcia i kobiety z jej otoczenia z żalem mówiły o tym, jak bardzo brakowało im możliwości organizowania tych wizyt przez długi okres, niemalże do wybuchu drugiej wojny światowej. Babcia często twierdziła, że mężczyźni nie mieli wielu zastrzeżeń do nowych ograniczeń: „Dlaczego mieliby mieć, skoro oni zawsze chcą trzymać swoje kobiety w domu?”.
Jedną z najprzyjemniejszych i najszerzej rozpowszechnionych kobiecych instytucji społecznych były cotygodniowe wizyty w miejskiej łaźni. W mieście znajdowało się tylko kilka takich miejsc. Publiczna łaźnia stwarzała więc możliwość poznania osób spoza sieci rodzinnych i sąsiedzkich relacji. Kobiety wychodziły
17 Co więcej, nowa forma organizacji sprawiła, że od wszystkich kobiet w gospodarstwie oczekiwano pracy przy wytwarzaniu dywanów, przez co zostały znacznie bardziej obciążone obowiązkami.