268 Igor Kopytoff
jeszcze się nasilają. Istnieje rodzaj czarnego rynku, który nadaje jednostkowość; jest on lustrzanym odbiciem lepiej znanego czarnego rynku nadającego status towarom, który nieodłącznie towarzyszy sterowanym gospodarkom opartym na ujednostkowieniu; i jak on jest równie nieunikniony. Nawet więc rzeczy, których wartość wymienna nie budzi wątpliwości, formalnie rzecz biorąc będące więc towarami, przyjmują wartość innego rodzaju, która ma charakter niemonetamy i przekracza wartość wymienną. Możemy uznać to za brakującą u Marksa, pozaekonomiczną stronę zjawiska, które nazwał on fetyszyzmem towarowym. Dla Marksa o wartości towarów przesądzają stosunki społeczne decydujące o ich produkcji; jednak istnienie systemu wymiany sprawia, że proces produkcji ulega oddaleniu i przestaje się go właściwie postrzegać, co „maskuje” prawdziwą wartość towaru (jak, powiedzmy, w wypadku diamentów). Dzięki temu towar zostaje wyposażony społecznie we „władzę” podobną do „władzy” fetysza, która nie ma żadnego związku z jego prawdziwą wartością. Jednak z naszej analizy wynika, że władza ta staje się atrybutem towarów częściowo już po ich wyprodukowaniu i że dzieje się to na drodze autonomicznego procesu natury kognitywnej i kulturowej, jakim jest ujednostkowienie.
Podkreślałem dotąd rozległy charakter utowarowienia w społeczeństwie zachodnim, jako reprezentującym pewien typ idealny społeczności wysoko skomercjalizowanej i zmonetaryzowanej. Zachód jest także jedyną w swoim rodzaju całością kulturową o historycznie uwarunkowanym zbiorze określonych predyspozycji światopoglądowych.
Do jednej z tych predyspozycji odwoływałem się już wcześniej; chodzi mi o pojęciowe oddzielenie ludzi i rzeczy oraz traktowanie tych pierwszych jako przeznaczonych z natury do indywidualizacji (tzn. ujednostkowienia), a drugich jako z natury podlegających utowarowieniu. Podział ten, choć sięgający intelektualnymi korzeniami klasycznej starożytności i chrześcijaństwa, zaczął wybijać się w kulturze na pierwszy plan wraz z nastaniem nowoczesności w Europie. Oczywiście jego najbardziej jaskrawym zaprzeczeniem było niewolnictwo. Niemniej wyraźnym wskaźnikiem kulturowej doniosłości tego podziału jest właśnie fakt, że niewolnictwo stanowiło problem intelektualny i moralny wyłącznie na Zachodzie (por. Davis 1966, 1975) i praktycznie nigdzie indziej. Niezależnie od złożoności przyczyn, które za tym stały, pojęciowe rozróżnienie na uniwersum ludzi i uniwersum przedmiotów w połowie XX wieku było już jednym z aksjomatów kultury Zachodu. W tej sytuacji nie wydaje się zaskakujące, że konflikt kulturowy wokół aborcji przybrał na sile w wieku XX, a jego zajadłość spotęgowała się bardziej niż kiedykolwiek w XIX wieku, ani też, że za jego wyraz można uważać toczony przez strony spór o dokładne usytuowanie linii oddzielającej osoby od rzeczy oraz punktu, w którym osoba ludzka zaczyna istnieć. Siły proaborcyjne
i antyaborcyjne zgadzają się bowiem co do jednego; można położyć kres życiu rzeczy, a nie osoby. Sporadycznie dochodzi więc na salach sądowych do starć, w których zwolennicy aborcji domagają się sądownego zakazu praktyk stosowanych przez jej przeciwników, podejmujących próby rytualizacji pochówku usuniętych płodów, ponieważ taki obrzęd zakłada, że płód istnieje jako osoba. Jednak jeśli chodzi o stojące za ich działaniami poglądy, to faktycznie uderzający kontrast kulturowy rysuje się pomiędzy przekonaniami obu stron konfliktu a postawą Japończyków. Ci ostami nie uważają aborcji za specjalny problem, uznając równocześnie, że nienarodzone dziecko jest w pełni osobą. Dzieci te mają specjalny status misogo, utraconych dusz, którym oddaje się cześć w specjalnych świątyniach (por. Miura 1984).
W myśli Zachodu istnieje ponadto ponadczasowy problem moralny, niezależny od ideologicznej pozycji myśliciela, dotyczący utowarowienia rozmaitych atrybutów człowieczeństwa, takich jak praca, inteligencja, zdolności twórcze, a od niedawna także organy ludzkiego ciała, zdolności rozrodcze kobiet i komórki jajowe. Obciążenie moralne tych zagadnień jest częściowo dziedzictwem długotrwałych dyskusji wokół niewolnictwa i zwycięstwa zwolenników jego zniesienia. Stąd bierze się tendencja, by odwoływać się do niewolnictwa jako najlepszej metafory opisującej utowarowienie zagrażające sferze człowieczeństwa, którego niewolnictwo było przypadkiem krańcowym, kiedy to człowieka w całości traktowano jak towar. Moralne oskarżenia kapitalizmu, zarówno przez Marksa, jak przez papieża Leona XIII, opierały się na przekonaniu, że ludzka praca nie powinna być jedynie towarem - stąd tak wielka siła retoryczna określeń w rodzaju „niewolnictwo pałacowe”. Pojęciowy problem łączenia w jedno osoby i towaru sprawia, że w większości liberalnych społeczeństw nowoczesnego Zachodu adopcja dziecka jest nielegalna, jeżeli łączy się z nią finansowe wynagrodzenie dla jego naturalnych rodziców - coś, co większość społeczeństw uważało i uważa za zupełnie oczywisty wymóg sprawiedliwości. Jednak we współczesnych społeczeństwach Zachodu adopcję połączoną z materialną rekompensatą uważa się - niezależnie od tego, jak bardzo kochający byliby adopcyjni rodzice i za sprzedaż dziecka, a w związku z tym za namiastkę niewolnictwa ze względu na wpisane w nią utowarowienie. Dlatego też prawo brytyjskie karze za płacenie tego rodzaju rekompensat; podobnie jest w większości prowincji kanadyjskich i niemal we wszystkich stanach USA.
Wymiana jest znakiem obecności utowarowienia. Stwarza ona jednak możliwości nielegalnego handlu, a frymarczenie przymiotami człowieka uchodzi za wyjątkowo haniebne. Nie kwestionujemy np. utowarowienia i sprzedaży pracy (która z natury jest towarem o charakterze czasowym). Sprzeciwiamy się jednak kupczeniu czyjąś pracą, które łączyłoby się z jej zupełnym utowarowieniem. Zniesione zostało terminowanie jako forma pracy, a sądy poradziły sobie z utowarowieniem kontraktów podpisywanych przez sportowców i aktorów. Kulturowy sprzeciw przeciwko drużynie „odsprzedającej” piłkarzy innemu pracodawcy czy studiu filmowemu robiącemu to samo z aktorem wyraża się przy użyciu języka, jakim zwykło się mówić o niewolnictwie. Transfer zmusza kontraktowego pracownika do pracy dla pracodawcy, którego nie wybrał sam, czyli stawia go