164
naturalnym bodźcem i marginesem dla jego własnej aktywności w lym 7al a z tym wiąże się ciągłe ryzyko ze strony opiekuna”17. Istotny probW' w rozmiarach tego niedoboru opieki i marginesu narzuconej podopieczne samodzielności. Nietrudno tu bowiem o odchylenie w obu kierunkach od J I zasady. Nie wydaje się przy tym możliwe i potrzebne ustalenie jakichś ostt^ I granic w tej mierze. Ogólnie mówiąc, opiekun nie powinien liczyć na nit 1 istniejące możliwości podopiecznego do samodzielnego zaspokajania jego po. I trzeb i pozostawienia nie wypełnionych luk w opiece. Ze strony podopiecznego I istnieć muszą potencjalne i realne możliwości samozaspokajania określonych 1 potrzeb, tkwiących w poziomie jego rozwoju psychofizycznego i warunkach 1 zewnętrznych. Inaczej mówiąc, granica powodowanego celowo niedostatku 1 opieki nie może przekraczać potencjalnych możliwości podopiecznego samote- I gulacji i niezbędnych warunków zewnętrznych do tego. W tak określonych granicach mieści się potrzeba stworzenia podopiecznym dobrze pojętej „szkoły życia”18, w której istnieją do pewnego stopnia świadome ograniczenia w zaspokajaniu niektórych ich potrzeb, zwłaszcza biologicznych, oraz konieczność codziennego trudu, wysiłku, zmartwień i zdobywania własnymi siłami wartości służących ich potrzebom. Tak na przykład doświadczenie z życia rodzinnego wskazuje, że nawet dość znaczne braki w zakresie tzw. warunków materialnych w życiu dziecka i związane z nimi czynności opiekuńcze mogą powodować dodatnie skutki wychowawcze:
— wykształcenie zaradności życiowej,
— zdobycie doświadczeń, umiejętności samoobsługowych,
— rozwinięcie zdolności w pokonywaniu trudności,
— uodpornienie na okresowe niedostatki, itd.
Analiza praktyki opieki nad dzieckiem wykazuje, że przestrzeganie bądź naruszanie tej zasady przejawia się w określonych postawach opiekuńczych opiekunów, czyli w tendencjach stałych19. Wynika to z angażującego osobowość opiekuna charakteru opieki, która dokonuje się poprzez jego postawy w stosunku do przedmiotu opieki. lest to fakt zarazem pomyślny i niepomyślny. Pomyślny dlatego, że łatwiej jest o postawienie diagnozy i ustalenie przedsięwzięć zmierzających do utrzymania stanu pożądanego, a niepomyślny o tyle, że postawy nie jest łatwo wytworzyć, a jeszcze trudniej zmienić. Tak więc zasada optymalizacji
11 lak trafnie zauważa A. H. Masłów „Pożywienie, bezpieczeństwo, miłość, podziw, wolność które zawsze były obecne, których nigdy nie brakowało i o których się nie marzyło, nie tylko mogą pozostać me zauważone,lecz nawet zdewaluowane. udaremnione lub zniweczone” — A. H Maslow Mormacin i osobowość, warszawa 1990, s. 105. ’ v
’ Pauz. rozdział 5.3. „Posiąwy opiekuńcze”.
" Por. 1. Korczak. Wybór pism. t. 111, Warszawa 1958, s. 276. 310—312 a także A S Mai-,., L Z mojej praktyki pedagogicznej. Warszawa 1954, s. 7_9. ’ ^ Makarenko,
■ wynika z obiektywnych zależności występujących w opiece rozwojowej1, f ^'peklowanie w praktyce polega na spełnianiu szeregu bardziej jednoznacz-f JeJ|fwymagań — składających się na względną całość tej złożonej normy I wskazujących, że opieka optymalna to taka opieka, która:
zjednej strony nie dochodzi do poziomu nadopiekuńczości, a z drugiej, nie „ jo granic deprywacji potrzeb podopiecznego, czyli niedostateczności;
_ nie ubezwłasnowolnia jednostki w znaczeniu arbitralnego narzucenia jej opieki i uczynienia z niej w ten sposób podopiecznym wbrew jej możliwościom / j dyspozycjom samoregulacyjnym;
— nie tworzy układu bezwzględnych (antagonistycznych) sprzeczności po-nzeb i interesów życiowych stron „trójkąta opieki”: podopieczny — opiekun _ społeczeństwo2;
— wykazuje w swym procesie ewolucyjnym względnie stałą tendencję do I samorcdukcji, zaniku i stosownej modyfikacji na rzecz udzielania pomocy I j santoudżielniania;
— tworzy określony margines niedostatku, na miarę potencjalnych możliwości podopiecznego, warunków zewnętrznych i skompensowania tego niedostatku jego własną produktywną aktywnością, własnymi „wydobytymi” siłami;
— dostosowuje się do realnych i potencjalnych możliwości samoregulacyj-nych podopiecznego i stymuluje rozwój dyspozycji samodzielnościowych;
— stanowi w swej całości strukturalnej dobrze pojętą,,szkołę życia”, polegającą na wprowadzeniu do układu opiekuńczego elementów realnego — w jego humanistycznym kształcie — życia „tu i teraz", takich i na tyle, żeby dostarczały podopiecznemu niezbędnych do pełnienia ról —? w średniej i dalszej perspektywie życiowej — doświadczeń i treningów („sprawdzania się”), takich — obok należnych dzieciństwu czułości, radości, beztroskiej zabawy, itp. — jak:
• praca i poszanowanie jej efektów,
• odpowiedzialne spełnianie obowiązków,
• ponoszenie „na własnej skórze” skutków swej aktywności,
• pokonywanie trudności i „niezałamywanie się”,
• samoograniczanie się i powściągliwość w konsumpcji dóbr.
Pojęcie procesu opiekuńczego rozwojowego, stabilnego i inwolucyjnego zostało zasygnalizowane wyżej. Najbardziej istotna cecha procesu pierwszego typu jest to. że doprowadza podopiecznego do samodzielności życiowej i uwalnia go od zależności opiekuńczej opiekuna. Jest zatem zrozumiale, że przede wszystkim (jeśli nie wyłącznie) z tym procesem należy łączyć tak rozumiana zasadę optymalizacji opieki.
Jak wynika z dokonanej wyżej charakterystyki stosunków opiekuńczych, przynajmniej niektóre z nich (rodzice — dzieci) sa z natury rzeczy układami sprzecznymi, gdyż przede wszystkim to. co dają z siebie opiekunowie, jest obiektywnie najczęściej poważną ofiara ich jakości życia. Dlatego też postulat ten nie stanowi wymogu całkowicie pełnej zgodności potrzeb i interesów obu stron stosunku ooieksłńczego. lecz zachowywania stanu możliwego do przyjęcia przez obie strony.