62961 skanowanie0007

62961 skanowanie0007



224 SŁAWOMIR MROZEK

DROGI PAN KOLEGA (zrywając się gwałtownie) Tak! Dziś! Jeszcze dzisiaj! O! Bezwzględnie, bezwzględnie!

PAN KOLEGA (uspokajająco) To ja, drogi panie kolego, to ja!

DROGI PAN KOLEGA (przytomniejąc) A, to pan...

PAN KOLEGA Śniło się coś panu?

DROGI PAN KOLEGA E, głupstwa...

PAN KOLEGA Ja bardzo przepraszam drogiego pana kolegę, że budzę, ale tu jest kolej.

DROGI PAN KOLEGA No to co?

PAN KOLEGA Nie wiedziałem. Czy byłby pan kolega tak łaskaw? Chciałbym się zamienić miejscami. Oczywiście jeżeli panu koledze to nie robi różnicy. Pan kolega rozumie, ja mam alergię na gwizd. Moje serce... Jeżeli panu koledze nie sprawi kłopotu, to wolałbym być dalej od okna. Kolega śpi tak twardo...

DROGI PAN KOLEGA To niech pan kolega zamknie okno.

PAN KOLEGA Podusimy się. Taka ciepła noc...

DROGI PAN KOLEGA Rzeczywiście. Gorąco jak cholera!

PAN KOLEGA Ja naprawdę strasznie przepraszam drogiego pana kolegę.

DROGI PAN KOLEGA (z wymuszoną grzecznością) Ależ proszę bardzo, nic nie szkodzi.

PAN KOLEGA Doprawdy, bardzo mi przykro.

DROGI PAN KOLEGA Ależ nie ma o czym mówić.

PAN KOLEGA Ja niezmiernie żałuję.

DROGI PAN KOLEGA Ależ bynajmniej! Drobiazg doprawdy!

PAN KOLEGA (rzeczowo) No to zamienia się pan?

DROGI PAN KOLEGA (z konwencjonalną uprzejmością na pograniczu wściekłości) Ależ z największą przyjemnością! Bardzo mi miło! Bardzo mi miło! (zapala stojącą lampę i zabiera się do przeciągania łóżka)

PAN KOLEGA (przesiada się szybko na jego łóżkojgO, nie! Niech się pan nie trudzi! Zamienimy tylko pościej. /Wystarczy w zupełności.

DROGI PAN KOLEGA Naturalnie! Jak pan sobie życzy! (wyładowuje swoją złość na przerzucaniu pościeli. Po czym panowie układają się na zamienionych łóżkach. Łóżko pod oknem skrzypi okropnie, tym razem pod ciężą-rem Drogiego Pana Kolegi, który jednocześnie wydaje okrzyk bólu)

PAN KOLEGA Wygodnie panu?

DROGI PAN KOLEGA O, tak!

PAN KOLEGA Co to było?

DROGI PAN KOLEGA Sprężyna.

PAN KOLEGA Niewymownie jestem wdzięczny drogiemu panu koledze, niewymownie.

DROGI PAN KOLEGA Cała przyjemność po mojej stronie.

PAN KOLEGA No to śpijmy. Dobranoc.

DROGI PAN KOLEGA Dobranoc. (Pan Kolega gasi lampę. Znowu, jak poprzednio, scena całkowicie ciemna, potem rozjaśnia się trochę. Obaj panowie zasypiają. Słychać zbliżający się pociąg, później gwizd, taki sam, jak poprzednio. Obydwaj panowie zrywają się jednocześnie)

PAN KOLEGA Pan też?

DROGI PAN KOLEGA Pana to dziwi?

PAN KOLEGA Pan nie ma alergii.

DROGI PAN KOLEGA Ale jestem koło okna. (słychać oddalający się pociąg i gwizd, już dalszy)

PAN KOLEGA O, Jezus!

DROGI PAN KOLEGA Święte słowa!

PAN KOLEGA Ten tor musi być gdzieś blisko. Co pan na to?

DROGI PAN KOLEGA Budują, a nie myślą.

PAN KOLEGA Co robić?

DROGI PAN KOLEGA Nie ma rady Trzeba zamknąć okno.

PAN KOLEGA Będzie duszno.

DROGI PAN KOLEGA Woli pan nie spać?

PAN KOLEGA Trudno. Niech pan zamyka.

DROGI PAN KOLEGA Ja?

PAN KOLEGA Ja gasiłem światło.

DROGI PAN KOLEGA Rzeczywiście.

PAN KOLEGA No i pan się lepiej na tym zna. Pan jest inżynierem, a ja ekonomistą.

DROGI PAN KOLEGA No tak... poniekąd.

PAN KOLEGA A poza tym jest pan bliżej okna. (Drogi Pan Kolega wstaje i podchodzi do okna. Nagle odskakuje z powrotem) No i co, zamknął pan?

DROGI PAN KOLEGA Tsss...

15 — Utwory sceniczne


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanowanie0005 220 SŁAWOMIR MROZEK DROGI PAN KOLEGA To jest... tak. Trochę. PAN KOLEGA Trochę! Pan s
skanowanie0004 218 SŁAWOMIR MROZEK DROGI PAN KOLEGA Bestyjka. PAN KOLEGA Dla mnie to dzieło sztuki.
skanowanie0009 228 SŁAWOMIR MROZEK DROGI PAN KOLEGA Ale w istocie jesteśmy oddzielnie! TRZECIA OSOBA
57489 skanowanie0010 230 SŁAWOMIR MROZEK DROGI PAN KOLEGA Eee... nie... PAN KOLEGA No... może z prof
48187 skanowanie0011 232 SŁAWOMIR MROZEK DROGI PAN KOLEGA (poirytowany) To po co się panu koledze w
skanowanie0008 226 SŁAWOMIR MROZEK PAN KOLEGA Co? Nie domyka się? (Drogi Pan Kolegą] zamyka mu usta

więcej podobnych podstron