226 SŁAWOMIR MROZEK
PAN KOLEGA Co? Nie domyka się? (Drogi Pan Kolegą] zamyka mu usta dłonią, Pan Kolega mamroce przez jego palce) Co pan wyrabia!
DROGI PAN KOLEGA (szeptem) Ciszej, na miłość boską*-tu ktoś jest! (zwalnia uchwyt)
PAN KOLEGA (szeptem) Gdzie?
DROGI PAN KOLEGA {szeptem) Tam, w kącie!
PAN KOLEGA {szeptem) Pewnie się panu wydawało!
DROGI PAN KOLEGA {szeptem) To niech pan sam spraw-! dzi! (pauza)
PAN KOLEGA (szeptem) Niech mi pan przyniesie telefon,'
DROGI PAN KOLEGA (szeptem) Po co?
PAN KOLEGA (szeptem) Zadzwonię do recepcji. Pan tylko przyniesie, ja zadzwonię.
DROGI PAN KOLEGA (szeptem) Ja?
PAN KOLEGA (szeptem) Pan jest już na nogach.
DROGI PAN KOLEGA (szeptem) A ja miałem zamknąć okno. Teraz pana kolej, (pauza)
PAN KOLEGA (szeptem)-. Może zapalić światło?
DROGI PAN KOLEGA (głośno) Niech Pan Bóg zachowa! (szeptem) Jeżeli ma broń, będzie nas widział jak na dłoni, (ukazuje się sylwetka trzeciej postaci) Idzie! (Drogi Pan Kolega wskakuje na łóżko Pana Kolegi, bliżej którego się znajdował)
GŁOS TRZECIEJ OSOBY (młody, kobiecy głos) To ty?
DROGI PAN KOLEGA (szeptem) To do pana?
PAN KOLEGA (szeptem) Skądże! Myślałem, że to do pana!
GŁOS TRZECIEJ OSOBY Dlaczego się nie odzywasz?
PAN KOLEGA (szeptem) Powiedz pan coś, do diabła!
DROGI PAN KOLEGA (szeptem) Co mam powiedzieć?V
PAN KOLEGA (szeptem) Wszystko jedno!
DROGI PAN KOLEGA (wydaje filuterny okrzyk, jakim nawołuje się dobrze wychowane towarzystwo w lesie) Hu-uuu!
GŁOS TRZECIEJ OSOBY Co to za żarty! Gdzie jesteś?
DROGI PAN KOLEGA Tutaj! Pod kołderką!
PAN KOLEGA (szeptem) Idiota!
DROGI PAN KOLEGA (szeptem) No to niech pan sam rozmawia!
GŁOS TRZECIEJ OSOBY Poczekaj, zapalę światło.
PAN KOLEGA (w? panice) Nie.
DROGI PAN KOLEGA Nie, nie, proszę nie zapalać!
GŁOS TRZECIEJ OSOBY Przecież muszę cię zobaczyć.
DROGI PAN KOLEGA Jestem nie ogolony.
PAN KOLEGA Tak jest! Ja też!
GŁOS TRZECIEJ OSOBY (śmiejąc się) Co za skrupuły! Jesteś jak dziecko! (Trzecia Osoba zapala zapałkę i obie świece. Orkiestra zaczyna grać powolną, ale rytmiczną melodię. Trzecia Osoba jest młodą dziewczyną, w sukni bez ramiączek, głęboko dekoltowanej, obcisłej w talii, od bioder rozszerzającej się w rodzaj krótkiej krynoliny o konsystencji cekinowo-tiulowej, pienistej. Odpówiadd marzeniom panów w średnim wieku. Ale inscenizacja powinna dbać, żeby nie była to postać wulgarna ani w zachowaniu się, ani w szczegółach charakteryzacji. Buciki tzw. „szpilki”, jednak nie słychać kroków ani teraz, ani później. Włosy upięte w kok odsłaniają kark. Trzecia Osoba bierze do ręki lichtarz, podchodzi do łóżka, na którym znajduje się Pan Kolega i Drogi Pan Kolega, wznosi lichtarz i oświetla ich, siedzących obok siebie, do połowy odkrytych, rozczochranych i mrugających oczami.
- Wyglądają nieuchronnie głupio)
DROGI PAN KOLEGA (z rezygnacją) Dobry wieczór pani.
PAN KOLEGA Tak jest.
DROGI PAN KOLEGA Pozwoli pani, że się przedstawię.
PAN KOLEGA (przyczesuje się nerwowo) Za pozwoleniem pani...
DROGI PAN KOLEGA (trąca Pana Kolegę) Niechże mnie pan przedstawi.
PAN KOLEGA Pani pozwoli, mój drogi pan kolega... (Drogi Pan Kolega kłania się, co w wykonaniu człowieka siedzącego w łóżku musi ujypaść niezręcznie)
DROGI PAN KOLEGA Bardzo mi przyjemnie.
PAN KOLEGA (po cichu) Teraz pan mnie.
DROGI PAN KOLEGA ...A to pan kolega. (Pan Kolega kłania się)
PAN KOLEGA Bardzo mi miło... hm...
TRZECIA OSOBA Dwóch?
PAN KOLEGA My zawsze razem... Na delegacji;;; • .
15*