mi politycznymi , Ten zresztą stosunek dajmy — do doktryny TowiaAakiego zuriT U1 wielu badaczy późniejszych, którzy * waniem pomijali teoretyczną warstwę d*2qH nań Towiańskiego, a jego zwolenników czuh 1 w obowiązku rozmaitymi okolicznościami Ji61 wiedli wić. Postępowali tedy niczym biblijni***] nowie Noego, którzy wziąwszy „szatę, a włożl wszy ją oba na ramiona swe, szli wspak \ zakryli nagość ojca swego*' (Gen. IX, 23). pra J tyki takie — rzecz naturalna — pobudzały jn. nych, choćby Boya Żeleńskiego, do protestu m demaskatorskich gestów libertyńskiego szyderstwa.
Wśród Towiańskiemu współczesnych bardziej analityczny stosunek właściwy był tylko jednostkom. Należałoby tu przede wszystkim wspomnieć o Krasińskim, jego krytyce „żargonu nieznośnego, pretensyjnego, głupiego nad miarę" i zarazem o jego usiłowaniu odnalezienia „idei wielkich" oraz „pomysłów Jenialnych", sprawiających przecież, iż mimo wszystko Towiań-ski „bardzo jest porywający" i „niezawodnie potężny**, że Jest myślicielem, z którym w wielu sprawach niepodobna nie poczuwać się do solidarności. „W Towiańskim — pisał Krasiński — zeszły się razem i wielka idea, co krąży, jak orzeł, nad Inami, i mnóstwo magnetycznych szczególików**. Choć bliski nowej idei, nie jest w stanie jej „rozumowaniem logicznie wywieść**. Ten „dziwny obywatel’* słyszy „dzwonów huk’*, choć nie wie z którego kościoła się one rozlegają, wprawdzie tylko „obudzą w drugich ogień, nic więcej, ale ten ogień będzie płomieniem** **.
Krasiński znajdował u Towiańskiego idee, do których sam doszedł wcześniej. Również Goszczyński, jeszcze przed konwersją, podkreślał,
li z. Krasiński: Listy do A. Cieszkowskiego, t. 1, Kraków 1912. s. 28.
it we wezyeUim, co •!>»**. nie włd«e nic. W by już nic gadano w emigracji, w co by już nic wiercono przed tymi objawieniami"To-wlańczycy przeciwko temu nie protestowali. Nie sądzili bynajmniej, li nauka Ich Mistrza w każdym swym fragmencie i sformułowaniu jest absolutnie nowa. Więcej nawet, uważali, że podejmuje ona sprawy, które usiłowano Jui rozstrzygać wcześniej, że odpowiada na tęsknoty i pragnienia, które przez lata nurtowały świat. „Zawszem wierzył — rozjaśniał Mickiewicz rolę Towiańskiego — ale nadzieje moje zbliżył, wytłumaczył, poparł dowodami stanowczymi" u. Przypomnijmy tet zdanie Słowackiego, ii w nauce Mistrza „wszystko to się znajduje, cośmy śnili, ale logicznie powiązane..."
co
t Zwolennicy Towiańskiego uznali w nim „Mistrza w historii i w filozofii, i w poezji, 1 w polityce" (Mickiewicz), przewodnika we wszystkich okolicznościach życia, twórcę nauki iy-w®j — Integralnego Światopoglądu. Światopoglądu, w którym związane zostało to, co było dotąd rozproszone, rozjaśnieniu zaś uległo to, co było ciemne 1 zawikłane, a w którym nle-skrystalizowane marzenia i luźne przeczucia zostały wreszcie nasycone „scjentyficzną pewnością". I jeśli Towi&ński ,,zaświecił światłem nowym", to przecież oświetlając, integrował Istniejące elementy: uczucia, myśli, czyny. Tak właśnie sądzili towiańczycy, akceptując nie tylko poszczególne pomysły teoretyczne I praktyczne pouczenia Mistrza, lecz Jego całościową doktrynę. . . „ „ . , .
Zapytajmy więc teraz o jej treść, strukturę i przyczyny atrakcyjności.
Oo9MCZ\fd s kiego. wyd. cyt., a. 129.
u Listy Setaeryna •
» A. Mickiewicz: Dziela. t. XV. »■ 393