w której leżałeś przez trzy ostatnie miesiące. Tamtego dnia umarłeś, ale... teraz sprowadziliśmy cię z powrotem.
Dave przez chwilę gapił się na mnie, jakbym zwariowała, a potem na jego usta wypłynął uśmiech, od którego krajało się serce.
- Próbujesz mnie nastraszyć za to, że złamałem szyk. Wiedziałem, że będziesz wściekła, ale nie sądziłem, że posuniesz się tak daleko...
- Ona nie chce cię przestraszyć - wykrztusił Tatę przez łzy. - Ty naprawdę umarłeś. Wszyscy widzieliśmy, jak umierasz.
Dave spojrzał przerażony na Juana, a ten przełknął łzy i z całych sił go uścisnął.
- Mi amigo, byłeś martwy.
- Ale co... Jak...
Podeszłam do Bonesa i Rodneya i położyłam im dłonie na ramionach.
- Dokonaliśmy wyboru, Dave, a teraz ty musisz zrobić to samo. Ci dwaj cię wskrzesili, ale za wszystko trzeba płacić. Twoje człowieczeństwo umarło wraz z tobą i nic tego nie zmieni. Jesteś teraz z nami tylko dlatego, że... stałeś się ghulem. Bardzo przepraszam, że nie ostrzegłam cię w porę, kiedy tamten wampir wybiegł z jaskini. Zabił cię, ale możesz żyć dalej jako... nieumarły.
Kiedy Dave popatrzył na nas, na otoczenie i na swój nagrobek, na jego twarzy pojawiło się niedowierzanie.
- Posłuchaj, koleś, dotknij swojej szyi - odezwał się Bo-nes rzeczowym tonem. — Nie masz tętna. Weź ten nóż, przeciągnij nim po dłoni i zobacz, co się stanie.
Dave ostrożnie przyłożył do szyi dwa pałce. Po chwili jego oczy się rozszerzyły. Następnie chwycił nóż i szybkim ruchem przeciągnął nim po ręce. Z rany wypłynęła wąska strużka krwi, ale przecięta skóra błyskawicznie się zrosła. Dave wrzasnął.
Podbiegłam do niego i chwyciłam jego dłonie.
- Dave, pozwól, że powiem ci coś z doświadczenia. Do wszystkiego można się przyzwyczaić. Stajemy się tacy, jakimi chcemy być. Ty nadal jesteś sobą. Będziesz się śmiał, płakał, wykonywał swoją pracę, przegrywał w pokera... Wszyscy cię kochamy, uwierz mi. Jest w tobie nie samo tętno, tylko dużo więcej!
Z oczu Dave’a popłynęły różowe łzy. Juan, Tatę i ja objęliśmy go we trójkę. W końcu nas odepchnął, wytarł łzy i spojrzał na krew plamiącą jego palce.
- Nie czuję się martwy - wyszeptał. - Pamiętam... twój krzyk, Cat. I twoją twarz. Ale nie pamiętam umierania! I jak niby mam żyć, skoro jestem martwy?
- Martwy byłeś w tej trumnie, ale już nie jesteś - odpowiedział mu ostro Tatę. - Jesteś moim przyjacielem i zawsze nim będziesz. Nieważne, co będziesz jadł. Nie uwierzyłem temu blademu kutasowi, kiedy mówił, że może cię wskrzesić. Ale udało się i nawet nie waż się myśleć o tym, żeby znów pójść do piachu. Potrzebuję cię, chłopie. Bez ciebie to było piekło.
- Brakowało mi ciebie, amigo — wybełkotał Juan. — Nie możesz znowu mnie opuścić. Tatę jest nudny, a Cooper chce tylko trenować. Zostajesz.
Dave wbił w nas wzrok.
389