TĘSKNOTA
Widziałam jak Cię ode mnie porywał wicher czarny,
0 ukochany mój!
W dal cię porywał, a ty odwracałeś twarz od jego lotu
1 patrzyłeś na mnie, wsparty rękami na skrzydłach wichrowych.
Patrzała na mnie twarz drobna, blada, objęta wichrową czernią — patrzała smutnie i wiekuiście. Zegnała mnie na zawsze twarz drobna, chora — żegnała na zawsze bólem swoich źrenic.
I nie wiedziały te czarne, czyste źrenice, że wiekuiste żegnanie w nich rozpacza.
Biegłam za tobą wpatrzona w twarz drobną, bladą, a stopy moje grzęzły w mokrej ziemi — a wiatr mnie smagał, wygryzał mi łzy.
Owiał mnie i przeniknął tuman lodowy. Śmierć weszła we mnie.
Ja i śmierć patrzyliśmy w twarz twoją drobną, obrzuconą piórami wichrowych skrzydeł.
Ważył się z tobą wicher — jak sęp ze zdobyczą — kołysał się powoli — pozwalał oczom naszym się żegnać.
1 zawył — i w twarz mnie uderzył skrzydłem — i pomknął w dal unosząc cię w piórach swoich.
Za tumanem świszczącym, za powietrzną twoją trumną biegłyśmy po ziemi — biegłyśmy bez tchu — ja i śmierć.
Nie dogonię cię już — o ukochany. Słaba jestem, śmierć zamieszkała we mnie.
Dogoni cię śmierć, o ukochany! dogoni cię śmierć .moja.
Sama jestem i sam jesteś — i już na zawsze objęła nas samotność.
Na zawsze cię żegnam, o mój promieniu wrący! na wieczne niewidzenie.
Przychodzi po mnie śmierć i pójść z nią dzisiaj muszę — przychodzi po raz trzeci.
Gdy przyszła pierwszy raz — oddałam jej duszę młodą. Uciekła z łupem — wyjąc.
A po raz wtóry przyszła — syta po uczcie trupiej — chciała żywego napoju. Zgasiła pragnienie krwią moją — wypiła wszystką krew — odeszła pijana.
Dziś trzeźwa przychodzi, i głodna, i smutna. Po ciało przychodzi, po resztę ofiary.
Za ręce mnie trzyma, słucha mego tętna, serce mi liże językiem chropawym, zimnym...
Już idę za nią, o mój płomieniu! idę z nią od ciebie na wieczne niewidzenie...
135