104 ORIENTACJE POETOCENTRYCZNE I KULTUROCENTRYCZNE
w ogóle: powiązanie, łączenie parami, porównanie. Pełne podniecenia oczekiwanie już w poszczególnym wierszu i zaspokojenie. Wspomnienie i przeczucie, podczas gdy dawna rytmika tkwi zawsze w teraźniejszości i nadaje wszystkim częściom równą godność.. -r Dlatego w rymie tkwi. zasada romantyczna, która jest przeciwstawieniem izolowania właściwego plastyce. Ogólne stapianie, przeciąganie w tę i w tamtą stronę. Perspektywa w nieskończoność”. Zauważę w związku z tym tylko, że te aluzje tworzą ponownie pomost od zjawiska rymu do kategorii Wolff lina, które przecież wyraźnie podkreślają izolowanie kierunku linearnego. Kategoria wielości pokrywa się poza tym z „równą godnością” wszystkich części.
I jeszcze raz chciałbym zwrócić uwagę na drugą część Fausta, na tę scenę, w której Helena poznaje rym i uczy się odczuwać jego urok. Jest ona mniej nietolerancyjna niż jej służebna Pantalis. Uimie ocenić urok niezwykłego zjawiska, które występuje wyraźnie .jako symbol młodszego świata.
Celowo mówię zwięźle i w tych niewielu słowach chciałbym tylko zachęcić do tego, aby w przyszłych badaniach nad muzycznością danego utworu poetyckiego uwzględniano obok prowadzenia melodii, na którą się przy tym niemal wyłącznie zwraca uwagę, także zjawisko harmonicznego współbrzmienia, i to nie tylko dlatego, że rym jest pokrewny muzycznej harmonice. Nie mam zresztą najmniejszego zamiaru wyczerpania tutaj ogromu możliwości, jakie dla badacza poezji wyłaniają się z wnikliwego wykorzystania środków formalnych muzyka. Pozostawiam to raczej osobom bardziej powołanym. Otwiera się tutaj szeroka perspektywa osiągania lepszego zrozumienia danej sztuki na zasadzie wyjaśniania jednej' sztuki przez drugą.
......Sądzę, że wykazałem prawdopodobieństwo poglądu, iż właśnie
wyjaśnianie jednej sztuki przy pomocy drugiej daje wyniki na tej drodze, którą kroczy Wolfflin. W zasadzie oznaczałoby to wykazanie, że niewiele, steoia ■przeszkodzie^ by zastosować-kategorie WołfSana--do poezji, mimo że wydają-się-onejpi^eznaczońe^wyłącznie dła-sztuk plastycznych.
Na koniec chciałbym jeszcze tylko wykazać na szczególnie przekonywającym przykładzie, że zastosowanie ogólnych pojęć tkwiących w kategoriach Wolff lina i w im podobnych — do interpretacji jakiegoś zjawiska literackiego jest czymś więcej niż jałową roz-
W KRĘGU DIL
rywką intelektualną. Po długich, abstrakcyjnych, teoretycznych rozważaniach posłużę się przykładem z praktyki historii literatury. '
Rozprawa Ericha Schmidta1 o Klopstocku zawarta w pierwszym tomie jego Charakterystyk jest jedną z najświetniejszych młodzieńczych prac mojego zmarłego nauczyciela. W sposób mistrzowski prezentuje ona zwięźle a wyczerpująco niezliczoną ilość obserwacji i systematyzuje je w integralną charakterystykę autora Mesjasza. Co prawda liczne rysy charakterystyczne poety, a zwłaszcza jego Mesjasza, które Erich Schmidt dostrzega, ujęte są negatywnie. Czytelnik zyskuje wrażenie, że cała rozprawa stanowi bezwzględną krytykę. I może wyciągnąć wniosek, że Mesjasz i jego autor właściwie wcale nie zasługiwali na to, by się nimi tak wyczerpująco zajmować.
Punktem wyjścia rozumowania Ericha Schmidta jest przekonanie, że Chrystusowa śmierć w ofierze, która uzmysławia nam przecież tylko procesy wewnętrzne, zmartwychwstanie czy wizja sądu ostatecznego nie są absolutnie materiałem epickim. Ma on za złe poecie, że nie ukazuje wcale stosunków w Palestynie. W związku z epizodem Malchusa w szóstej pieśni, gdzie zbywa się w trzech wierszach cios miecza Piotra i uzdrowienie zranionego, stawia pytanie, czy można pisać w sposób mniej epicki, mniej homerycki. „Chcemy znać imię Malchusa i zamiast ogólnikowego «zranił» usłyszeć historię obcięcia ucha”. Klopstock mówi co prawda tylko tyle:
Piotr to zoczył, poruszył ten widok śmielszego, rozsunął Uczniów grono na gwałt i zranił zbyt śmiałym natarciem Jednego z roty. Ranę uzdrowił mu lu.dzi przyjaciel.
Schmidt zauważa, że w pełnym godności Mesjaszu nie wolno było-kurowi zapiać. Twierdzi, że jako epopei nie da się tego dzieła uratować. Że epik musi panować nad swym tworzywem. Klopstock natomiast ustawicznie zapewnia, że tworzywo, jakie sobie wybrał, przekracza wszelkie siły poety. Schmidt stawia zarzut, że akcja utworu została zredukowana do zera. Już wydarzenia na Górze Oliwnej przedstawione są niejasno. Przy pierwszej próbie opiewania biczowania i całej drogi męczeńskiej opada harfiarzowi ręka. Koniec nawróconego łotra opisany jest obszerniej niż ukrzyżowanie
[Erich Schmidt — por. Teoria badań literackich za granicą, t. I, cz. II, s. 104.]