56 Iwona Kopaczyńska, Agnieszka Nowak-Lojewska, Agnieszka Olczak
naukę, do której przechodziłyby po zakończeniu zajęć. Dzieci te najprawdopodobniej zostaną włączone w grupę starszych uczniów już korzystających ze świetlicy. Inaczej mówiąc trafią do anonimowego tłumu dzieci objętych opieką w świetlicy.
Duża liczba uczniów korzystających ze świetlicy, tendencja wzrostowa w tym zakresie to dane. które rodzą pytanie o rolę świetlicy, jakość i warunki przebywających tam dzieci. Czy w tak przepełnionych świetlicach jest miejsce na wspólną pracę, zabawę, rozwijanie zainteresowań dzieci, budowanie wspólnoty, czy chociażby możliwość odrabiania lekcji? Czy w tych warunkach mogą być zaspokajane elementarne potrzeby małego dziecka?
Jak czytamy w projekcie reformy11 czas świetlicowy może być zorganizowany w sposób bardzo różny:
1 Każda grupa dzieci ma znajdować się pod opieką stałej opiekunki, realizującej pewien
plan spędzania czasu w świetlicy.
2 Dzieci mają do wyboru sale i opiekunów oferujących poszczególne rodzaje aktywności. 3. Rozwiązanie pośrednie zakładające zarówno uczestnictwo w ofercie dodatkowej szkoły, jak i stałą opiekunkę odpowiedzialną za wybraną grupę uczniów19.
Wczytując się w te założenia zapytaliśmy dyrektorów w badanych szkołach o to, w jaki sposób ich szkoła zamierza rozwiązać kwestię opieki oraz nauczyciela zajmującego się dziećmi po lekcjach. Przedszkolny standard w tym zakresie zalecałby obecność jednej stałej nauczycielki, pełniącej niejako rolę drugiej wychowawczyni, gotowej do poznawania indywidualności każdego dziecka oraz tworzenie zespołu mającego poczucie wspólnoty. Opracowanie wspólnej koncepcji pracy świetlicy z nadrzędną ideą integracji działania przy współudziale nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej byłoby dokonaniem pierwszego kroku w kierunku kodu integracji.
Szkoły najczęściej wskazują na problem nauczyciela-opiekuna jako nierozwiązany do chwili obecnej. Wyrażają swoje obawy, co do możliwości zatrudniania dodatkowych osób (brak etatów na dzień dzisiejszy) oraz brak koncepcji rozwiązania problemu opiekuna. W jednej szkole dyrekcja oczekuje na decyzję organów prowadzących w wyżej wymienionej kwestii. W jednej ze szkół rozważana jest możliwość powierzenia tej funkcji w ramach godzin ponadwymiarowych nauczycielowi kształcenia zintegrowanego. W jednej szkole dyrekcja zwraca uwagę na możliwość powierzenia opieki tym nauczycielom, którzy spełniają wymagania przygotowania zawodowego. Dyrektorzy zwracają również uwagę na to, że opiekę mogliby podjąć nauczyciele prowadzący zerówki.
Problem nauczyciela-opiekuna wydaje się nie wzbudzać większego niepokoju wśród dyrektorów szkół, choć widoczny jest brak ostatecznej koncepcji powierzania opieki nad dziećmi przychodzącymi do świetlicy po skończonych zajęciach. Niepokój jednak może wzbudzać fakt, że te rozwiązania, które są proponowane sprawiają wrażenie niezrozumienia stwierdzenia o zapewnieniu standardu opieki przedszkolnej, niezrozumienia potrzeb dzieci i oczekiwań rodziców. Nie chodzi bowiem o to, by, mówiąc kolokwialnie, upchnąć dzieci komukolwiek, ale o to, by czas, który dzieci będą spędzać w szkole po skończeniu zajęć, dawał im poczucie bezpieczeństwa, sprzyjał rozwojowi i był spójny z programem pracy nauczyciela prowadzącego. Inaczej mówiąc, nie chodzi wyłącznie o wypełnienie czasu dzieciom w oczekiwaniu na rodziców, ale o tworzenie sytuacji prorozwojowych, 15 Reforma programowa. Opis zmian potrzebnych w systemie edukacji. Projekt do konsultacji. Warszawa 2008. Wyd. MEN.
19 Tamże, s. 15-16.
w których nauczyciel opiekun kontynuuje pracę z dziećmi w sposób spójny z programem nauczyciela prowadzącego, zna dzieci, ich potrzeby, czyli wypełnia rolę drugiego wychowawcy. Chodzi również o to, by dzieci mogły mieć poczucie, że osoba, do której przechodzą po skończeniu lekcji to także ich drugi nauczyciel.
Szkoły przewidują możliwość opieki od godz. 6.30 do 16.30. Problematyczne natomiast w wypowiedziach dyrektorów wydaje się proponowanie jako miejsc rekreacji i wypoczynku dla dzieci korytarzy szkolnych i to wyłącznie w czasie przerw. Proponowanie jako formy opieki nad dziećmi udziału tylko w kołach zainteresowań tworzonych w ramach zajęć pozalekcyjnych wydaje się równie problematyczne. O ile cieszy możliwość rozwijania zainteresowań dzieci w szkołach w ramach kół, to oferowanie wyłącznie takiej formy opieki w przypadku dzieci sześcioletnich wzbudzać może niepokój i rodzić podejrzenie, że większość czasu w ciągu tygodnia pozostaną bez opieki i zainteresowania ze strony nauczyciela. Zabraknie bowiem osoby prowadzącej dzieci jako ich wychowawcy, a będzie ono poddane oddziaływaniom kilku różnych osób, wymieniających się w świetlicy i prowadzących różne koła zainteresowań.
Żadna z dyrekcji nie zauważyła potrzeby opracowania zharmonizowanego programu pracy obejmującego zajęcia lekcyjne i pozostały czas spędzany w szkole, a także nie wskazała na przygotowanie względnie stałego harmonogramu zajęć dla dzieci po lekcjach z nauczycielem prowadzącym.
Zgromadzone dane empiryczne wskazują jak dalece w kwestii opieki nad dziećmi 6-let-nimi w szkole brak jest jasno opracowanych standardów. Masowa, sformalizowana szkoła, przepełnione świetlice, krótkie przerwy (także obiadowe), brak innych posiłków, brak toalet odpowiednich dla małych dzieci - to wszystko obecna szkolna rzeczywistość, do której już trafiają dzieci 6-letnie. W świetle potrzeb dzieci, oczekiwań rodziców odnośnie wysokiej jakości opieki, zestawionych z wielogodzinnym pobytem dzieci w szkole budzą się poważne wątpliwości dotyczące słuszności decyzji dotyczących kolejności dokonywanych przez MEN zmian oraz harmonogramu wprowadzania dzieci 6-letnich do szkół.
Finansowanie
Udział w kosztach prowadzenia szkół w Polsce obok dotacji MEN mają obecnie samorządy gminne, na terenie, których znajdują się szkoły. Wprowadzenie zmian w systemie oświatowym wiąże się zawsze z wydatkami finansowymi. W przypadku czekającej nas od września 2009 roku zmiany związanej z wprowadzeniem dzieci sześcioletnich do systemu szkolnego, MEN obiecywało gminom 347 min złotych wsparcia finansowego na przygotowanie szkół (remonty, przystosowanie sal, doposażenie i inne). Biorąc pod uwagę liczbę gmin w Polsce, które miały podzielić się tą kwotą, już rok temu (wiosną 2008 roku) wydawało się, że jednostkowe kwoty przypadające na szkoły są zatrważająco niskie i na pewno nie pokryją wielu niezbędnych wydatków. Przedstawiciele gmin już wówczas mówili o dylematach związanych z potrzebą porzucania wcześniej planowanych inwestycji gminnych, w obliczu potrzeb związanych z przygotowaniem szkół. Obecnie kwota* którą MEN proponuje to 40 min złotych.
Można powiedzieć, że niedofmansowane do tej pory szkoły będą nadal niedofinanso-wane, a warunki, które zaoferują dzieciom sześcioletnim będą daleko odbiegały od standardów przedszkolnych i na pewno od standardów europejskich. Konsekwencją będzie zróżnicowanie szans edukacyjnych dzieci. Gminy biedne, najczęściej wiejskie, popege-