nione, że wpływy ich wzajemnie się znoszą. Rosja nie jest jeszcze gotowa do objęcia po nich spadku. Nie ma komu bronić pokoju z 1919. Niemcy są na razie w stanie chaosu, ale droga dla nich stoi otworem. Anglia nie chce, Francja sama nie potrafi bronić obecnego porządku. O tym, czym będzie Europa, decydować * będą Niemcy. Przyszłość Europy zależy od ewolucji wewnętrznej Niemiec.”
To co widziałem w ciągu następnych dni w Niemczech utwierdziło mnie w słuszności tej prognozy i napełniło złymi przeczuciami. Patrząc w przyszłość wi-l działem tylko ruinę wszystkiego, na czym od pokoju 1 westfalskiego usiłowano oprzeć zgodne współżycie Eu-j ropejczyków. W końcu grudnia kupiłem w Paryżu garść złotych dolarów, które przechowałem do 1939 i dzięki którym mogłem uciec z okupowanej \ Polski.
Della spotkałem znów w Genewie późną jesienią 1936. Wojna hiszpańska była już w pełnym biegu i Anglia zdążyła była narzucić Francji, trawionej kryzysem wewnętrznym, politykę nieinterwencji. Role więc były już podzielone; dywizje pancerne włoskie i lotnictwo niemieckie atakowały republikę hiszpańską, system nieinterwencji trzymał za ręce mogących jej przyjść z pomocą. Moskwa nie powzięła była jeszcze decyzji i jej prasa wylewała co dzień kubeł pomyj na republikę hiszpańską.
Dell był bardzo niewesoły. Jego niezależna publicystyka przyniosła mu same zawody: został wydalony z Niemiec i z Francji. Mieszkając w Genewie pisywał korespondencje z Ligi Narodów, o której nie było już wiele do powiedzenia. Kiedyśmy zostali sami, zaczął mówić:
„Z Europy, w której wyrosłem i do której byłem głęboko przywiązany, nie zostało już nic. Jedynym logicznym dla mnie wyjściem z tej sytuacji byłoby samobójstwo. Jeżeli mimo to wciąż żyję, ma to dwa powody: jako Anglik mam odrazę do skrajnych posu-
nięć, po wtóre mam 67 lat i w tym wieku samobójstwo byłoby wywalaniem drzwi otwartych”.
Starałem się go pocieszyć jak umiałem, ale na próżno. Chcąc więc zwrócić jego myśli na inne tory, zacząłem mówić o sytuacji politycznej. Dell przerwał mi:
„Właściwie nie ma już o czym mówić. Sytuacja jest jasna. W ciągu ostatnich kilkunastu lat głównym celem polityki angielskiej było sprowadzenie Francji do rzędu Portugalii i ten cel został obecnie osiągnięty. Pozbywszy się jedynego możliwego alianta w Europie, Anglia w sprawach kontynentalnych nie będzie miała odtąd żadnego głosu. W ten sposób i los Polski został przesądzony. Na francuskiej Portugalii Polska opierać się nie może, Anglia zaś już zrzekła się głosu”.
Widząc go w coraz smutniejszym nastroju, zacząłem rozwijać fantazyjną teorię przeciwstawności pokoleń. Młodzież wychowana w dyscyplinie totalitarnych państw będzie musiała zrazu tajnie potem jawnie tęsknić do jakiegoś nowego liberalizmu. Cytowałem przykłady takich zwrotów z różnych epok i zakończyłem takim mniej więcej obrazem przyszłości:
„Za 10 lub 15 lat zostaniemy obaj zaproszeni do Berlina na odsłonięcie pomnika Dickensa na Nolen-dorfplatz. Z tej okazji pruski minister Oświaty zaleci dzieła Godwina jako szkolną lekturę. Wieczorem w Kaiserhofie odbędzie się bankiet na cześć Garrisona--Villarda. Bzy będą kwitły na wszystkich skwerach Charlottenburgu. Będziemy pili jasne piwo z malinowym sokiem, w radosnym i podniosłym nastroju, bo dokoła nas będą sami Niemcy życzliwi i liberalni”.
L Mrużąc oczy Dell słuchał mnie z uśmiechem, jak człowiek chwytający się wszelkiego pretekstu do oderwania się od własnych myśli. Potem sposępniał znów:
„Jak wszyscy Anglicy mego pokolenia byłem przez całe życie trochę germanofilem. Ostatnie lata uleczyły mnie z tej słabości. Pokoju w Europie nie będzie tak
185