Robbe-GrilUt J07
BftC oegacię na poziomic technik powieściowych (to zna- } dostriege, że jest coś takiego jak odpowiedzialność ! retwy* o czym nasi antyformaliści nie mają pojęcia), j Tak więc w dziele Robbe-Grilleta mamy do czynie-” przynajmniej jeśli idzie o tendencję - zarazem z protestem przeciwko fabułce, anegdocie, psychologii motywacji i z protestem przeciwko znaczeniu przedmiotów. Stąd rola opisu optycznego u tego pisarza: je-ili Robbc-Grillet opisuje przedmioty quasi-geometrycz-nic, to po to, aby obrać je z ludzkiego znaczenia, odczyścić z metafory i antropomorfizmu. Drobiazgowość spojrzenia u Robbe-Grilleta (chodzi zresztą bardziej o rozproszenie niż o drobiazgowość) jest czysto negatywna, niczego nic ustanawia, a raczej ustanawia właśnie nicludzkość przedmiotu, jest jak lodowata chmura, która spowija nicość, a tym samym na nią wskazuje. U Robbe-Grilleta spojrzenie jest z zasady postępowaniem oczyszczającym, zerwaniem — jakkolwiek bądź bolesnym - między człowiekiem a przedmiotami. Tak więc spojrzenie to żadną miarą nie może dać do myślenia: nie może zawierać nic ludzkiego, ludzkiej samotności, ludzkiej metafizyki. Dla sztuki Robbe--Grilleta ideą najdalszą, najbardziej odstręczającą jest idea tragedii, gdyż to, co pisarz pokazuje, z czego czyni widowisko, nie zawiera nic z tego, co ludzkie, nawet osamotnienia. To właśnie radykalne odrzucenie tragedii nadaje istotną wartość dziełu Robbe-Grilleta. Tragedia to nachylenie się nad ludzkim nieszczęściem, podjęcie go, a więc uzasadnienie — jako konieczności, mądrości lub oczyszczenia; odrzucenie tej postawy i szukanie środków technicznych, by nie dać się na nią nabrać (nie ma nic przewrotniejszego jak tragedia) to dziś przedsięwzięcie szczególniejsze i bez względu na zastosowanie sposobów „formalistycznych” - wielkiej wagi Nie jest pewne, czy Robbe-Grilletowi udało się spełnić swoi zamiar: przede wszystkim dlatego, że porażka leży w na-turze samego projektu (nie ma stopnia zero for my, negatywność obraca się rawizc w pozytyw* ność), a po drugie - ponieważ dzieło nie jest nigdy po prostu opóźnionym wyrazem początkowego zamierzę nia: projektem jest także to, co wynika z dzieła.
Ostatnia powieść Butora, Przemiana, wydaje się do* kiadnym - punkt po punkcie - przeciwieństwem dzieła Robbe-Grilleta. Cóż to takiego Przemiana? Przede wszystkim kontrapunktowanie kilku światów, przy czym sam związek, w jakim pozostają, dąży do tego, aby nadać znaczenie przedmiotom i faktom. Jest świat li* tery - podróż pociągiem do Rzymu. Jest świat znaczenia: świadomość zmienia zamiar. Przy całym wykwincie i dyskrecji zastosowanej metody, sztuka Butora jest symboliczna: podróż coś znaczy, wędrówka w przestrzeni, wędrówka w czasie i wędrówka duchowa (lub wędrówka w pamięci) wymieniają swą dosłowność i ta właśnie wymiana stanowi znaczenie. Tak więc Butor pragnie właśnie tego wszystkiego - symbolu, to znaczy przeznaczenia - co Robbe-Grillet chce z powieści wyrugować (pod tym względem najlepszym z jego dzieł jest La Jalousie). Więcej: każda z trzech znanych powieści Robbe-Grilleta stanowi zdeklarowaną kpinę z idei wędrówki (kpinę nie pozbawioną logiki, gdyż wędrówka, odsłanianie się jest pojęciem tragicznym); za każdym razem powieść zamyka się na swej początkowej tożsamości - czas i miejsce uległy zmianie, a mimo to nie wyłoniła się żadna świadomość. Dla Butora natomiast kroczenie przed siebie jest twórcze, tworzy świadomość: nieustannie rodzi się nowy człowiek, czas do czegoś służy.
Jak się zdaje, ta pozytywność wkracza daleko w porządek duchowy. Symbol jest zasadniczym sposobem pojednania między człowiekiem a światem: albo ściślej mówiąc, symbol zakłada samo pojęcie świata, to znaczy tego, co stworzone. Otóż Przemiana to nie tylko powieść symboliczna, jest to także powieść o tworzeniu, w całym „działanym” znaczeniu tego słowa. Absolutnie