nego rzemiosła, aż wreszcie pasowanym został na rycerza. Sławny Bayard o przydomku „rycerza bez trwogi i bez zarzutu" nim został rycerzem, długo jako paź i giermek terminować musiał. Dzieckiem przez wuja swego, biskupa grenobelskiego, księciu Karolowi Sabaudzkiemu przedstawiony, przezeń przyjęty został na pazia i w tym już stopniu zadziwiał wszystkich jezdeckiemi talenty. W siedmnastym roku życia, znajdując się jako gier mek ze swym panem na zjeździe w Lugdunie, wpadł w oko króla Karola VIII. przez zręczność w jeździe i umiejętność w zażywaniu konia. A w tymże jeszcze mieście cłoka zywał cudów na turnieju, z królewskiego zezwolenia przez Klaudiusza de Vauldray urządzonym. Za Ludwika XII. dopiero już jako rycerz zdobył sobie niepospolitą dewizę „Vires agminis unus habet“ przez obronę mostu w Garigliano, gdzie jak drugi Horaciusz Cocles, sam jeden przeciw armii walczył hiszpańskiej. — Nietylko męztwem w boju, ale licznemi czynami niepospolitej szlachetności i bezinteresowności, zasłużył sobie Bayard na sławę tak nieposzlakowanego rycerza, iż Franciszek I. poczytywał to sobie zawsze za największy zaszczyt, iż był przez niego na rycerza pasowanym. A kiedy będąc osta tnim w odwrocie powierzonego sobie wojska, przy przeprawie przez rzekę Sesią pod Romagnano śmiertelnie został ranionym: to się obrócić kazał obliczem do nieprzyjaciela, aby mu tyłu konając nie poddać. Odwiedzającemu zaś i żalącemu się nad jego losem Conetablowi Bourbon te pamiętne przed samym zgonem wyrzekł słowa: „Oh nie nademną w tej chwili litować się potrzeba, ale nad tobą, ty bowiem walczysz przeciw twej własnej ojczyźnie i twemu królowi.