20 I. Bajki dla małych dzieci
Spierali się tak przez dłuższy czas, aż wreszcie Smoczek postawił na swoim i nie poszedł.
Starszy brat leżał w łóżku cały dzień, trochę spał, trochę czytał i jakoś dzień minął. Ale w nocy zaczął się czuć coraz gorzej, nawet jęczał przez sen. Potem obudził się i powiedział do Smoczka.
-Chyba powinien mnie zbadać lekarz. Mam dreszcze i brzuch mnie boli.
Skulił się na legowisku, przykrył jeszcze jedną warstwą liści i leżał. Tak źle wyglądał, że Smoczek bardzo się zaniepokoił. Podszedł do brata i przyłożył mu rękę do czoła, tak jak zawsze robiła to mama, gdy któryś z nich zachorował. Ale bardzo szybko odskoczył.
- Masz okropnie gorącą głowę - powiedział - ty naprawdę jesteś bardzo chory. Naprawdę potrzebujesz, aby cię zbadał lekarz, bo ja nie potrafię ci pomóc.
Usiadł przy wyjściu z nory i zamyślił się. Myślał tak:
„Boję się wyjść. Jest ciemno i nawet księżyc nie świeci. Ale jeśli nie pójdę po lekarza, to mój brat będzie jeszcze bardziej chory. Ale boję się wyjść z nory. Tu jest tak przytulnie i ciepło. A może mu się nic nie stanie? Ech, zostanę w norze. Pójdę rano”.
Tak postanowił i odwrócił się do wnętrza nory. Już miał machnąć ręką i położyć się na swoim legowisku, gdy starszy brat jęknął głośno. Smoczek znowu zaczaj myśleć.
„Oj, z nim chyba rzeczywiście nie jest dobrze. Ma taką gorącą głowę. I ma dreszcze. Powinienem pójść, choć bardzo się boję. Ale to jest mój brat, muszę mu pomóc i zawołać lekarza”.
I Smoczek zdecydował, że pójdzie i uratuje brata.
Wyjrzał na dwór, ciemno było i trochę strasznie, bo gałęzie kołysały się na wietrze. Już, już miał znowu schować się do nory, ale pomyślał o chorym bracie i postawił jedną łapę na zewnątrz. Potem drugą i znowu pierwszą i tak dał krok do przodu. Bardzo było mu trudno tak iść po ciemku, przy szumie wiatru i pod kołyszącymi się drzewami, ale pamiętał o swoim bracie i powoli zaczął oddalać się od nory. Szedł coraz szybciej, bo chciał jak najprędzej dojść do nory lekarza. Nawet zaczął biec, ale pamiętał, że trzeba patrzeć pod nogi, żeby się nie przewrócić. I tak jakoś się stało, że nawet się nie spostrzegł, gdy dobiegł do nory lekarza. Zdyszany był bardzo, ale i dumny, że pokonał strach i pomógł choremu bratu. Zastukał do drzwi doktora i opowiedział mu o swoim bracie. Lekarz natychmiast wziął torbę lekarską i poszedł do starszego brata. A gdy go zbadał, powiedział:
- Bardzo dobrze się stało, że przyszedłeś do mnie. Z twoim bratem nie jest dobrze. Muszę go zabrać do szpitala, bo w domu nie można go wyleczyć.
A popatrzywszy na przerażoną mordkę Smoczka dodał:
- Jesteś bardzo dzielny, że przyszedłeś do mnie po pomoc dla twojego brata. A przecież wiem, że się bałeś, bo rodzice opowiadali mi o tobie, że jesteś taki lękliwy, że się w-szystkiego boisz. Naprawdę świetny z ciebie Smoczek.
A Smoczek wyprostował się na całą długość swego ciała, nawet ogon podniósł do góry i powiedział:
- Strach ma wielkie oczy. Już teraz wiem, że gdv sie naprawdę chce, to można pokonać strach.
Rysunek 3 przedstawia wielkie oczy stracha.
Czy my, rodzice, wiemy do czego jest zdolne nasze dziecko? Miłość daje siły i pomaga przezwyciężyć strach. Czy rzeczywiście nadmierne chronienie dzieci jest im potrzebne?