je że substancja jest biała, lecz że wygląda na coś, co płonęło. Jo) konsystencja jest włóknista. Pan Tissandier zadziwia nas, pisząc, że nie potrafił jej zidentyfikować.
Według „Annual Register" (1832-447) w marcu 1832 r. na pola Kurianowa w Rosji, spadła palna, żółtawa substancja, pokrywając powierzchnie około 60 mz warstwą grubości 5 cm. Ponieważ było to coś żywicznego i żółtawego, ktoś mógłby pomyśleć o pyłku sosnowym - lecz rozdzierana, substancja ta ujawniała wytrzymałość bawełny. Zanurzona w wodzie miała konsystencje żywicy, była elastyczna jak guma, zaś jej zapacli przypominał zapacli oleju zmieszanego z woskiem. Zo względu na jej grubość i zwartość był to jakby płaszcz pokrywający 60 m2 gruntu jednolitą powloką.
W „Philosophical Transactions" (19-224) znajdujemy natomiast ciokawy wyciąg z listu pana Roberta Vans z Kilkenny, w Irlandii, datowanego na 15 listopada 1695 r., w którym opisuje on dziwno opady, jakie miały miejsce w hrabstwach Liinorick i Tipporary - spadało tam coś jakby masło lub smar „o bardzo nieprzyjemnej woni". Przytacza się dalej wyciąg z listu biskupa z Cloyne na temat bardzo „dziwacznego fenomenu", który obserwowano w Munster i Leinster, mianowicie przez znaczną część wiosny 1695 r. spadała, tam z nieba substancja, którą miejscowi ludzie nazywali „masłom" miękka, lepka, ciemnożółta -bydło wszelako pasło się obojętnie na polach, gdzie substancja owa lożała. W liście pana Vensa czytamy, żo masło, o którym pisze, miało według opinii wieśniaków posiadać jakieś lecznicze właściwości i „było zbierane w garnki i inne naczynia przez niektórych mieszkańców tych okolic”.
„The Edinburgh New Philosophical Journal" (13-368) zamieszcza notatkę o oleistej substancji, jaka spadła w okolicacli Rotterdamu w 1832 r„ natomiast „Comptes Rondus" (13-215) publikują sprawozdanie dotyczące oleistej, czerwonawej materii, która spadla w Genui w lutym 1841 r.
Jeśli istnieją jakieś poruszające się między Jowiszem i Marsem suporkonstrukcje, któro mogą czasami ulogać wypadkom, to powinniśmy tu myśleć zarówno o paliwie, jak i o ładunkach towarów. Oczywiście, najbardziej przekonującym faktem byłyby opady węgła, niemniej można podejrzewać, żo silniki spalające ropę zostały wymyślone w bardziej rozwiniętych światach wieki temu.
Co do substancji roślinnych w ilościach wskazujących na zagubiono ładunki, to mamy na przykład notatkę z „Intollectual
Observor" (3-468), żo 1 maja 1863 r. spadł w Perpignan, w południowej Francji, deszcz z czerwoną substancja, która po zbadaniu okazała sic być dziwnym rodzajom czerwonej m<|ki, zmieszanej z drobniutkim piaskiem. Substancja ta spadła w wielu punktach na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Pewien korespondent pisze również w „Monthly Woathor Review” (29-465), że 6 lutego 1901 r., w miejscowości Pawpaw, w stanie Michigan, podczas dnia tak spokojnogo, że wiatrak przestał pracować, spadł z nieba jakiś brązowy pyl, który wyglądał jak matoria roślinna. Natomiast „Chemical News" (35183) zamieszczają relacje dr. A. T. Machattiego, który pisze, że 24 lutego 1808 r. nad Londynem, w stanie Ontario, przeszła gwałtowna burza śnieżna, w czasie której wraz ze śniegiem spadło około 500 ton jakiejś ciemnej substancji, pokrywając pas ziemi oszorokości 16 i długości 70 km. Badana przez dr. Machattiogo pod mikroskopem substancja składała sie głównie z materii organicznej w stanie zaawansowanego rozkładu. Badał ją również dr James Adams z Glasgow, według którego opinii były to szczątki roślin zbożowych. Dr Machatte zwraca uwagę, żo w miesiącach poprzedzających zdarzenie ziemia w Kanadzie była zamarznięta, należałoby zatem brać pod uwagę jakieś odleglejszo krainy, skąd przywiało te szczątki.
Jogo : ton > nie
wen
Dor,
■nić
rzo-
noj.
zo-
ak-oba to nść my Int-rd-ły-DSt CO-
d-
>0-
by
o-
to
r-
u-
r
tą
P
?
0