korali, gąbek, muszli i liliowców - wszyslkio te mikroorganizmy były przez niego fotografowano - znajduje sio w magazynie „Popular Science"(20-83). Dr Halin był znanym uczonym. Jeszcze powszechniej znano go później. Stwierdziwszy definitywnie istnienie skamielin w meteorytach, dr Halin opublikował także ich fotografio. Widać na nich wyraźnie każdy rys maleńkich muszelek. Jeżeli nio sa to muszle, to sprzedawcy ostryg nie sprzedają ostryg. Żłobkowanie jest bardzo wyraźne, widać nawet zawiasy łącząco skorupki. Na widok tych fotografii prof. Lawronce Smith wybucha inwektywami („Knowledge”, 1-258): „Dr Halin jest półobłąkanym człowiekiem, którogo poniosła wyobraźnia”.
Jednakże dr Halin nie był jedynym „półobłąkanym człowiekiem" miedzy doskonale zdrowymi na umyśle. Jego próbki zbada! bowiem dr Woinland i według jogo opinii były to jednak skamieliny, a nie kryształy enstatytu, jak twierdził prof. Smith, który - nawiasem mówiąc - próbek nic oglądał. Po opublikowaniu badań dr. Weinlanda-cisza. Jakby ktoś popełnił towarzyski nietakt.
Rozdział VII
tować system. Małe żaby i ropuchy, na przykład. O zja
yjąco stworzenia, któro spadają z góry. I wysiłki, by ra
wiskach takich pisano, że albo nigdy z nieba nie spa
dły, lecz siedziały sobie w danym miejscu i czekały, aż je dobrzy ludzie zauważa, albo - jeśli już nie dało sio wykluczyć opadu z nieba - była to wina trąby powietrznej, jak zwykle wybrednej, unoszącej i- zrzucającej na dół tylko joden rodzaj przedmiotów. Sadze, że gdyby było w Europie jakieś szczególnie zażabione miejsce, jak są obszary szczególnie piaszczysto, to nauka wyjaśniałaby wszystkie opady małych żab w Europie i jej okolicach pochodzeniem z togo centrum... żabskości.
Na początku chciałbym też podkroślić, że jeśli wciąż jesteśmy w stanie zobaczyć coś nowego, to dzieje sio tak tylko dzięki naszej prymitywności, czyli intoligencji, czyli dzięki stanowi niedopasowania i nierównowagi. Nio ma ani jodnogo doniesienia o spadaniu z nieba kijanek.
Zajrzyjmy najpierw do „Leisure Hours" (3-779), gdzie jest mowa o małych żabkach i ropuszkach, które widziano spadające z deszczem.
Autor tego artykułu uważa, żo wszyscy obserwatorzy zdarzenia musieli sie mylić, że żaby spadały zapewne z drzew lub innych miejsc ponad ich głowami.
Ogromną ilość małych ropuch, miesięcznych lub dwumiesięcznych, spadających z wielkiej, ciężkiej chmury, która pojawiła sie nagle na lazurowym niebie w okolicach Tuluzy, widziano w sierpniu 1804 r. Pisze o tym prof. Pontus do pana Arago w liście publikowanym przez „Comptos Rendes" (3-54). Podobną informacje spotykamy w „Scientific American" z 12 lipca 1873 r.: „Chmara żab - czytamy - która zaćmiła powietrze i pokryła grunt na dużej przestrzeni, jest według doniesień wynikiem burzy, która przeszła ostatnio nad Kansas City, w stanio Missouri. Co zaś do znajdowania sie wcześniej w danym mioj-
75