przekazać mu gotowych doświadczeń. Zalecanie zmian, jak również tzw. dobre rady pozostają nieskuteczne. Można natomiast stworzyć atmosferę szczególnie sprzyjającą rozwojowi człowieka, konstruktywnym zmianom w jego zachowaniu, w jego osobowości. Stwarzanie takiej atmosfery C. Rogers nazywa ułatwianiem (facilitation). Psychoterapeuta nie może być ekspertem wiedzącym lepiej, co powinien robić, jakim powinien być pacjent, zalecającym zmiany dla dobra pacjenta, lecz właśnie facilitatorem.
Warunki tworzące atmosferę, o której mówimy, nie zależą od wiedzy, intelektu psychoterapeuty — facilitatora ani od uznawania przez niego tej lub innej teorii psychologicznej, jak również znajomości technik postępowania. Powstają one wówczas, gdy facilitator ujawnia określone postawy i uczucia, a pacjent dostrzega, iż są one udziałem facilitatora. Najważniejsze z tych postaw zdaniem C. Ro-gersa, to wspomniane już wyżej: wrażliwe empatyczne rozumienie uczuć pacjenta i ich znaczenia, ciepło, bezwarunkowa akceptacja jego osoby, osobista autentyczność facilitatora. W takich warunkach jednostka może podjąć decyzję o zmianie swego zachowania. Nikt inny poza nią nie zadecydował uprzednio, że będzie się w określony sposób zachowywała, np. jeśli popełniała przestępstwa, używała narkotyki i alkohol, czyniła to przecież z własnego wyboru. Tylko zatem ona, z własnego wyboru, może przestać to czynić (Farson, 1974).
Zdaniem C. Rogersa proces terapeutyczny trzeba prowadzić zgodnie z kierunkiem rozwoju osobowości i pomagać pacjentowi w przełamywaniu sztywności, odtrącaniu myśli, że należy być takim, jakim inni chcieliby go widzieć.
Podkreśla on zwłaszcza, że pacjent musi się starać o uniezależnienie oceny samego siebie od prób dostosowania się do innych, od łęku przed karą czy chęcią zdobycia nagrody. C. Rogers ma zaufanie do pozytywnego charakteru natury ludzkiej i sądzi, że cierpienia pacjenta wynikają /. faktu, że błędnie siebie ocenia, a to prowadzi do zaburzenia porozumiewania się z innymi. ,,Whatever you are is enough )>ood to be it openly” („Jakikolwiek jesteś, jesteś wystarczająco dobry, aby być takim otwarcie”) — można to jego /danie uznać za motto charakterystyki stosunku psychoterapeuty do pacjenta. Pacjent nie musi „zakładać maski”, udawać, że jest lepszy, niż jest naprawdę.
Zdaniem C. Rogersa wiele błędów popełniają wychowawcy, a także rodzice, zmuszając dziecko do konformizmu, proponując stereotypy, nie podkreślając stawania się osobowości, a sugerując jej stałość i konkretność. Mówią oni nierzadko do dziecka, że jest takie lub inne, np. leniwe, mało zdolne, uparte, zamiast podkreślać, że może się ono w miarę upływu czasu zmienić i rozwinąć pod wieloma względami, jeśli będzie tego chciało.
Terapię, którą C. Rogers proponuje, można prowadzić z młodzieżą. W pracy z młodzieżą stosowane są również inne odmiany psychoterapii grupowej zorientowanej humanistycznie. Są to różne typy treningów interpersonalnych, poczynając od grup „encounter” (grupy spotkania) w stylu rogersowskim — niedyrektywnych, do takich, gdzie terapeuta lub terapeuci proponują różne ćwiczenia. W pracy z dziećmi najważniejsze jest doprowadzenie do ustalenia dość wysokiego poziomu samoakceptacji i adekwatnej samooceny — zanim nieprawidłowości w tym względzie staną się tak duże, że będą trudne lub niemożliwe do naprawienia. Wysoka samoakceptacja i adekwatna samoocena są podstawą prawidłowych kontaktów z ludźmi oraz rozwoju potencjalnych możliwości dziecka-pacjenta.
Terapia rogersowska w odniesieniu do dzieci rozwija się od lat czterdziestych, od czasu pierwszej 'książki z tej dziedziny (Axłine, 1947). Polega ona na organizowaniu warunków, w których dzieci mogłyby bawić się i mówić na temat swoich przeżyć towarzyszących zabawie. Niezwykle ważne jest takie wyposażenie sali, w której odbywają się
79