by został nieuchronnie znaleziony. Istota rzeczy połogu na tym, że różne przedmioty mogą sobie - jak się okazuje - pofrunąć z wiatrom w górę tak wysoko, że pozostają tam później bez końca, choć mogą również stamtąd być po jakimś czasie strącono przez sztormy. Ciągle mamy przecież przypadki spadania dziwnych rzeczy w czasie burz. Tak więc żółw i kawałek alabastru mogły mieć bardzo różno pochodzenie, wszodłszy zaś w strofę zawieszenia nad ziemią, unosiły się obok siebie przez dłuższy czas, spadając wreszcie z gradem. Czyli że grad również, jeśli jest zbyt duży, może być zwązany ze zjawiskiem dlugotrwalogo zawieszenia, jest bowiem raczej mało prawdopodobno, by bardzo duże ziarna mogły osiągać swe rozmiary w czasie spadania z chmury.
Ciągle też w różnych relacjach powtarzają się uwagi o nieprzyjemnym zapachu zgnilizny i rozkładu, co jak sądzę jest dodatkowym dowodom długo trwałości przobywunia różnych specyfików w tej hipotetycznej strofie zawieszenia.
Myślę o jakiejś sferze ponad powierzchni Ziemi, w której grawitacja nie jest rządzona zasadą kwadratu odległości, podobnie jak przyciąganie magnetyczne, które stajo się niezauważalne już w niewielkiej odległości od magnesu. Teoretycznie przyciąganie to powinno się zmniejszać proporcjonalnie do kwadratu odległości, jednakże - a każdy się może o tym przekonać naocznie odpadanie przedmiotów żelaznych od magnesu nie jest wi ale stopniowo, lecz raczej gwałtowne.
Myślę, /o przedmioty unoszone z powierzchni Ziemi utrzy-omjii dę w tym be/grawllncyjnym regionie, a czasom są z stamtąd nliąi ano przez sztormy.
1'ndnlebho Moi/o Supe^sorgaNSOWu. Szczątki i śmieci, zagu-blone ładunki dawnych międzyplanetarnych katastrof, pi/odmlnlv wyi/uranij w przestrzeń z innych planet, rzeczy
Mai............ I Neptuna, pamiętające czasy, gdy na Ziomi żył
Alei ■anilei Macedoński, Cezar i Napoleon, przodmioty uniesione przez ziemskie cyklony: konie, stodoły, słonie, muchy, ptaki dodo i ptorodaktylo; wszystko wszakże z tendencją do rozkładu, prócz marmurów i alabastrów, wszystko jednoczące się w jednorodnej mazi lub prochu: czorwonego, czarnego, żółtego: skarby dla archeologów i paleontologów, dziewicza akumulacja stuleci; cyklony Egiptu, Grecji i Asyrii; jedno ryby wyschnięte i twarde, inno zaś gnijące i lepkie. Lecz i wszochobecność różnorodności: więc także żywe ryby, sadzawki słodkiej wody i ocean słonej.
HO
W „Philosophical Magazine” (58-310) znajduje sio opis ślimaków, któro spadły w Bristolu na grunt o powierzchni ok. 1,2 lin. Opad byl tak obfity, żo zgarniano je z ziemi łopatami. Według autora artykuły ślimaki te „mogły być uważano za lokalny gatunek”. W tym samym piśmie (str. 457) inny korespondent uważa, że ich ilość została przesadzona i że jego zdaniem pochodziły ono z miejsca, gdzie je znaleziono. Z opisu jogo wynika jednak, żo w górze musiało sio dziać coś niezwykłego, gdyż „słońce w tym czasie przybrało dziwna błękitna barwę".
Natomiast „Naturę” (47-278) podaje za prasa niemiecka, że U siorpnia 1892 r. nad miasto Paderborn napłynęła żółta chmura, z której lunął ulowny deszcz, a wraz z nim sypnęło setkami małży.
Spadały z góry również jaszczurki. Miało to miejsce 28 grudnia 1857 r. w Montrealu („Notes and Quorios”, 8-6-104).
Weżo. Czytamy o tym w „Montbly Weathor Review" ze stycznia 1877 r, 15 stycznia w Memphis, w stanie Tennessee, na dość dokładnie określonym obszarze o rozmiarach dwóch kwartałów budynków, znaleziono po gwałtownej ułowię mnóstwo węży, któro połzaly po podwórkach, chodnikach i jezdniach. Jednakże „żadnego z nich nie zauważono na dachu lub innym, górującym nad ziemia obiokcio” i „nie widziano żadnego jak spadał z góry". Jeśli zatem wolicie wierzyć, że węże były tam zawsze tylko przypadkowo zwrócono uwagę na ich obecność na ulicach Memphis w dniu 15 stycznia - proszę bardzo, myśl to bardzo rozsądną. Było to pewnie jakieś święto węży albo może icli manifestacja. Jeżeli natomiast będziemy próbowali przyjąć tezę, żo węże te zostały uniesiono z jakiegoś innego miejsca na ziemi i dostarczono do miasta Memphis przez trąbę powietrzna, jośli przyjmiemy żo taka trąba mogła je wyselekcjonować spośród innych przedmiotów ruchomych, to znaczy, że zgadzamy się również na selekcję innych przedmiotów i że generalnie uznajemy trąby powietrzno za nieco ekscentrycznych, lecz doświadczonych selekcjonerów. Jeżeli zaś mają ono działać jako segregujące centryfugi, to gdzieś w pobliżu węży powinny były spaść cięższe przedmioty, któro były porwano razem z nimi: kamienic, żerdzie, gałęzie, bryły gruntu, owoce. Gdzieś indziej zaś powinien byl wystąpić opad lżejszych rzeczy: liści, małych gałązek, trawy, kapeluszy, parasoli. „Montbly Weathor” nie wspomina jednak o żadnych dodatkowych opadach, które by miały miejsce w styczniu 1877 r.
A zatem nasze zastrzeżenia do dziwnej selektywności trąb
81