nie została, bo ćwierć zwykłej dozy okazało się za wiele na mój organizm. Feuerst(ein] powiedział, że napisze do ,,Przeg[lądu] Lek[arskiego”] osobne studium o mym organizmie, nie widzianym przez niego i nie spotykanym zupełnie.
Obecnie czuję się jakoś dziwnie. Niby lżej, wszystko wewnątrz obolałe i spuchnięte. Lekarze mówili, że kiszki wewnątrz są spuchnięte i obrzmiałe. Brzuch mi zapadł zupełnie. Nie nudzi mnie wcale, tylko mam bóle i ciągły ból głowy i huk. To uczucie, jakiego doznałam, gdy on po truciinie leciał z szaloną szybkością przez jelita, równa się stanowczo śmierci.
Nie mam słów na określenie poczciwości Feuersteina. Biedak dziś się położył na influencę. Był w dużym strachu, sam mi to przyznał, ale i to przyznał, że po bohatersku zniosłam to wszystko. Tylko ta chwila, gdy zaczęłam łykać truciznę, podobno widocznie mnie kosztowała dużo, bo byłam blada jak trup i potem leżałam nie mówiąc ani słowa aż do katastrofy.
Głowa tak wygląda [rysunek]. Trochę mniejsza. Ma czarne oczy i jest osobno odcięta, bo była w klinice pod mikroskopem. Jest to zwyczajny soliter (ten najgorszy), mierzy do 11 metrów, co jest największą miarą. Feuerst[ein] śmiał się — z 90 łokci. Soliter sprawia straszne zaburzenia niebywałe i w każdym organizmie inne. Ojciec Feuers[teina] miał solitera 15 lat i cały objaw był kaszel straszny dzień i noc. Dopiero jeden ze starych doktorów słysząc ten kaszel powiedział „to soliter”. I wyprowadzili go. Jaja solitera zaniesione do przełyku dostają się do mózgu i wywołują epilepsję. Tysiące ofcjawów, które sobie przeczytasz w książce Feuerst[eina], niezmiernie ciekawych i przestraszających.
Jeszcze jakie dwa tygodnie będę się dźwigać z tej sprawy. Może mi to odmieni moje nieszczęsne zdrowie! Wiem tyle, że jeśli mimo to będę mieć te ataki, zabiję się, bo tak żyć nie będę.
Dziękuję Ci za zająca. Kaczkę zjadł Feuerst[ein] i dr Czarnecki.
Posyłam Ci wycinek z „Kuriera [Warszawskiego”] o Kaziu [Korwin-Piotrowskim] Cieszę się z tego bardzo.
A teraz kończę, bo mi pióro z rąk leci, i całuję Cię serdecznie.
Twoja
Lunia
Kazio pewnie będzie kandydował do Dumy.
733
DO STANISŁAWA JANOWSKIEGO
[Lwów, XII 1906]
Kochany Uńciu!
Przede wszystkim trzeba było nogi położyć na Żydzie. Tak zrobił ze mną jeden dygnitarz kolejowy, gdy ja jechałam z Krakowa do Wiednia i ośmieliłam się położyć w jego coupe [przedziale], będąc chora po zapaleniu płuc. A potem trzasnąć go w pysk. To jedno, co w naszym społeczeństwie pozostaje do zrobienia, i argument najlepszy.
Dziś leje strasznie. Cały dzień wczorajszy przeleżałam na sofie ledwo dysząc. Nikogo nie było i było bardzo a bardzo smutno. Czekam na list od Ebersa, aby się dowiedzieć, czy mogę brać sirolinę. Napisałam do Bylickie-go prosząc, aby przyszedł, bo mnie bok bardzo boli.
Chciałabym już mieć to album, które musi być śliczne, skoro tak jak kantyczki stare. I dziwi mnie to, co napisałeś: „Może Ci się nie będzie podobać.” Wszakże ja tylko się tym otaczam, co ma dawną cechę, i gdybym mogła, to bym mieszkała w „jaskiniowym stylu”, a Ty do mnie to piszesz!
Napisałam także i do Kruszyńskiego, żeby mnie odwiedził. Chcę, żeby zbadał stan mych płuc, bo coraz mi ciężej oddychać. Słowem, znów do nich się wracam, choć nie mam żadnego do nich zaufania.
13 — Zapolska - Listy, t. II 225