rozmaite tematy gettowe i przedwojenne. Wydano już rację kuchenną i dla pracujących. Jest prawie identyczna jak poprzednia, tylko że nie ma wcale kartofli. Mają zamiast nich być warzywa. Tymczasem żadnej nowej racji warzyw nie ma. Mieliśmy dziś po raz pierwszy od niepamiętnych czasów własnej roboty „czulent” z 1,5 kg kartofli, 10 dkg grochu, 10 dkg kaszy i mąki, uzbieranych z całego zeszłego tygodnia, gdy matka przynosiła dość liści ze swojej „plantacji”. Wstawiliśmy go do piekarni na specjalnie wykupioną u rabina kartkę. Był doskonały, ale... Z polityki ciągle nic nowego.
Niedziela, 19 lipca
Zostałem przeniesiony dziś, też jako grupowy, do innej grupy, która pracuje w tym tygodniu po południu. Tu nie będę miał już żadnego wspólnika. Poprzedni grupowy tej grupy, powszechnie znienawidzony, został przeniesiony na Franciszkańską 27, gdzie jego „mocna ręka” bardzo się podobno przyda. Do resortu na razie przychodzi się tylko po zupę, bo dezynfekcja jeszcze trwa. Pogody stają się coraz wstrętniejsze. Ciągle chmury i bardzo często pada deszcz. Słońca prawie wcale nie widać.
Wydaje się ponownie — identyczną z poprzednią — rację warzywną. Poza tym żadnych przydziałów mlecznych ani mięsnych dla ludności czy też dla pracujących nie ma. Zupy w resorcie są już bez kartofli i zawierają jako podstawę najrozmaitsze liście. Zabranie 15 dkg chleba daje się fatalnie odczuć. Z polityki nic nowego.
Poniedziałek, 20 lipca
Byłem dziś u Niutka, z którym coraz bardziej się rozumiemy i coraz bardziej zdecydowanie i świadomie oddalamy się od siebie. Jest on teraz skończonym typem bezkompromisowca, gotowym zarzynać i być zarżniętym. Jego świat się już wypełnił, działalność jasna i na cale życie zdecydowana. Życie jego podporządkowało się idei. Nic poza nią dla niego nie istnieje. Dawna nasza organizacja młodzieży szkolnej rozwinęła się przez ten rok kolosalnie, przekroczywszy w dużym stopniu granice wówczas jej zakreślone 141. Niutek naturalnie na czele, samodzielny i krytyczny wobec innych autorytetów w getcie. Mnie zaś moja egoistyczna indywidualizacja zaprowadziła przez ten rok w całkiem innym kierunku; inne sobie postawiłem cele i zadania w życiu. Nie zmieniły się jednak moje zapatrywania polityczne, które nigdy tak krańcowe jak Niutka nie były. Po wojnie się wszystko okaże. Tymczasem przycupnąć i walczyć o życie. Wytrwać i przeżyć.
Wtorek, 21 lipca
Pracowałem dziś pierwszy raz z moją nową grupą. Nadzię też sprowadziłem do siebie. Jestem z tej zmiany, gdy to już stało się faktem, zadowolony, albowiem grupa pracuje wcale nieźle i porządek w niej jest zupełnie solidny. Przede wszystkim mam w dużej mierze upragniony spokój. Bez wspólników, bez kłopotów. Szyje się ciągle jeszcze KTG. Wypłaty ostatnio mam dość duże w ramach od 25 do 40 marek tygodniowo. Ten tydzień jednak będzie marny ze względu na stratę kilku dni przez dezynfekcję.
Podjęliśmy dziś rację kuchenną oraz warzywną. Warzywa ostatnio trochę ratują sytuację, która wobec marnych przydziałów kolonialnych 142 byłaby fatalna. Zaczynają już nadchodzić młode kartofle, które na razie idą tylko dla wyższych warstw (bajrat, instruktorzy, policja, wydział zdrowia, wyżsi urzędnicy itd., itd.). Może jeszcze w tym tygodniu coś dla całej ludności będzie. Pogody ciągle okropne. I w tym roku lato uciekło z końcem czerwca. Oby tylko jesień nie stała się zimą. Z polityki w dalszym ciągu nic specjalnego.
Środa, 22 lipca
Getto rozwija się ciągle. A raczej przedsiębiorstwo, zwane „Gettoverwaltung” 143 (spółka kapitalistów niemieckich — i ewentualnie Rumkowskiego i Jakubowicza 144 — eksploatująca getto, jako ośrodek przemysłowy), rozszerza coraz bardziej zakres swej działalności, [wzrasta liczba] pracujących w resortach i na wewnętrznych placówkach państwa „des Aeltesten der Juden”. Obecnie cały blok domów, przylegających do naszego resortu,’ przebudowuje się na przyjęcie zwiększonego resortu metalowego i nowych oddziałów resortu rymarskiego. Także w rozmaitych punktach getta tworzy się najrozmaitsze nowe resorty, wyciągające
121