12 KRZYSZTOF DOROSZ
otchłań czyni Boga Bogiem: jest istotą Jego majestatu, niedostępną intensywnością Jego bytowania i niewyczerpaną podstawą wszelkiego istnienia.11 nawet Chrystus - który jako logos reprezentuje Boga ab exlra, nawet jako Słowo, które stało się ciałem - zachowuje w teologii negatywnej boską Incomprehensibilitas. W człowieczeństwie Chrystusa - twierdził Dionizy Areopagita — Bóg objawił się, nie wychodząc z ukrycia.2 Objawienie zatem nie przemienia tajemnicy w wiedzę.
Otchłań i Tajemnica to fundament zasady protestanckiej. Skoro Bóg jest niepoznawalny^ skorćT bytuje w nieskończonych i niedostępnych głębiach, skoro nawet logos,nie objawia Go w całej pełni, jakżeż możemy bez bojaźni i drżenia mówić o Jego naturze i wyrokować o Tego wyrokach? Jakżeż możemy twierdzić, że nasza wiedza o Nim jest pewna i niezawodna^, jakżeż możemy roić sobie, że posiedliśmy boską prawdę? Nikt i nic nie ma prawa równać się z Bogiem i sięgać po status absolutny, zwolniony z piętna ludzkiej ułomności i skończoności świata: żadne symbole sacrum, żadna j doktryna, żadne najświętsze choćby Pisma, żaden człowiek, żadna instytu- / cja. Historia zaś obfituje w przypadki zawłaszczania przez ludzi boską j sankcją i przywłaszczania sobie atrybutów rzeczywistości transcendentnej, f Do godności absolutu wynoszono" imperia .i imperatorów, święte przedmioty i sakramenty, ruchy religijne i ich inspiratorów, tradycje teologiczne ' i przywódców duchowych, nawet samą religię i chrześcijańskie przesłanie^3
Oto dlaczego zasada protestancka nakazuje nam zginanie kolan tylko przed Bogiem. Wzorem proroków protestuje przeciwko religijnej pysze i zadufanej w sobie samowystarczalności świata4 5; kwestionuje kościelną arogancję i polityczną wszystkowiedzę, neguje absolutyzm wszelkiej ziemskiej władzy' Sprzeciwia się 'aktom uzurpacji, jakich dopuszcza się naznaczony grzechem człowiek, kiedy występuje w imieniu Boga lub historii, kiedy utożsamia się z rzeczywistością bezwarunkpwą i ostateczną. Stojąc na straży suwerenności Boga, zasada protestancka akcentuje dystans między Nim a człowiekiem. Przypomina nam, że jesteśmy poddani skończoności i śmierci, przypomina nam przede wszystkim, że żyjemy wyobcowani od „obrazu i podobieństwa” Boga, podlegli działaniu demonicznych zwierzchności, które sprowadzają na nas zniszczenie.2 Krótko mówiąc, zasada protestancka przestrzega przed zbytnią pewnością siebie i przed powtarzaniem sytuacji, kiedy to zapragnąwszy być jako bogowie, ulegliśmy mirażom roztaczanym przez naszych .metafizycznych adwersarzy”.
© Dwuznaczność ludzkiej kondycji
Przypominając nam o skończoności świata, o ułomności człowieka i jego duchowym wyobcowaniu, zasada protestancka uświadamia nam
dwuznaczność, jaką naznaczona jest cała ludzka kondycja. „Nie czynię bowiem dobra, którego chcę - pisał św. Paweł - ale czynię to zło, którego nie chcę” (Rz 7,19). Dwuznacznością dotknięte jest nie tylko zamierzone przez człowieka dobro, lecz również prawda, którą głosi i piękno, któremu nadaje kształt. Dwuznaczności podlega też sfera religii i wiary, gdzie człowiek przekracza czyste istnienie w kierunku sensu"!'najwyższych wartości, w kierunku tego, co naprawdę bezwarunkowe, w kierunku Boga i Jego Incomprehensibilitas.
Dwuznaczność ludzkiej kondycji oznacza stałe, codzienne doświadczanie dysharmonii, konfliktu, nieusuwalnych sprzeczności? Wewśzystkim, co nas otacza, we wszystkich naszych dokonaniach dostrzec można współistnienie—biegunów dobra i da, prawdy i fałszu, szlachetności i podłości. Dwuznaczne jest na przykład prawo moralne. Chcąc uniknąć brzemiennego w skutki błędu, człowiek się waha: działając może wyrządzić zło; poniechawszy działania, naraża siebie na moralne kalectwo. Dwuznaczna jest kultura. Odsyłając człowieka do wartości, jej twoTy winny go uszlachetniać i zbliżać do wewnętrznej prawdy. Ale podstawą wszelkiej kultury jest język, który zarówno odsłania, jak i zakrywa rzeczywistość. Jeśli kultura wyrasta z tego, co naprawdę nurtuje człowieka, wzbogaca go duchowo i. poszerza;jego intelektualne Pemocjonalne horyzonty;'jeśli natomiast jest czystą rozrywką lub jeśli~upaja się niszczeniem wartości i popisuje biegłością sztuki - sieje zamęt. Dwuznaczny bywa dobrobyt. Podnosi materialny poziom życia milionów ludzi, uwalnia ich od pracy ponad siły i od dolegliwości ciała, ale zwiększa zakres egzystencjalnej pustki i umożliwia rozwijanie się chorób sensu życia. Przykłady można by mnożyć.6
Czy istnieje wyjście z zaklętego kręgu dwuznaczności, która tak często zdaje się przekreślać sens naszych zmagań i dokonań? Tak. Paul Tillich nie byłby chrześcijańskim teologiem, gdyby nie głosił, że ostatecznym celem chrześcijańskiego życia jest pokonanie dwuznaczności w Nowym Bycie, którym jest Chrystus. Ale nie byłby teologiem zasady protestanckiej, gdyby nie twierdził, że jedynie życie Boga jest prawdziwie pozbawione dwuznaczności.7 Życie chrześcijanina zaledwie w tym kierunku zmierza, a do celu wędrówki człowiek nie jest w stanie dojść o własnych siłach. Tylko wówczas, gdy jest - by tak rzec - pochwycony przez Boga i obdarowany szansą przekroczenia siebie w wierze i miłości, może on uczestniczyć w Nowym Bycie i swoim życiem fragmentarycznie zapowiadać istnienie wolne od dwuznaczności. Nie byłby również Tillich teologiem zasady protestanckiej, gdyby szczególnie nie przestrzegał przed dwuznaczności:; religii i wiary.8 Życie religijne podlega dwojakiemu niebezpieczeń-
21 Zob. ibid., s. 2SO-25I.
Zob. Lossky, op.cit., s. 39.
Zob. Adrian Thatcher, op.cit., s. 143.
Zob. Paul Tillicb, The Protestant Era, op.cit., s. 163.
M Zob. Paul Tillicb, Theology of Culture, op.cit., s. 68.
21 Na lemat dwuznaczności ludzkiej kondycji zob. PauPTillicb Systematic Theology, op.cit., t III; zob. również Christopher Kiesling OP The Life of the New Being, w tomie: Paul Tillich in Catholic Thought, op.cit.
“ Zob. Systematic Theology, op.cit., t.I, a. 240-252.
Zob. Systematic Theology, op.cit, LIII, s. 98-106; zob. również Theology of Cuiture, op.cit., s. 60.