6
ROZDZIAŁ II
JAK MOŻNA USZKODZIĆ TŁUSZCZE?
Skoro macierzyste ALA i LA bardzo łatwo przyciągają tlen do naszych komórek, to równie łatwo utleniają sic poza komórkami. Dlatego masło nieschowane do lodówki jełczeje, czyli utlenia się. Z tego samego powodu psują sic ryby, itd.
Problem w tym, że to, co jest dobre dla naszych komórek, świeży tłuszczyk ALA i LA, dla przemysłu tłuszczowego i handlu jest już dużą barierą, bo przez te dwa bardzo aktywne składniki, tłusty towar szybko się psuje, leżąc na sklepowej półce. W dzisiejszych czasach, kiedy artykuły spożywcze rozwozi się do sklepów odległych o tysiące kilometrów, praktycznie od wszystkich produktów przerabianych przemysłowo wymaga się przedłużonych okresów „przydatności”.
Żeby na tym nie stracić, pomajstrowano przy oleju roślinnym i przerobiono go na margarynę i inne takie podobne „tłuszcze”. Teraz, proszę bardzo, możecie Państwo wziąć kostkę margaryny, położyć ją spokojnie choćby w garażu i zobaczyć, że gdy przyjdziecie po kilku dniach, nadal będzie prawie taka sama jak była i ani kot ani szczur, ani żadne żywe stworzenie jej nie tkną, tak samo jak nic zjedzą stojących obok smarów do łożysk w kołach waszego samochodu.
Stosuje się kilka sztuczek, by opóźnić utlenianie tłuszczu. Ale wtedy role zadowolonych odwracają się. Teraz to, co pasuje handlowcom, czyli poprawiony przemysłowo tłuszcz, przeszkadza naszemu organizmowi. Wysoka temperatura przy tłoczeniu oleju, ogromne ciśnienie, uwodornianie, chemiczne dodatki i syntetyczne antyutleniacze degenerują cenne ALA i LA, a także inne naturalne związki zawarte w olejach.
Dobrym przykładem unicestwienia ALA i LA jest pasteryzacja mleka. Wystarczy naprawdę krótka chwila podniesionej temperatury podczas takiej pasteryzacji, by je uszkodzić. Dawniej nie stosowano pasteryzacji mleka. Dzisiaj na terenie całej Unii Europejskiej nie można nic wyprodukować z mleka bez uprzedniej pasteryzacji lub podgrzania go do 52 stopni. Temperatura szybko niszczy te cenne tłuszcze.
Dzisiaj objętościowo jadamy sporo, ale tak naprawdę jeśli chodzi o ALA i LA jesteśmy niedożywieni.
W czasach kiedy rak praktycznie nie istniał nasi dziadowie, którzy nie znali supermarketów, ani towarów z długim terminem przydatności, pili świeże, niepasteryzowane, często surowe bądź kwaśne mleko, jedli świeże masło, krasili świeżym olejem lnianym, dostarczali swojemu organizmowi naturalne, a nic przemysłowo przerobione tłuszcze. Jedli wszystko znacznie świeższe bo wyprodukowane w najbliższej okolicy, bez konserwantów i bez mrożenia. Nawet jeśli gotowali posiłki to ze wzglądu na dużą zawartość w tamtych naturalnych jeszcze produktach ALA i LA, cześć zawsze przetrwała.
Nic też dziwnego, że na ogół nic znali miażdżycy ani raka, tak samo jak nic znają tych chorób ludzie żyjący w miejscach, gdzie nic dotarła jeszcze „cywilizacja” i jej sposoby przerabiania żywności.
Antropolog Vilhjalmur Stefansson badał Eskimosów. Poznał tam lekarza Georga B. Leavitta, który wyznał, że w ciągu swej 49-letniej kariery zawodowej wśród Eskimosów spotkał się zaledwie z jednym przypadkiem raka. Wśród Eskimosów nic ma ludzi otyłych. Spożywają głównie mięso, niewiele ryb i praktycznie nie jedzą warzyw. Jest to dieta wysokobiałkowa z zawartością świeżych nieprzerobionych ALA i LA oraz ich pochodnych. Jednak Amerykanie czy Europejczycy, którzy próbowali naśladować wysokobiałkową dietę Eskimosów albo inne „niecywilizowane”, zawiedli się. Pomimo że trochę chudli, czuli się nawet lepiej, to nie mogli na niej dłużej pozostać. Nie mogli sobie odmówić wielkich porcji słodyczy. Po prostu ich dieta, choć upodobniona np. do diety Eskimosów, nadal pozbawiona była ALA i LA. Kiedy więc zaczęto dodawać ALA i LA, problemy mijały, a diety zaczęły skutkować. ALA i LA okazały się cudowne.
Nigdy dotąd gatunek ludzki nic był aż na taką skalę okradany z dwóch potrzebnych tłuszczy nazywanych skrótowo ALA i LA.
Gdyby tak czyjaś prababcia nagle ożyła i znalazła się w naszym święcie, doznałaby szoku widząc w supermarkecie 200 gatunków tłuszczu i ani jednego z tych, które dawniej używała. Przecież biedaczka nie poznałaby nawet masła, bo dzisiaj aż do 70 %. jego gatunków dodaje się olejów roślinnych. Dlaczego? Bo olej jest 10 razy tańszy niż masło! Ludzie „to coś” jednak kupują myśląc, że „nowoczesne” „dietetyczne” „masełko” jest lepsze, bo łatwo się rozsmarowuje po wyjęciu z lodów-ki.