bakterie. Na początku pozornie nic się nie dzieje, tylko boli. W rzeczywistości w otoczeniu drzazgi trwa proces inkubacji bakterii, które dostały się tam wraz z ową drzazgą, albo wniknęły przez uszkodzenie skóry. Organizm rzecz jasna mógłby bardzo łatwo i szybko zlikwidować tę niewielką ilość bakterii w miejscu zakażenia, nie dopuszczając do ich rozmnożenia się, ale tego nie robi, bowiem są mu one potrzebne do posprzątania po awarii, jaką było wbicie drzazgi.
r
Po rozmnożeniu się, bakterie pożerają uszkodzone fragmenty tkanki, a gdy zabraknie pożywki, zabierają się za zdrowe komórki. Dopiero wówczas następuje reakcja organizmu. Najpierw w okolicach rany daje się zauważyć stan zapalny, czyli zaczerwienienie i obrzęk jako efekt rozszerzenia się naczyń krwionośnych, którymi z krwią dociera zwiększona ilość białych krwinek wyspecjalizowanych w pożeraniu bakterii, a miejscowy wzrost temperatury ciała jest objawem fagocytozy, czyli niszczenia bakterii. Ten etap wydalania z organizmu szkodliwych substanq'i (toksyn) potocznie nazywamy obieraniem, a jego efektem jest ropa - białożółty lub żółtozielony, gęsty płyn składający się z martwych białych krwinek, bakterii, częściowo uszkodzonych tkanek i osocza. Płynna ropa powoduje rozluźnienie tkanek wokół drzazgi i umożliwia jej usunięcie.
W ostatnim etapie mechanizmy samonaprawcze organizmu uruchamiają proces gojenia rany i pewnego dnia ze zdziwieniem zauważamy, że po drzazdze pozostał jedynie niewielki ślad, który z czasem ulegnie całkowitemu zabliźnieniu.
Teraz zastanówmy się: mieliśmy zakażenie, zapalenie, czyli zaczerwienienie, obrzęk i ból, miejscowy wzrost temperatury ciała, a wreszcie ropienie - objawy chorobowe. Ale w którym miejscu mieliśmy do czynienia z chorobą? Czy objawy to choroba? Oczywiście, że nie, bowiem, jak wiemy już od Hipokratesa: Symptomy są naturalną ochroną organizmu. Nazywamy je chorobami, lecz w rzeczywistości leczą choroby.
W rzeczy samej: objawy chorobowe, zwane symptomami, są po prostu świadectwem, że układ odpornościowy wypełnia swoje funkcje usuwając z organizmu czynniki chorobotwórcze - w tym przypadku toksyczne substancje, które dla bakterii stanowią pożywkę.
Podobną pożywką dla bakterii, jak fragmenty uszkodzonej tkanki, są także resztki nie strawionego pożywienia przenikające z nieszczelnego przewodu pokarmowego, które organizm - nie potrafiąc wydalić - poodkładał w różnych miejscach ciała w formie złogów. Można nawet powiedzieć, że tkwią tam niczym powbijane drzazgi. Nie może zatem dziwić, że organizm będzie starał się zrobić z nimi to, co z drzazgą - pozbyć się z pomocą bakterii.
Jak wiadomo, toksyczne złogi mają negatywny wpływ na funkcjonowanie organizmu jako całości, co już samo w sobie jest chorobą. Jednym z objawów choroby, czyli wpływu toksyn na układ odpornościowy, jest spadek jego wydolności i w konsekwencji spadek odporności organizmu na zakażenia. Obecność pożywki oraz brak odporności to zbyt duża pokusa dla bakterii, by miały z tej okazji nie skorzystać. Skąd się biorą? Często po prostu są w organizmie w postaci ukrytych form przetrwalnikowych z poprzedniego, nieprawidłowo leczonego procesu chorobowego, który przerwaliśmy stosując leki blokujące jego objawy - przeciwgorączkowe, przeciwzapalne czy bakteriobójcze (antybiotyki). Wówczas wystarczy jakiś impuls - przeciąg, przemoczenie skarpetek, zmiana pogody, a nawet wypicie zimnego płynu, by bakterie uaktywniły się i zaczęły żerować na pożywce, wywołując objawy chorobowe.
Jeśli w naszym organizmie nie ma bakterii, to zarażamy się nimi od kogoś, w czyim organizmie aktualnie przebiega proces chorobowy. Często do zarażenia dochodzi w wyniku sezonowego występowania zakażeń bakteryjnych.
W każdym organizmie, nawet najzdrowszym, powstają komórki z rozmaitymi defektami. W normalnych warunkach mechanizmy samonaprawcze organizmu systematycznie usuwają owe defekty, a gdy jest to niemożliwe - likwidują niepełnowartościowe komórki. Ale w sytuacji zatrucia organizmu, mechanizmy te ulegają upośledzeniu (dysfunkcji) i w konsekwencji pewna liczba wadliwych komórek pozostaje w tkankach.
9