nić się nie dał, jak np. kłódki i podkowy; — zresztą wszystko na wielki koturn, a na małą skalę. Arystokratomania!
Nasze szkoły zawodowe dostarczają wybornych rzemieślników, umiejących się popisać i po lwowskiej wystawie nie można już wątpić, że ze wsi polskiej wyjdzie tak pożądana reforma naszych rękodzieł po miastach, nie wyłączając szewstwa (Uhnów, Stary-Sącz); tak jest, na wstyd i hańbę naszego zakutego stołecznego mieszczaństwa, chłop ich niebawem nauczy, co znaczy porządne rzemiosło. Za dziesięć lat najdalej wychowańcy tych szkół z zapadłych kątów zaczną na całej linii zwycięską konkurencyę z »drobnym przemysłem* w Krakowie i we Lwowie, który ani się umywać będzie do ich wiedzy, zręczności i pomysłowości. Za to odrodzenie miejskich rękodzieł należą się Wydziałowi Krajowemu dzięki i najwyższe uznanie; wytrwałą pracę zapisze się trwale w historyi mieszczaństwa galicyjskiego, któremu hoduje systematycznie odro-dzicieli.
Ale cóż dla ludu, o który na początku chodziło? Któryż z wychowanków tych szkół będzie chłopem robiącym dla chłopów ?
Jest bardzo dobrze, że te szkoły kształcą rzemieślników' miejskich; ale trzeba się na gwałt uzupełnić kształceniem rzemieślników wiejskich, bo inaczej przemysł ludowy zaginie z kretesem w ciągu najbliższego pokolenia. Trzeba uczyć wyrabiać przedmioty najskromniejsze i najtańsze, na mały koturn, a na wielką skalę. W istniejącym przemyśle t. z. »domo-wyrn« powprowadzać małe poprawki, żeby chłop nie przestał kupować butów7 u chłopa, żeby łyżkę do mąki można było dostać u tego samego, który robi łyżki do żuru, żeby wre-szcie i po blaszane tandetne łyżki nie trzeba było posyłać do Wiednia. Chłop nie kupi butów u wychowanka szkoły ze Starego Sącza, bo dla niego niestosowne i za drogie; ale przestanie je kupować na targu myślenickim, bo mu już będą za niezgrabne, za ciężkie i nazbyt przemakające; z tego zaś będzie ten skutek, że ten pośredni gatunek taniego obówia będą mu sprowadzać żydzi z zagranicy z fabryk tandety Ł) — podobnie, jak mu w ten sposób sprowadzają już chustki, per-kale, garnuszki i obrazy świętych. W ten sposób szkoły krajowe zatrzymają w kraju krocie, ale otworzą upust za granicą milionom. Różniczkowaniu zaś zajęć u ludu nietylko nie dopomogą, ale je ostatecznie cofną. Trudno tu rozwijać szczegółowy plan, w jaki sposób wytworzyć z domowego przemysłu warstwę porządnych rzemieślników ludowych; nie ulega jednak wątpliwości. że koszt na to hyłby bez porównania mniejszy od kosztu szkół wielkopańskiego przemysłu.
Z naciskiem podnoszę, że organizacya tych szkół jest bardzo dobrą i nietylko nie trzeba ich zmieniać, ale tylko powiększać ciągle ich ilość; spełnią one wielkie zadanie w społeczeństwie. Chciałem tylko zwrócić uwagę, że jest jeszcze inne zadanie do spełnienia, zadanie ludowe, którego te szkoły nie spełnią. Należy też mieć na pieczy wyrób przedmiotów znajdujących pokup powszechny, zwłaszcza tych, których odbiorcą ma być sam lud wiejski; ta bowiem produkcya jest stanowczo najważniejszą dla kraju pod względem ekonomicznym, bo najwięcej zdoła zająć rąk i najwięcej wyżywi ust, a pośrednio przyczyni się zarazem do rozwoju rolnictwa, odejmując mu balast.
Monografia polityczna wsi powinna obliczyć, jaki dochód w stosunku do czasu daje pewna gałąź przemysłu domowego, tj. ile zarobku dostarcza jeden dzień roboczy temu zajęciu poświęcony, a ile go dawać powinien, ażeby wystarczyło na przyzwoite (cywilizacyjne!) .chłopskie utrzymanie (oczywiście z rodziną). Różnica będzie w różnych okolicach rozmaita, a zapewne wszędzie dość znaczna. Zawodowi znawcy potrafią ocenić, o ile trzebaby więcej biegłości, ulepszonych narzędzi, tańszego kupna materyału, uregulowania kredytu, i lepszej wo-góle roboty, któraby zapewniła odbiorców, żeby przez oszczę-
') Dodajmy do tego, że lud coraz mniej będzie chodzić boso i popyt na obówie zwiększy się z czasem w trójnasób, a nawet więcej.