(a więc chyba w 1904 czy też 1905 r.) utopił się przywiązując kawał żelaza do szyi. ów topielec z żelazem na szyi napadał później ludzi przejeżdżających przez rzekę albo kąpiących się w niej. Mój informator jakoby przeganiał konia na pastwisko przez dość płytką odnogę Biebrzy. Nagle ów topielec z żelazem na szyi ściągnął go z konia i ukląkłszy mu na piersi począł go topić. Szczęściem nie wypuścił on z ręki postronka od uzdy konia. I oto wystraszony koń wyciągnął go z wody. Razem z nim wyciągnięty na brzeg został ów topielec. O ile Jednak w wodzie posiadał on olbrzymią siłę, to na stałym lądzie wystarczyło go lekko popchnąć ręką, aby z powrotem potoczył się do rzeki. Wyskoczył Jednak z wody i krzyczał, że jeszcze dostanie do swych rąk niedoszłą ofiarę. I istotnie jakoby wystarczyło, że mój informator zjawiał się na brzegu rzeki, aby ów topielec pokazywał się i próbował go wciągnąć do wody. Na szczęście uprzedzony o tym niebezpieczeństwie mój rozmówca stale się miał na baczności i nie dał się zaskoczyć złośliwemu demonowi.
W Warcie w Raduczycach w Wieluńskiem popełniła samobójstwo przez utopienie porzucona przez narzeczonego dziewczyna. Przemieniła się ona w groźną topielicę, która ze szczególną nienawiścią odnosiła się do młodych mężczyzn. Jej ofiarą padło podobno wielu kąpiących się młodzieńców z sąsiednich wsi.
Szeroko rozpowszechniony jest pogląd, że topielcem zostawało nie ochrzczone dziecko. W związku z tym w niektórych wsiach nad Wartą, na odcinku między Osjakowem a Sieradzem, można było jeszcze niedawno usłyszeć legendę o dziewczynie, która utopiła nie ochrzczone dziecko nieślubne. Minęły lata. Dziewczyna wyszła szczęśliwie za mąż. I oto pewnego dnia wybrała się wraz z całą rodziną na przechadzkę nad rzekę, w to właśnie miejsce, gdzie ongiś potajemnie utopiła swoje dziecko. Z rzeki wyszła maleńka postać, ociekająca wodą, nadzwyczaj silna, która momentalnie wciągnęła w głębinę wyrodną matkę. W Zambskach Kościelnych nad Narwią na wschodnim Mazowszu w latach trzydziestych miejscowa ludność z nazwiska wymieniała działających jakoby na tamtym terenie kilku topielców. Miały to być nieślubne dzieci utopione bez chrztu przez wyrodne matki. Mimo tego, że nie
udowodniono Im dzieciobójstwa opinia wiejska doskonale zdawała sobie sprawę z ich czynów, a nazwiska owych dziewczyn przylgnęły do żyjących jakoby w odmętach Narwi topielców.
Niekiedy w wierzeniach ludowych pojawiał się pogląd, że złowrogie topielce pochodzą z płodu kobiety, która utonęła będąc w poważnym stanie. Wierzenia tego typu z pewnością znane już były przed setkami lat. Znany pisarz rolniczy z drugiej połowy XVII w. dość ściśle powiązany z terenem Małopolski, Jakub Kazimierz Haur, w swym traktacie gospodarczym p.t. „Skład abo skarbiec znakomitych sekretów ekonomiej ziemiańskiej" wydanym w Krakowie w 1693 r., przytaczał taką opinię o ludowych wierzeniach dotyczących demonów wodnych. Z podobnymi wierzeniami spotkałem się w szeregu wsi w okolicach Kłobucka i Krzepic oraz w Opoczyńskiem.
Na niektórych terenach, a więc np. w okolicach Pułtuska nad Narwią, Makowa nad Orzycem na wschodnim Mazowszu, w okolicach Uniejowa nad Wartą, nad górną Pilicą, we wsiach między Przedborzem a Sulejowem, można się spotkać z opinią, że topielcem zostaje po śmierci zły człowiek, którego niebo nie chce przyjąć. Z woli piekieł potępieniec taki musi przebywać w wodzie, blisko miejsca, w którym za życia mieszkał. W Popławach pod Pułtuskiem opowiadano o wyrodnym synu, który doprowadził do śmierci przez zagłodzenie swych rodziców będących „na wycugu", ustawicznym biciem żony spowodował jej zgon, następnie ojcowiznę, która miała przypaść jego dzieciom odpisał młodej dziewczynie, którą pojął później za żonę. Na dodatek krzywdził sąsiadów, a co gorsza oszukał nawet samego księdza prałata sprzedając mu chorą i nie posiadającą żadnej wartości krowę. Po jego śmierci szykujące się do zabrania jego duszy do piekła diabły krążyły wokół jego domu. Niewidoczna jednak siła nie pozwalała się im zbliżyć i pochwycić w swą moc grzesznika. Natomiast duszy złego człowieka wyznaczone zostały, na miejsce wiecznego potępienia, przybrzeżne wiry na Narwi. Wyłaniał się on wówczas, gdy w pobliżu ktoś się kąpał i starał się utopić swą ofiarę. Pewne* go razu dwóch rybaków płynęło obok tego miejsca łódką. Topielec chwycił jednego z nich za nogę i próbował wciągnąć do wody.
85