9 (437)

9 (437)



50    Cliword (Jkkktz

raczej ułomna. Przedstawić symetryczne kryształy znaczenia, oczyszczone z materialnej złożoności, w której się mieściły, a następnie przypisać ich istnienie autogennym zasadom porządku, uniwersalnym własnościom umysłu człowieka, czy bezmiernym apriorycznym neltansclwuungen. to rościć sobie pretensję do nauki, która nie istnieje, i wyobrażać sobie rzeczywistość, której nie można odnaleźć. Analiza kulturowa jest (czy też powinna być) domyślaniem się znaczeń, j oszacowaniem tych domysłów i wyciąganiem konkluzji wyjaśniających na podstawie lepszych domysłów, nie zaś odkrywaniem „kontynentu Znaczenia” i sporządzaniem mapy jego bezcielesnego krajobrazu.

VI

A zatem istnieją trzy cechy charakterystyczne opisu etnograficznego: jest on interpretujący: to. co jest interpretowane, to strumień dyskursu społecznego; interpretowanie polega na próbie uratowania tego co „powiedziane” dyskursu przed przepadnięciem i utrwalenia go w terminach możliwych do odczytania. System kitla odszedł lub uległ przemianie, lecz. Argonauci Zachodniego Pacyfiku pozostaną na dobre i na zle. Istnieje jednak dodatkowo czwarta cecha charakterystyczna takiego opisu, przynajmniej w mojej praktyce: to mikroskopijność.

Nie znaczy to wcale, że nie ma zakrojonych na wielką skalę interpretacji antropologicznych całych społeczeństw, cywilizacji, ogólnoświatowych wydarzeń itp. W rzeczy samej to właśnie otwarcie naszych analiz, na szersze konteksty, z ich teoretycznymi implikacjami łącznie, pozwala polecić je szerszej uwadze i usprawiedliwia ich tworzenie. Nikogo naprawdę nie obchodzą już dziś. nawet Cohena (no dobrze... może z. wyjątkiem Cohena), owe owce jako takie. Być może historia ma własne nie rzucające się w oczy punkty zwrotne, „wiele hałasu na małej przestrzeni”, lecz to niewielkie zawirowanie z pewnością do nich nie należy.

Znaczy to tylko, że antropolog w znamienny dla siebie sposób podchodzi do takich szerszych interpretacji i bardziej abstrakcyjnych analiz od strony niezwykle poszerzonej znajomości wyjątkowo małych spraw. Staje wobec tych samych wielkich realiów, z którymi inni - historycy, ekonomiści, politolodzy, socjolodzy - konfrontują się w bardziej zdeterminowanych układach: Władzą, Zmianą. Wiarą, Uciskiem, Pracą, Namiętnością. Autorytetem, Pięknem. Gwałtem. Miłością, Prestiżem; lecz mierzy się z nimi w na tyle niejasnych kontekstach - miejscach takich jak Marmusza i przy okazji żywotów podobnych Cohenowi - że od razu odbiera się im dużą literę. Te aż nazbyt ludzkie stale, „owe wielkie słowa, które wzbudzają w nas wszystkich lęk”, w swojskich kontekstach przybierają swojskie formy. Lecz to przemawia na ich korzyść. Na świccie jest już wystarczająco dużo głębi.

Problemu, jak przejść od kolekcji miniatur etnograficznych w rodzaju naszej historii o owcach - wyboru uwag i anegdot - do pełnowymiarowych pejzaży kulturowych narodu, epoki, kontynentu czy cywilizacji, nie da się łatwo pokonać za pomocą mglistych aluzji do cnoty konkretności i mocno osadzonego w faktach umysłu. Dla nauki zrodzonej pośród plemion indiańskich, wyspiarzy Pacyfiku

i afrykańskich lineaży. a następnie ogarniętej większymi ambicjami, okazuje się to wielkim problemem metodologicznym, ponadto najczęściej źle ujętym. Modele, które antropolodzy wypracowali, aby usprawiedliwić przejście od lokalnych prawd Jo wizji ogólnych, są w rzeczywistości w równym stopniu odpowiedzialne za podkopanie tych wysiłków, jak wszystko co ich krytycy byli w stanie przeciwko nim wymyślić: socjolodzy ogarnięci obsesją wielkości próby, psycholodzy - pomiarami. czy ekonomiści - agregowaniem danych.

Dwa główne spośród nich to: model „miasteczka Jonesów jako mikrokosmosu l’SA” oraz model ..naturalnego eksperymentu" - „Wyspa Wielkanocna jako przypadek Jo testowania". Albo niebo w ziarnku piasku, albo najdalsze brzegi możliwości.

Ułuda „miasteczka Jonesów jako Ameryki” pisanego małymi literami (czy ..Ameryka jako Miasteczko Jonesów” pisane wielkimi) jest tak oczywista, że jedyną rzeczą, która domaga się wyjaśnienia, pozostaje kwestia, w jaki sposób ludzie zdołali w to uwierzyć i oczekują, aby i inni poszli w ich ślady. Przekonanie, że można odnaleźć istotę społeczności narodowych, cywilizacji, wielkich religii czy czegokolwiek tam jeszcze, zsumowane w uproszczonej formie w tzw. typowych małych miasteczkach czy wioskach, jest oczywistym nonsensem. To, co odnajduje się w małych miasteczkach i wioskach, to (niestety) małomiasteczkowe lub wiejskie życie. Jeśli większa ważność umiejscowionych, mikroskopijnych badań rzeczywiście zależałaby od takiej przesłanki - uchwycenie wielkiego świata w małym - to takie badania nie odnosiłyby się do niczego.

Tak jednak oczywiście nie jest. Miejsce badania nie jest przedmiotem badania. Antropolodzy nie badają wiosek (plemion, miast, sąsiedztw...); prowadzą badania w wioskach. Możesz, badać różne sprawy w różnych miejscach, a pewne sprawy - np. jak panowanie kolonialne wpływa na utrwalone ramy oczekiwań moralnych - najlepiej badać w zamkniętych społecznościach. Ale to. co badasz, nie stwarza miejsca. W odleglejszych regionach Maroka i Indonezji zmagałem się z tymi samymi pytaniami, z którymi inni badacze społeczni zmagali się w bardziej centralnych rejonach - np. jak to się dzieje, że najbardziej natarczywe przypisywanie sobie człowieczeństwa nakłada się na akcentowanie grupowej dumy? - i dochodziłem mniej więcej do tych samych wniosków. Można dorzucić jakiś wymiar, na który istnieje zapotrzebowanie w aktualnym klimacie nauk społecznych nastawionych na „zmierzenie skali i rozwiązanie problemu”; lecz to już wszystko. Istnieje pewna wartość w tym - jeśli zamierzasz zajmować się wyzyskiem mas - żeby zobaczyć jawajskiego dzierżawcę gruntu, który kopie ziemię w czasie tropikalnej ulewy, czy marokańskiego krawca haftującego kaftan w świetle rzucanym przez dwudziestowatową żarówkę. Lecz wyobrażanie sobie, że to umożliwia ci wgląd w całą sprawę (i wzniesie cię na moralnie dogodne miejsce obserwacji, pozwalające ci patrzeć z góry na etycznie mniej uprzywilejowanych), jest pomysłem, który może bawić jedynie kogoś, kto zbyt długo przebywał w buszu.

Pojęcie „naturalnego laboratorium” jest równie zgubne, nie tylko dlatego że analogia ta jest fałszywa - cóż to za laboratorium, skoro żadnym z parametrów nie da się manipulować? - lecz również dlatego iż wiedzie ono do wyobrażenia, że dane wywodzące się z badań etnograficznych są czystsze lub bardziej fundamen-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
50 ClJKKORD GlCKKTZ raczej ułomna. Przedstawić symetryczne kryształy znaczenia, oczyszczone z materi
14 Tabela 7.1 [100] Kratowy dźwigar skrzynkowy suwnicy o udźwigu Q - 20 T / = 25 ra; b - 1,90 m; w
7 ROZBIERANIE JÓZIA Ale przecież wcale nie jest oczywista, raczej — w swej ostentacyjnej symetrii —
Więc 50 pracowników to już średni przedsiębiorca! Art. 56. 1. Dla stwierdzenia, że przedsiębiorca
skanuj0031 (10) Załóżmy, żc pytamy 50 wybitnych specjalistów i naukowców 0    duże pr
BEZNA~24 id O") = 0,1 A Mc(0-) = 50 V Schemat obwodu po komutacji przedstawiono na rys. 8.19c.
50 J. Lach, W. Olech, S. Partyga W tabeli 1 przedstawiono zestawienie ważniejszych wyników pomiarów
14 Tabela 7.1 [100] Kratowy dźwigar skrzynkowy suwnicy o udźwigu Q = 20 T l = 25 m; b - 1,90 m; w -
202 POLIMERY 2005,50, nr 3 statystycznych w analizie danych — przedstawienie związków między nimi w
2011 12 09 44 50 Arytmie nadkomorowe (z łącza AV i przedsionkowo-komorowe) ♦Pobudzenia zastępcze 1
ScanImage133 50 Rozdział 6: Bela Balazs jako przedstawiciel formatywnej teorii filmu zmiany punktu w
12851 skanuj0037 (84) Rys. 1.22. Kilka przykładów symetrii cząsteczek C. Przedstawienie symetrii gru
50 w funkcji naprężeń. Rysunek 3.15 przedstawia okno programu z wprowadzoną krzywą pierwszego magnes

więcej podobnych podstron