.....■ ■
■
czekałem, co będzie dalej. Zaczęła się rozbierać. Robiła to bardzo powoli, a każdą zdjętą część garderoby przed
położeniem na krześle starannie składała. We mnie rosło napięcie i czułem, że nie tyłka. Gdy została w samych
majteczkach. poczułem nieprzyjemną lepkość w slipach. Musiała zdać sobie sprawę, z tego co się ze mną dzieje, bo powiedziała uspokajająco: „Nic się nie przejmuj. To normalne w twoim wieku. Lepiej będzie jeśli i ty się rozbierzesz”. Wybiegłem z pokoju do łazienki. Trochę się opłukałem, zmieniłem slipki, i już bez spodni i koszuli wróciłem do pokoju pani Marty. Leżała na tapczanie przykryta prześcieradłem. Bez słowa położyłem się obok niej. Po omacku dotknąłem ręką jej ciała i wyczułem, że leży bez majtek. Przez dobry kwadrans dotykałem różnych zakamarków rozłożystej kobiety, a ona leżała nieruchomo. Wreszcie wzięła moją rękę w swoją i naprowadziła ją w najwrażliwsze dla siebie miejsce. „Możesz delikatnie się bawić!” —■ podpowiedziała. Robiłem to z przyjemnością, drugą ręką ugniatając jej piersi. W pewnym momencie wydala z siebie coś w rodzaju szlochu, a ja trochę się przestraszyłem, bo zaczęła miotać się po tapczanie. Kiedy jej przeszło, spytałem, czy mogę się na niej położyć. Pozwoliła. 1 to dopiero było fajne. Czułem się, jakbym grał jakąś rolę. Trochę wiedziałem, trochę ona mi pomogła i udało się wsunąć mojego młodego ptaka do jej spragnionej dziupli. Było mi miękko i przyjemnie. Ruszałem się wtedy może niezdarnie, ale z dobrym skutkiem, bo obojgu nam zrobiło się jeszcze lepiej niż poprzednio...
Pani K. po wysłuchaniu tej opowieści, pomyślała, że | jednak mąż ładnie opowiada, a przez te trzydzieści lat
j przybyło mu niemało doświadczenia. Pomyślała też, że
być może w przyszłości wysłucha jeszcze innych miłosnych historii. Pan K. nie stronił od kobiet przynajmniej przed ślubem.
ważyła pani K. i dodała: — Czy ty w ogóle rozmawiałeś
z nim na ten temat?-
— Próbowałem, ale mc z tego nie wyszło. Marek zaczerwienił się i powiedział, że ma dużo lekcjL
— Może mu podsunąć jakąś książkę na ten temat?
— Książkę to on już przeczytał i nie sądzę, żeby szczegóły kobiecej anatomii były mu obce. Zresztą teraz, gdy nawet telewizja pokazuje rozebrane panie ł „momen-ty”, trudno niczego nie wiedzieć na temat intymnej sjery współżycia kobiet t mężczyzn. Chodzi mi o to, żeby on to miał za sobą. Przecież chłopcy w jego wieku już mają sympatie.
— No wiesz, co innego sympatia, a co innego panienka do łóżka. Czy ty rzeczywiście myślisz...
— Wiem, co chcesz powiedzieć — przerwał pan K. — ale Marek jest za grzeczny, za spokojny, za posłuszny. Zresztą my w ogóle nie wiemy, co on robi w nocy, gdy kładzie się do łóżka i zostaje sam w ciemnym pokoju...
— Widzisz, ja nie mam żadnej znajomej, która byłaby podobna do tej twojej pani Marty. Nawet nie znam wdowy, czy rozwódki... O, jest przecież Hela... Ale ona ma już z sześćdziesiąt lat, a nie chodzi ci chyba o to, żeby Markowi obrzydzić kobiety?
— A pani Ewa?
— Jaka Ewa? — zdziwiła się pani K. i nagle zrozumiała: — Masz na myśli naszą sąsiadkę z trzeciego piętra?
— Tak, ją. Co ty na to?
— Skąd wiesz, że ona się zgodzi? A może sam próbowałeś?
— Ona nie zadaje się z żonatymi...
— Próbowałeś, próbowałeś. Oj, Leszku nie wstyd ci?
— Nie, nie wstyd...
— Więc chcesz, żeby syn zamiast ojca...
— Rozgryzłaś mnie — roześmiał się pan K. i objął żonę, zamykając jej usta pocałunkiem. Dyskusja została zakończona...