-y
— 7, tym będzie górze) — roześmiała się Julia —
każda mężatka pracuję na dicóch etatach. Mąż dóńij
dzieci. Sama pani rozumie...
— Nie rozumiem, jestem wolna i swobodna' żak
— To może pojutrze wpadnie pani do mnie. Tak po dziewiątej. Męża nie będzię, bo wyjeżdża do Krakowa
na jakiś zjazd dyrektorów, a dzieci już o tej porze śpią...
„Odważyć się, czy nie?" — myślała Julia. Miała ochotę. Ogromną ochotę. Właściwie w czasie swojego małżeństwa tylko raz tak na poważnie blisko zbliżyła się z kobietą. Inne drobne damskie flirciki były nic nie znaczącymi epizodami. A teraz chciała trochę fizycznej — nawet zwierzęcej — przyjemności. Potrzebowała jej.
Wtedy też mąż wyjechał na kilkudniową delegację. A ją odwiedziła Magda. Popiły sobie tęgo ł znajoma opowiadała jej z najintymniejszymi szczegółami o swoim małżeńskim pożyciu. Niedawno wyszła za mąż za jakiegoś przystojniaka, który —• jak powiadała — „przysłonił jej cały świat”.
— Czy ty i ciesz — zwierzała się Julii — że kiedy idę z Jackiem do łóżka, to nic mnie nie obchodzi. Znikają icszystkie kłopoty dnia codziennego Myślę, że gdylrym miała jakąś piekącą ranę na ciele, albo bolał mnie ząb, to niczego bym nie odczuwała. Ziemia usuwa mi się spod ciała, jestem jak w transie. W zupełnie niepojętej ekstazie. To nawet trudno wyrazić słowami...
— Niektórzy wyrażali — odezwała się Julia. — Czytałam o tym w książkach...
— A ty? — spytała Magda. — Przecież jesteś mężatką i chyba wyszłaś za mąż z miłości...
— Bo ja wiem? Tak po prostu wypadło...
— Zaszłoś w ciążę? — dopytywała Magda.
— Nie! W ogóle nie spalam z mężem przed ślubem... — Nie mów! Jeszcze coś takiego się zdarza?! 1 pewnie byłaś dziewicą?
et" / pffc' -nie bytom dziewicą.'..
_jYżc nie rozumiem. .4 dobrze ci chociaż z mężem w
łóżku?
_ Fatalnie...
— A z innymi?
— Nie najlepiej...
— Zdradziłaś męża:'
— Kilka razy...
— No i co?
— No i nic.
_ Więc o co chodzi? — Magda była dociekliwa.
_ Wydaje mi się, że wolałabym kobiety!
Magda nic nie powiedziała Przez dłuższą chwilę uważnie się Julii przyglądała Następnie nalała sobie kieliszek wódki i wypiła jednym haustem; stanęła na środku pokoju i wolno, rytmicznie, z wdziękiem zaczęła się... rozbierać. Julię ogarniało coraz większe podniecenie. Nareszcie! Nareszcie! Nareszcie!
Spędziły wtedy upojną noc Magda była świetną kochanką i choć zapewne bawiło ją to nowe doświadczenie, bo jak przyznała, nie tylko że nigdy nie całowała się z inną kobietą, ale nawet jej to me przyszło do głowy, to przecież w żadnym momencie nie dała poznać po sobie ani rozbawienia, ani zdziwienia, ani pogardy. Julia wielokroć doznała fizycznego spełnienia i utwierdziła się w przekonaniu, że jc-st odchylona od normy. Bo przecież lubiła się kochać. A że nie „jak Pan Bóg przykazał”, to przecież nie jej wina...
— Jesteś zupełnie fajna w łóżku — powiedziała na drugi dzień Magda. — Myślę, że gdybyś lubiła mężczyzn, to nie jednego przyprawiłabyś o szaleństwo. Powinnaś postarać się o jakąś stalą partnerkę. Przecież nie jesteś jedyna w swoich upodobaniach...
— Ale jak? Przecież nikt się z tymi skłonnościami nie obnosi, a sama nie będę zaczepiać dziewczyn. Ty wiesz, co by z tego wynikło?
— Mąż wie?