Podrzutek darł się coraz bardziej, a mamona, wiecie, skryła się za drzewem i czekała, co będzie. Dziopa już chciała iść, żeby podrzutka uciszyć, ałe Pietrek powiedział jej, żeby się nie ważyła tego robić, bo inaczej wszyćko przepadnie i swego dziecka już nie odbierze. Kazał też wszyćkie dalej żąć i ani się za siebie nie obzierać. Odmieniec zasię krzyczał, jaż litość brała. Ale żaden nie obejrzał się za siebie. Jak mamona uźrała, że nikt nie ratuje podrzutka, zakradła się znowu spod lasu, oddała porwane dziecko, a zabrała nazad swoje" („Gawędy Iwkowskie", s. 75—76).
Zmory — mory
„Jen karczmarz mniał trzy córki i nie wiedział, że ony były (z)mory. Ale wędrowiec (podróżny) dostrzeg to. Bo on us(ł)ysał, co do siebie gadali, jak przyśli ze swoi cynności (dławienia w nocy). Mróz i zima była. Jedna po(w)iada: tobie lepij, ze ty do ludzi idzies, bo ci tam ciepło, ale ja to musę po drzewie za ptakami łazić, to sobie nogi poobdzieram. A ona mówi: eh, gdzie tam! — chtóry mądry (człowiek), to mię ściśnie tak, że ledwo nie ostanę. A trzecia po(w)ieda: a mię, co idę do koni, to ledwo koń nie strząchnie, co go sie trzymam, albo ugryzie. Rano, jak wstał wędrowiec, tak temu kacjnarzowi posiedział, że jego córki takie niescęśliwe, ze są (z)mory. Dopiero się tam rodził kogoś i ten drugi redzieł, zęby ich ochrzścili drugi raz na inne imię. A juz potem nie chodziły d(ł)awić“ („Mazury Pruskie", s. 74).
„Do starego Celnika to przychodziła co noc mora. Ale on to był taki człowiek, co sie żodnego i niczego nie boł. Nawet na cmentorz poszoł roz koło dwunastej w nocy, bo sie z kamratami założył. Som roz diobła udawoł i tego to sie wszyscy boli. Ale ta mora to go jednak gniotła. Cóż z tego, że sie jej nie boi, jak ją złapać nie umioł. Zanim sie ubudził, to już jej nie było. Ino czerwony ślad mioł na piersiach. Roz jeden wypił se, siedzioł przy kieliszku i położył sie spać dopiero, jak dwunasto wybiła. Tyla co sie wyprostowoł, naroz mysz mu wlazła za koszula. Ale on chyc z tego łóżka. Łapa ją i bez mrógnięcia oka ukręcił ji łebek. Położył sie po tym spać i tak spot jak nigdy. Rano, jak sie obudził, nie mógł sie nadziwić, co to sie stało. Kole jego łóżka leżała fajna, młoda dziewczyna z oderwaną głową" („Gadka za gadką", s. 125).
Strzygi — upiory
„Człowiek jeden, żołnierz wysłużony, miał bardzo złą żonę, która mu wiecznie dokuczała i o której ludzie mówili, że jest bisurkanią, czyli czarownicą. Z ciężkiej zgryzoty pił nieboraczysko i upiwszy się raz, gdy żona z nim kłótnię rozpoczęła, bił ją tak uporczywie, że aż na śmierć zabił. We wsi powiedział, że umarła; nikt się o nią nie dopominał, bo jej ludzie nie lubili. Na drugi dzień