rr>
się przypaliło, a ponadto nie osoliła kaszy. Marek zjadł
bez słowa. W ogóle był chyba mrukiem, zachowywał się
kostropato, unikał dłuższych rozmów.
Fred też nie zwrócił uwagi na obiad, Wpadł jak burza
dopiero o siódmej wieczorem i obiad pochłonął jednym
tchem. Pewnie nie zwTócił uwagi, co jadł. V/ firmie mieli awarię i musiał wyjechać do Szczecina. Pociąg miał o ósmej. Ledwo zdążył się ogolić, złapał neseser i pobiegł na dworzec...
Mirka była zaskoczona takim obrotem sprawy. Postanowiła obejrzeć kryminałek, bo był czwartek, wykąpać się i poczytać w łóżku jakąś książkę. Chociaż się porządnie wyśpię, pomyślała. Po filmie spytała Marka:
— Ja biorę kąpiel i kładą się spać. A co ty robisz?
— Nie bądę sią kąpał, od razu się kładę. Dobranoc
cioci...
Mirka nie lubiła rozbierać się w łazience. .Zawsze zrzucała ciuszki w sypialni. Gdy rozebrała się do majtek, przypomniała sobie, że ręczniki i pidżamę ma jeszcze w walizce. Tachała ją z przedpokoju, gdy Marek wyszedł ze swojego pokoju. Spojrzał na jej nieosłonięte piersi, spuścił oczy i mruknął:
— Zrobię sobie herbaty..
Rozebrała się wreszcie i trzymając przed sobą ręcznik, weszła do łazienki. Zaczęła napuszczać wodę i stanęła naga przed lustrem, aby zmyć makijaż. W pewnym momencie zobaczyła w lustrze twarz Marka. Pewnie zajrzał, przechodząc — pomyślała. W drzwiach łazienki była u góry szybka z uzbrojonego szkła, przez którą niewiele chyba można było zobaczyć. Przesłaniała ją biała firaneczka. Po chwili znów zerknęła — buzia Marka wcale nie zniknęła — śmiesznie wyglądał rozpłaszczony na szkle jego nos
...To tak! Podglądamy kobietki — pomyślała. — Cóż, chłopak dojrzewa i jest ciekawy babskiej anatomii. Och, to może dlatego jest taki burkliwy...
Zrobiło jej się żal chłopaka. A jednocześnie — o przewrotności kobieca — ucieszyła się, że ktoś chce podgląd .: właśnie ja. prawie starsza panią. Przypomniała sobie
czasy, gdy z koleżankami, podlotkami, specjalnie prowokowały chłopaków pokazując im. niby niechcący i przypadkiem swoje piersi Ale heca? Biedny Mareczek...
Mogłaby urządzić mu scenę, nagie otwierając drzwi. Ale... przecież biedaczek bardzo by to przeżyli Taka wpadka. I nagle, jak zwykle impulsywnie, postanowiła zrobić coś zupełnie przeciwnego: ,,Skora tak bardzo frapuje go moja nagość, to niechże napatrzy się do^syta!”
Wlała do wanny płyn do kąpieli. Poruszała rękami, aby zrobiła się piana i z wielką przyjemnością zanużyła się w niebieskawym puchu. Nos Marka nadal tkwił na szybie. Krzyknęła:
— Marku! — po chwili znów: — Mareczku!
Chłopiec cofnął się. Dopiero gdy za trzecim razem głośno krzyknęła, podszedł do drzwi i spytał:
— Tak, ciociu?
— Marek, zrób herbatę i dla mnie. Pewnie woda jest jeszcze depta.
Po kilku minutach chłopak znów pojawił się za drzwiami i powiedział:
— Jest już herbata.
— Jestem w wannie. Proszę, wejdź śmiało do łazienki.
Oworzyt drzwi, w ręce miał szklankę na spodeczku. Nie wiedział, co zrobić z oczami. A to dopiero prawiczek, przemknęło Mirce przez myśl. Czyżby nie widział jeszcze gołej baby? Prawdę mówiąc, to i teraz nie mógł zobaczyć, bo piana okrywała ją aż po brodę.
— Postaw szklankę na pralce. I poczekaj chwilkę ■— szybko dodała, bo chłopak najwyraźniej chciał natychmiast uciec.
— Słucham ciocię...
— Mareczku. powiedz mi. ale tak całkiem szczerze, czy ty widziałeś już kiedyś z bliska nagą kobietę?
— Ciociu... — był całkiem skonfundowany. — Oglądaliśmy z kolegami różne filmy.