Bez nazwy 7

Bez nazwy 7



16

nadrzędnych idei, lecz raczej z odprysków swego życia, które także nie mieściło się w ogólnie przyjętych ramach. Nie tylko bowiem filozofował, malował i pisał, ale także romansował i pił wódkę. Do swojego - „formistycznego” - teatru, jaki założył w Zakopanem, zaangażował w charakterze primadonny angielską malarkę, która nie mówiła po polsku, i miejscowego meteorologa; sam mizdrzył się przed obiektywem fotograficznego aparatu, przebierając się w coraz nowe stroje i strojąc najbardziej fantastyczne „miny”. Chodził w góry, jeździł na nartach (choć miał lęk przestrzeni!) i śpiewał absurdalne „poranne piosenki kąpielowe”, które starannie zapisywał w listach do, żony. Uprawiał najbardziej zwariowane towarzyskie happeningi i wykonywał dzikie fortepianowe improwizacje zwane „chlustami”. Eksperymentował z wszystkimi możliwymi narkotykami i spuszczał sąsiadom uwięzione psy z łańcucha, patrzył w gwiazdy i uwodził narzeczoną swojego fryzjera. Brał przy gościach kąpiel w balii i kazał matce wyskakiwać z I piętra, żeby się upewnić, czy w razie pożaru potrafiłaby się sama uratować. Godził skłóconych przyjaciół i sam ze swoimi oficjalnie zrywał, posyłając im rytualny wierszyk: Do przyjaciół gówniarzy. Czytał brukowe powieści w odcinkach i bawił się ze swoją kotką Schyzią (Schizofrenią), protestując jednakże wobec pomówień, jakoby kocięta z niej zrodzone były do niego podobne. Psychoanalizował „niemyte dusze” rodaków i walczył z depresją, ciężko zarabiał na życie i pomagał wszystkim, którzy się doń o pomoc zwrócili. Leczył hemoroidy i zbierał laski sławnych ludzi oraz kobiet o dziwnych nazwiskach. Walczył z paleniem i bez przerwy czegoś szukał, oddawał się filozoficznej lekturze nawet w ustronnym miejscu i zakładał albumy osobliwości. Rozdawał przyjaciołom szczotki do mycia firmy „Sennebaldt i Spółka”, i chodził na seanse spirytystyczne, podczas których rozmawiał ze swoją zmarłą narzeczoną. Zabobonnie bał się godziny za dwadzieścia dziesiąta i żądał od wszystkich bliskich, by zajmowali się filozofią, zamiast słuchać radia, grać w brydża i chodzić do kawiarni. Tworzył nowe słowa i zachwycał się Chaplinem i Busterem Keatonem. Ostrzegał przed nadciągającą nieuchronnie społeczną katastrofą i choć sam uciekał w sztukę, głosił: „Sztuka i eksperyment są to dwie niewspółmierne istności. W sztuce nie można próbować - musi się tworzyć będąc, że tak powiem, zapiętym na ostatni guzik. Może wyjść knot mimo wszelkich wysiłków, ale ten wysiłek musi być dokonany do ostatka”1. O sobie mawiał: „Co zaś do «wyskoczenia ponad siebie», to kiep jest ten, co do tego nie dąży i gdyby nikt ponad siebie nie wyskakiwał, nie byłoby żadnego rozwoju i postępu w świecie. Chodzi o to, w jaki sposób się to robi. A ponieważ ja tym wyskakiwaniem tylko psu-

/

ję sobie życiowo wszystko i robię to dalej w ten sam sposób, dowodzi to chyba, że nie robię tego dla głupiej sławy i pieniędzy, tylko z wewnętrznej potrzeby”2.

Osamotniony, niezrozumiany, otoczony aurą skandalizującej plotki, która na długie lata stała się obowiązującą legendą: dziwaka, fantasty, propagatora artystycznego bełkotu bez sensu, alkoholika, narkomana i gorszyciela maluczkich, wyznaje: „Wiem, że gdzieś [...] odbywa się wielka przemiana ludzkości, coś olbrzymiego przewala się poza horyzontem mego ciasnego pojmowania [...] idzie fala przemian, która zmiecie, zniweluje wszystko, i inni ludzie [...] wypłyną na wierzch i będą tworzyć nowe życie, jakościowo niepodobne do naszego. Ci, którzy chcą z tym walczyć, to nie ludzie przyszłości - to jakby ktoś wkładał pięknie rzeźbiony patyk w koła lokomotywy, chcąc ją zatrzymać”3-. A jednak dodawał: „Lepiej jednak skończyć nawet w pięknym szaleństwie, niż w szarej, nudnej banalności i marazmie”4.

Prawdziwy koniec Stanisława Ignacego Witkiewicza nie był jednak „pięknym szaleństwem”.

18 września 1939 r. najzupełniej świadomie zadał sobie śmierć na wiadomość, że na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow Armia Czerwona przekroczyła wschodnie granice Polski, dokonując nowego rozbioru jego ojczyzny i niosąc na bagnetach nowy ład - wypełniając tym samym wszystkie jego przewidywania.

Do roku 1956 - czyli do końca stalinizmu w zwasalizowanej przez Sowiety i odciętej od Zachodu żelazną kurtyną Polsce - jego nazwisko było zakazane, a dzieło wykreślone z kart polskiej kultury. Ten skrajny indywidualista, przeciwnik wszelkiej „kolektywizacji” i powszechnego „zbaranienia”, jakie niosła ze sobą rewolucja komunistyczna, a także „formalista”, nie mieszczący się w kanonach zwycięskiego „socrealizmu” w literaturze i sztuce - doczekał się ponownego „odkrycia” dopiero w latach sześćdziesiątych, najpierw w samej Polsce, następnie za granicą.

W dobie zalewającej „globalną wioskę” straszliwej kultury masowej - nazwisko Witkiewicza, a przede wszystkim sygnowane nim dzieło, stało się dla wielu współczesnych odbiorców symbolem tych wartości, które dziś, bardziej jeszcze niż kiedykolwiek podlegają zagrożeniu: twórczego indywidualizmu, bezkompromisowej postawy w stawianiu sobie i innym najwyższych wymagań intelektualnych i moralnych, uprawiania sztuki przez wielkie „S” i „zapinania na ostatni guzik” wszystkiego, co z nią związane.

1

„Teatr" i inne pisma o teatrze, s. 389.

2

   Ibidem, s. 402.

3

   S. I. Witkiewicz, Dzieła zebrane. [Tom 2:] Pożegnanie jesieni. Opracowała A. Micińska, Warszawa 1992, s. 112 i 114.

4

   „ Teatr" i inne pisma o teatrze, s. 59.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bez nazwy 1(16) PORADY BABUNI GDY SUSZONE GRZYBY POŁAMAŁY SIĘ ALBO MASZ DUŻO SUSZONYCH NÓŻEK ^ GRZYB
Bez nazwy 1(1)(1) PORADY BABUNI ‘GDY PO ZROBIENIU SURÓWKI ZOSTAŁO TROCHĘ CZERWONEJ KAPUSTY,NIE WYRZU
Bez nazwy 16 1.4. Pękanie przy obciążeniach statycznych Materiały kruche - niezdolne do odkształceń
Bez nazwy (16) 107 ciento siete 6    - De acuerdo. Con los mapas sera mas facil hace
Bez nazwy (16) 42 Szkice z filozofii literatury dać ją za pomocą prostych a sprawnych porównań, któ
Bez nazwy (16) 44 Szkice z filozofii literatury Na to odpowiem: ilość i rozmieszczenie miejsc niedo
Bez nazwy 2 (16) 2 0 •3 * l 1 ) i_i. •< -I •§O? ^r£ +
Bez nazwy 4 (16) 194 IX. „Dziadów” część trzecia: manifest profetyzmu Nauka Swedenborga zna też niez
Bez nazwy 6 (16) tfM AZ) ^ CJ ]    d_ o ^ 4, °j^ ?> ! ĆJ> co /f T » L (jo) =
Bez nazwy 7 (16) 200 IX. „Dziadów” część trzecia: manifest profetyzmu Najmocniejszy wyraz wiara ta z
Bez nazwy 8 (16) 0 0 CD A co75 a(u l OO cx V C777/7? U <( ć X"V    d i /WVCco
Bez nazwy 9 (16) 103 ciento tres 6    El verano es la estación en la qu la tierra&nbs
Bez nazwy 16 64 Terapia dzieci i młodzieży korekcyjne przeciwstawne do treści urazowych. Następnie p

więcej podobnych podstron