przypadkowość, ani żadna inna kategoria umysłowa - nie jest nam dana « priori (nie poprzedza doświadczenia).
Kant w ogóle nie zaakceptował tego argumentu. Przede wszystkim - mówił -Hume musi się mylić co do pojęcia przestrzeni i czasu. Hume utrzymywał, że uczymy się pojęcia „przestrzeni” przez obserwację relacji pomiędzy obiektami, które odbieramy zmysłami. Widzimy, że jakaś rzecz jest obok innej lub na niej, lub pod niąitd. i uczymy się, że takie relacje zachodz.ą w przestrzeni. Podobnie pojęcie czasu, mówił Hume, wywodzi się z obserwacji, że wydarzenia następują jedno „po” drugim, sekwencyjnie (ta rzecz się dzieje po tej, a przed tamtą itd.). Ale Kant zniszczył logikę Hume’a. Jak możemy doświadczać, że jedna rzecz jest obok innej lub że coś zdarza się „po” czymś, jeśli jeszcze nie poznaliśmy pojęć takich j ak „obok” ) i „po” - czyli koncepcji czasu i przestrzeni?
Takie pojęcia muszą być po prostu wrodzone, konkluduje Kant, . bo inaczej nigdy nawet nie moglibyśmy zacząć pojmować tego chaosu, czyli percypować. Przestrzeń, czas i cala masa innych „kategorii” (takich jak ilość, jakość, relacja i przyczyna) muszą się nierozerwalnie łączyć z myślami. Są one formami, które my narzucamy doświadczeniom, aby je zorganizować i zrozumieć. A ponieważ każdy podobnie pojmuje przestrzeń, czas itd., znaczy to, że są one nie tylko dane a priori, ale muszą być również uniwersalne.
Z drugiej strony nie można o nich powiedzieć, że istnieją tak samo jak obiekty, bo takie intuicje i kategorie są tylko pojęciami, nie rzeczami. Narzucamy je doświadczeniu, a nie odkrywamy w jego wyniku. Doświadczenie także jest czymś innym niż rzeczywistość, ponieważ polega na zmysłowym odbiorze łub percepcji rzeczy, nie na rzeczach samych-w-sobie. (To dlatego, że pojęcia stosują się tylko do doświadczenia, nie możemy za ich pomocą opisać obiektów transcendentalnych - np. Boga). To, co odbieramy w przestrzeni i czasie, to, co postrzegamy jako tego rozmiaru i tego koloru, o czym wnosimy, że powoduje takie, a nie inne wydarzenia, to tylko dostrzegalne aspekty rzeczy, twarz, którą nam pokazują, coś, co. Kant nazywa „zjawiskami”.
Jeśli przestrzeń i czas istnieją tylko w naszych umysłach — jak Kant niewątpliwie sugeruje - to przez doznawanie świata jako istniejących przestrzeni i czasu, doświadczamy tylko tego, jaki świat nam się ukazuje, nie tego, jaki jest, Ale z pewnością jest prawdziwy realny świat, który dostarcza nam tych wrażeń: Kant nazywa go światem „noumenalnym” (w przeciwieństwie do „fenomenalnego”). Jest to świat, w którym rzeczy są tym, czym są, a nie tym, czym się wydają. Jest to świat rzeczy samych w sobie.
Z definicji nie możemy nigdy doświadczyć tego świata: skąd więc wiemy, że on naprawdę istnieje? Odpowiedź Kanta sprowadzała się do tego, że musimy wierzyć w rzeczy same w sobie, jeśli mamy uwierzyć w prawdziwą wiedzę, i ta część owej teorii jest nieco kłopotliwa dla jego następców. Każdy wielki filozof po Kancie usiłował pozbyć się tego problemu, albo postulując, że wrażenia są tym samym (a przynajmniej mogą być tym samym) co rzeczywistość, albo utrzymując, że chociaż żyjemy w świecie fenomenów (zjawisk), filozofia może nas doprowadzić do świata noumenów, który się za nim kryje. Spotkamy się później z dwoma filozofami, którzy głosili ten ostatni pogląd: z G. W, F. Heglem i Edmundem Husserlem.
Kategoryczny imperatyw jest więc tylko jeden i brzmi następująco: postępuj tylko według takiej maksymy, dzięki której możesz chcieć, aby stała się powszechnym prawem.
Immanuel Kant, Uzasadnienie metafizyki moralności, przel. Mścisław Wartenberg
Rozwiązawszy problem wiedzy, przynajmniej w stopniu satysfakcjonującym dla samego siebie, Immanuel Kant wziął na swój filozoficzny warsztat etykę i otrzymał uaktualnioną Złotą Zasadę. Pierwotna wersja mówi po prostu: „Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe”. Kant zmodyfikował ją, otrzymując coś w rodzaju: „Postępuj wedle takiej tylko zasady, co do której mógłbyś jednocześnie
47