nazwiemy zabójstwem.” Oczywiście czasami istotna może być znajomość motywów i intencji działającego — gdyby Raskolnikow nie miał zamiaru zabijać lich-wiarki, nie mówilibyśmy, że popełnił morderstwo. Zwykle jednak w samo określenie działania włączone są już założenia na temat motywów i intencji działającego — jeśli widzimy, że ktoś się myje, nikt nie musi nam mówić, że robi to po to, aby być czystym, ani też, że robi to dlatego, że jest brudny. Konieczność odwołania się do motywów pojawia się, gdy założenia te nie stosują się do danego zachowania. Wtedy potrzebujemy dodatkowych wyjaśnień. I tak na przykład pocałunek Judasza wymaga więcej wyjaśnień niż pocałunek Romea.”
Niewiedza nasza może sięgać jeszcze głębiej. Może się zdarzyć sytuacja, gdy w ogóle nie możemy początkowo powiedzieć, c o ktoś robi. Dzieje się tak wówczas, gdy widzimy jakieś zachowanie, ale nie rozumiemy jego sensu — oto na przykład widzimy, że ktoś obcina w sadzie owocowym gałęzie i przywiązuje w obciętych miejscach inne, mniejsze; dopiero dzięki dodatkowym informacjom zachowanie to stanie się dla nas zrozumiałe jako „szczepienie jabłoni”. Z sytuacjami takimi spotykamy się często tam, gdzie zachowanie odbiega od tych, jakie znamy z naszego bezpośredniego otoczenia: gdy chodzi na przykład o zachowanie fizyka dokonującego eksperymentu i interpretującego dane albo o zachowania ludzi innych kultur. W takich przypadkach ustalenie tego, czym jest dane zachowanie, wymaga dodatkowych zabiegów. Ale przecież i tu istnieje zawsze jakieś wstępne rozumienie — aż po jego najbardziej rudymentarną formę, kiedy wiemy tylko, że ktoś coś r o b i, że mamy do czynienia z jakimś zachowaniem intencjonalnym. To wstępne rozumienie jest następnie pogłębiane i przeformułowywane; zdarza się nawet, że okazuje się całkowicie fałszywe, ale mimo to
14 Por. A. Kenny, Action, Emotion and Witt, London 1960, s. 187—202.
n Przykłady pochodzą od A. Kenny.
zawsze stanowi warunek możliwości dalszego procesu rozumienia.
Rozumienie czyichś ruchów jako zachowań intencjonalnych jest najbardziej podstawowym szczeblem procesu rozumienia ludzkich zachowań. Zanim spytamy, co ktoś robi, oraz dlaczego to robi, wiemy już, że ktoś coś robi, bo gdy podmiot nie jest autorem, sprawcą jakichś zdarzeń (choćby kiwnięcia palcem), nie ma sensu pytać, co o n robi, i co go do tego motywuje. O ile bowiem nie jest pozbawiony sensu okrzyk — „Stój! Co robisz?” skierowany do kogoś, kto właśnie zamierza wyskoczyć z dwudziestego piętra, o tyle nie ma on sensu, jeśli ten ktoś pośliznął się i wypada przypadkiem. Nie ma sensu pytać, po co ktoś kiwa palcem, jeśli ma on wszczepioną elektrodę do mózgu i kurczenie się mięśni jego palca jest wywołane elektrycznymi pobudzeniami, a odpowiedź dlaczego to robi, nie może być sformułowana w kategoriach motywów, lecz w przyrodniczych kategoriach przyczynowych.
Czasami jednak pojawia się wątpliwość, czy dane zachowanie jest zachowaniem intencjonalnym czy odruchem. Często też nie wiemy, czy *ktoś coś zrobił, czy był sprawcą, autorem jakichś wydarzeń, czy też coś się mu przydarzyło, na co nie miał i nie mógł mieć żadnego wpływu. Z problemami takimi mamy przeważnie do czynienia tam, gdzie idzie o ustalenie odpowiedzialności działającego (na przykład w sądownictwie lub historii politycznej).16 W takich wypadkach również zakładamy a priori, że mamy przed sobą podmiot, który zasadniczo może lub mógłby działać — na przykład być sprawcą interesującego nas czynu — i wobec tego ponosić odpowiedzialność.17 Kto tę zdolność utracił lub w ogóle jej nie posiadał, przestał być lub nigdy nie był człowiekiem normalnym.
Wymienione przykłady są niewątpliwie przypadkami
w Ptor. J. L. Austin, A Plea Jor Ezcuses, w: A. R. White (wyd.), The Philosophu of Action, Oxford 1968, s. 19—43.
n Niektórzy filozofowie uważają, że opis jakiegoś zachowania jako działania sprowadza się do przypisania podmiotowi odpowiedzialności za to zachowanie (askryptywizm).
55