Grecy osiągnęli prawdziwe wyrafinowanie w zupełnym zintegrowaniu linii i formy oraz w wizualnym potraktowaniu krawędzi i płaszczyzn; wyrafinowanie, w którym nie mają sobie równych. Wszystkie przerywniki i krawędzie w Par-tenonie zostały starannie wykonane i uporządkowane w ten sposób, że wydają się równe, a jednocześnie tak rozmyślnie zaokrąglone, że sprawiają wrażenie płaskich. Trzony kolumn rozszerzają się lekko w środku, by wydawało się, że jednolicie zwężają się ku górze. Nawet ich podstawy są w środku wyższe o kilka cali niż po bokach, aby platforma, na której kolumny stoją, wydawała się absolutnie równa.
Ludzie wychowani w kulturze zachodniej są wytrąceni z równowagi brakiem przestrzeni wewnętrznej w tych spośród greckich świątyń, które zachowały się w na tyle dobrym stanie, aby dać nam pewne wyobrażenie o ich oryginalnej formie, jak np. w świątyni Hefajstejon (znanej także jako Tezejon) z 490 r. p.n.e. na agorze w Atenach. W kulturze zachodniej pojęcie gmachu religijnego zawiera w sobie ideę komunikowania przestrzennego. Kaplice są niewielkie i intymne, katedry zaś wzbudzają nabożny lęk i przypominają o Wszechświecie samą zamkniętą w nich przestrzenią. Giedion twierdzi, że kopuły i sklepienia beczkowe znane są „od samych początków architektury... najstarsze zaś sklepienie łukowe, odkryte w Eridu, cofa nas aż do IV tysiąclecia p.n.e.” Jednakże możliwości, jakie stwarza kopuła i sklepienie w kreowaniu „superprzestrzeni” nie zostały zrealizowane przez Rzymian aż do pięćsetnych lat naszej ery. Istniała taka możliwość, lecz brak było uświadomienia sobie związku pomiędzy człowiekiem a większą zamkniętą przestrzenią. Ludzie Zachodu nie postrzegali siebie w przestrzeni jeszcze przez długi czas. W istocie zaczęli doświadczać w pełni siebie samych w przestrzeni na poziomie codziennego życia w sposób stopniowy, z kolejnym włączaniem poszczególnych zmysłów. Jak zobaczymy, oznaki niesynchronicznego rozwoju świadomości sensorycznej spotkać można również w sztukach plastycznych.
Przez wiele lat zaintrygowany byłem czymś, co wydaje się paradoksem w rozwoju sztuk plastycznych. Dlaczego rzeźba grecka o całe tysiąc lat wyprzedzała greckie malarstwo? Mistrzostwo w przedstawianiu ludzkiej postaci w rzeźbie osiągnięto w starożytnej Grecji przed połową V stulecia p.n.e. Umiejętność wyrażania istoty ruchu, aktywności, pulsowania człowieka w brązie i w kamieniu, została na zawsze utrwalona w takich dziełach jak Woźnica z Delf (470 r. p.n.e.), Dyskobol Mirona (460—450 r. p.n.e.) czy zwłaszcza Posejdon w Muzeum na Akropolu ateńskim. Odpowiedzią na ów paradoks jest fakt, iż rzeźba — jak dowodzi Grosser — jest sztuką przede wszystkim dotykową i kinestetyczną. Jeśli spojrzy się na rzeźbę grecką z tego punktu widzenia, łatwiej ten fakt zrozumieć. Komunikat rzeźbiarski przekazywany jest od mięśni i stawów jednego ciała do mięśni i stawów drugiego ciała. [...]
Przekazy prawdziwej sztuki są nastawione na wielowymiarowość. Niejednokrotnie mija wiele lat, a nawet stuleci, zanim dojdzie do przekazu kompletnego. Nigdy nie można mieć w gruncie rzeczy pewności, że arcydzieła wyjawiły nam już swój ostatni sekret i że wiemy to wszystko, co trzeba o nich wiedzieć. Aby zrozumieć dzieło sztuki właściwie, trzeba oglądać je wiele razy i wejść w dialog z artystą przez jego wytwór. W procesie tym nie może być pośredników, powinniśmy bowiem móc postrzec wszystko. Wzgląd ten eliminuje reprodukcje. Nawet najlepsza reprodukcja może co najwyżej przypomnieć oglądającemu coś, co już niegdyś widział. Stanowi ona w najlepszym razie pewien element wspomagający pamięć i nie
127