XI
PROKSEMIKA W KONTEKŚCIE KRZYŻOWANIA SIĘ KULTUR: NIEMCY, ANGLICY, FRANCUZI
Niemcy, Anglicy, Amerykanie i Francuzi wnieśli wzajem znaczny wkład do swych kultur, lecz kultury te w wielu punktach kolidują ze sobą. Powstające w konsekwencji nieporozumienia stają się tym poważniejsze, że bywali i mający intelektualne ambicje Amerykanie i Europejczycy szczycą się iż poprawnie interpretują zachowanie drugiej strony. Różnice kulturowe, tkwiące poniżej progu świadomości, kładzione są zazwyczaj na karb głupoty, nieokrzesania bądź też braku zainteresowania ze strony partnera.
NIEMCY
Ilekroć wejdą ze sobą w trwały kontakt ludzie z różnych krajów, każda strona zaczyna generalizować zachowanie się drugiej. I Niemcy, i Szwajcarzy niemieccy nie stanowią pod tym względem wyjątku. Większość intelektualistów i przedstawicieli wolnych zawodów z obu tych krajów, z którymi rozmawiałem, zabierała się w końcu do komentowania tego, jak Amerykanie posługują się czasem i przestrzenią. Niemcy i Szwajcarzy niemieccy zgodnie twierdzili, że Amerykanie nie zostawiają żadnego niemal luzu w strukturze swego czasu i że pedantycznie przywiązują się do roz-
kładów zajęć. Zauważali też, że Amerykanie nie zostawiają dla siebie wolnego czasu (podkreślał to Sebastian de Grazia w pracy Of Time, Work and Leisure). Ponieważ raczej trudno byłoby uznać Niemców i Szwajcarów za ludzi nonszalancko traktujących czas, postanowiłem zwłaszcza ich wybadać i wysondować ich poglądy na temat stosunku Amerykanów do czasu. Wyjaśniają zazwyczaj, że Europejczyk zaplanuje sobie mniej zajęć w tym samym odcinku czasu niż Amerykanin, i dodają zwykle, że Europejczycy nie czują się aż tak bardzo „zniewoleni czasem”. Przeznaczają go więcej na to wszystko, co wiąże się z ważnymi relacjami międzyludzkimi i — jak twierdziło wielu moich interlokutorów — w Europie liczą się przede wszystkim właśnie owe relacje, podczas gdy w Ameryce liczy się sporządzony rozkład zajęć. Większość pytanych wkraczała następnie na wyższy szczebel logiki i wiązała ten sposób obchodzenia się z czasem z postawami wobec przestrzeni, którą Amerykanie traktować mieliby z niewiarygodną nonszalancją. Wedle europejskich standardów Amerykanie posługują się przestrzenią rozrzutnie i rzadko rozplanowują ją zgodnie z potrzebami publicznymi. Przywiązując zbyt wiele wagi do harmonogramów czasowych, przywiązują jej zbyt mało do przestrzennych potrzeb człowieka. Chciałbym zaznaczyć, że nie wszyscy Europejczycy są aż tak spostrzegawczy; niektórzy ograniczyli się do stwierdzenia, że podczas pobytu w Ameryce czuli się przytłoczeni czasem i skarżyli się, że nasze miasta wydają się mało różnorodne. Niemniej te obserwacje Europejczyków pozwalają przypuszczać, że Niemcy okażą się bardziej niż Amerykanie wytrąceni z równowagi naruszaniem obyczajów przestrzennych.
189