czy leż grupy społeczne mogą w okresach kryzysu doznawać takiej sytuacji zbiorowo. Innymi słowy, istnieją wydarzenia dotykające całe społeczeństwa bądź grupy społeczne, które stanowią ciężkie zagrożenie dla rzeczywistości uprzednio przyjętej za oczywistość. Sytuacje takie mogą występować jako wynik naturalnych katastrof, wojny czy też społecznego wstrząsu. W takich okresach religijne legitymizacje prawic niezmiennie wysuwają się na plan pierwszy. Ponadto religijne legitymizacje stają się ważne zawsze wtedy, gdy społeczeństwo musi pobudzać swoich członków do zabijania bądź narażania własnego życia, przyzwalając w ten sposób na znalezienie się w krańcowo granicznych sytuacjach. A zatem „oficjalnemu” czynieniu przemocy, co ma miejsce na wojnie, czy też wymierzaniu kary śmierci, towarzyszy prawie niezmiennie używanie religijnej symboliki. W tych przypadkach religijna legitymizacja ukazuje dyskutowaną już „przydatność”, polegającą na przyzwoleniu jednostce na rozróżnienie pomiędzy jej „prawdziwym ja” (które się lęka bądź ma skrupuły) i jej jaźnią jako nośnikiem roli (wojownik, kat i inne, w czym może ona odgrywać rolę bohatera, bezlitosnego mściciela itd.). Z tego powodu zabijaniu pod patronatem legitymizowanych autorytetów od czasów starożytnych do dnia dzisiejszego towarzyszyły religijne atrybuty i rytualizm. Ludzie idą na wojnę i ludzi prowadzi się na śmierć wśród modlitw, błogosławieństw i zaklęć, dzięki którym uniesienia strachu i przemocy utrzymują się w granicach „zdrowia”, to znaczy w granicach rzeczywistości społecznego świata.
Wracając raz jeszcze do dialektycznej sprzeczności między działaniem religijnym i religijną ideacją, trafia się na kolejny jej aspekt niezwykle ważny dla zadań religii w zakresie podtrzymywania rzeczywistości. Aspekt ten odnosi się do społeczno-strukturalnych warunków wstępnych każdego religijnego (czy też każdego innego) procesu podtrzymującego rzeczywistość. Można sformułować to w sposób następujący: światy tworzy się społecznie i społecznie się je podtrzymuje. Ich nieprzerwana realność, zarówno obiektywna (jako wspólna faklyczność, traktowana jako oczywistość), jak i subiektywna (jako faklyczność nakładająca się na jednostkową świadomość), zależy od specyficznych procesów społecznych, a mianowicie od procesów, które ciągle odtwarzają i podtrzymują określony dany świat. I odwrotnie, przerwanie tych procesów społecznych zagraża rzeczywistości (obiektywnej i subiektywnej) danych światów.
Każdy świat wymaga więc społecznej „bazy” dla swojego nieprzerwanego istnienia jako świata realnego dla żyjących w nim ludzkich istot. „Bazę” tę można nazwać strukturą wiarygodności tego świata20.
Ten warunek wstępny stosuje się zarówno do legitymizacji, jak i do światów czy też nomosów, które one legitymizują, i to oczywiście niezależnie od faktu, czy są one religijne, czy leż. nie. Jednakże w kontekście prowadzonego obecnie wywodu, rzeczą korzystną będzie skoncentrowanie się na przykładach światów legitymizowanych religijnie. A zatem przykładowo, religijny świat Peru przed Kolumbem był obiektywnie i subiektywnie realny tak długo, jak długo pozostawała nienaruszona jego struktura wiarygodności, a mianowicie przedkolumbijskie społeczeństwo Inków. Obiektywnie rzecz ujmując, religijne legitymizacje były ciągle potwierdzane w zbiorowym działaniu, mającym miejsce w ramach tego świata. Subiektywnie rzecz ujmując, były one realne dla jednostki, której życic było osadzone w tym samym zbiorowym działaniu (pomijając w tym momencie kwestię „nieprzystosowanych” Peruwiańczyków). I odwrotnie, gdy dokonujący podboju Hiszpanie zniszczyli tę strukturę wiarygodności, oparta na niej rzeczywistość świata zaczęła ulegać rozpadowi z zastraszającą szybkością. Gdy Pizarro zabił Atahualpę, to — niezależnie od tego, jakie mogły być jego własne zamiary — zaczął on niszczenie świata, którego Inkowie byli nie tylko przedstawicielami, lecz także zasadniczą ostoją. Swoim czynem zniweczył ów świat, określił na nowo rzeczywistość i w konsekwencji określił na nowo egzystencję tych, którzy byli tego świata „mieszkańcami”.
To, co uprzednio było egzystencją w nomosic świata Inków, teraz stało się, po pierwsze, trudną do wypowiedzenia anomią, a następnie — bardziej lub mniej uporządkowaną egzystencją na obrzeżach świata Hiszpanów — tego innego świata, obcego i bardzo potężnego, który jako
20 Pojęcie struktury wiarygodności, zgodnie z przyjętą tu definicją, łączy w sobie pewne kluczowe rozumienia Marksa, Mcada i Schutza.
81