aparatów fotograficznych w odległości dwunastu cali jeden od drugiego; kiedy poruszający się obiekt znajdował się przed obiektywem, uruchamiała się migawka... Każde zdjęcie pokazywało dany obiekt w odrębnej fazie utrwalonej przez kamerę (s. 107).
Można powiedzieć, że dany obiekt zostaje przeniesiony z formy organicznej, czyli symultanicznej, w statyczną, czyli obrazową. Poprzez obracanie sekwencji takich przestrzeni statycznych bądź obrazowych powstaje iluzja organicznej całości lub współgry przestrzeni. W ten sposób koło oddala w końcu naszą kulturę od maszyn. Jednak dzięki dodaniu do koła elektryczności, ponownie łączy się ono z formą zwierzęcą. W rzeczy samej, koło jest formą wychodzącą z użycia w wieku elektryczności i pocisków. Oznaką zanikania jest bowiem hipertrofia, o czym jeszcze nie raz się przekonamy. Ponieważ w wieku dwudziestym koło powraca do formy organicznej, nietrudno nam zrozumieć, w jaki sposób prymitywny człowiek jc wynalazł. Każde poruszające się stworzenie jest kołem w tym znaczeniu, że powtarzalność ruchu oparta jest na zasadzie cykliczności i kolistości. Z tego powodu melodie piśmiennych społeczeństw stanowią powtarzalne cykle. Muzyka społeczności niepiśmiennych nie ma takiej powtarzalnej, cyklicznej i abstrakcyjnej formy, jaką jest melodia. Jednym słowem, wynalazczość jest przenoszeniem jednej przestrzeni do drugiej.
Giedion poświęca trochę czasu pracy francuskiego fizjologa Eticnnc’a Julcs’a Moreya (1830-1904), który wynalazł miograf — aparat do zapisywania ruchów mięśni: „Morey całkiem świadomie odwołał się do Kartezjusza, lecz zamiast graficznego przedstawienia przekrojów, przekształca ruch organiczny w formę graficzną” (s. 19).
Zetknięcie się w dwudziestym wieku alfabetycznego oblicza kultury z elektronicznym sprawia, że drukowane słowo odgrywa kluczową rolę w utrudnianiu powrotu do naszej wewnętrznej Afryki.
Wynalezienie alfabetu, podobnie jak wynalezienie koła, było przeniesieniem bądź też zredukowaniem złożonej, organicznej współgry wielu przestrzeni do jednej, ^lfabet fonetyczny zredukował posługiwanie się wszystkimi zmysłami naraz — a tym właśnie jest mowa — tylko do kodu wzroko-wego3)zisiaj na tego rodzaju przeniesienie mają wpływ różnorodne formy przestrzenne, które my nazywamy „mediami” albo „środkami przekazu”. Jednak każda z tych przestrzeni ma wyjątkowe właściwości i narzuca się innym zmysłom bądź przestrzeniom w szczególny sposób.
Dlatego łatwo obecnie zrozumieć wynalezienie alfabetu, ponieważ, jak tłumaczył A.N. Whitehead w Science and the Modern World [Nauka i świat współczesny] (s. 141), wielkim odkryciem dziewiętnastego wieku było odkrycie metody odkrywania:
Największym odkryciem dziewiętnastego wieku było wynalezienie metody odkrywania. Nowa metoda weszła wżycie. Aby zrozumieć naszą epokę, powinniśmy zignorować poszczególne zmiany, takie jak linie kolejowe, telegrafy, radia, maszyny do przędzenia, syntetyczne barwniki. Musimy się skoncentrować na samej metodzie; to bowiem jest prawdziwa nowość, która zburzyła podstawy starej cywilizacji... Jedynym elementem nowej metody jest po prostu odkrycie, jak zmniejszyć lukę pomiędzy pojęciami naukowymi a wynikiem końcowym. Polega to na zdyscyplinowanym atakowaniu jednej trudności po drugiej.
Edgar Poe wykazał w Philosophy of Composition, że metoda odkrywania polega na tym, iż zaczynamy albo od rozwiązania problemu, albo od oczekiwanego skutku. Następnie wycofujemy się, krok po kroku, do punktu, od którego należy zacząć, aby dotrzeć do rozwiązania lub skutku. Na tym polega metoda powieści detektywistycznej,poezji symbolicznej i współczesnej nauki. Jednak wiek dwudziesty musi wykroczyć poza ową metodę odkrywania, aby zrozumieć pochodzenie i działanie takich form, jak koło czy alfabet. Ten krok także nie jest cofaniem się od efektu finalnego do punktu wyjścia, lecz śledzeniem procesu niezależnie od wyniku. Śledzenie zarysów procesu, tak jak się to odbywa podczas psychoanalizy, dostarcza tylko sposobów na unikanie jego skutków, a mianowicie nerwicy lub psychozy.
197