ni Cypryjczycy, Japończycy i inni) wynalazło znaki pisarskie przedstawiające sylaby. Jednak tylko wśród syro-palestyńskich Semitówpojawił się geniusz, który stworzył pismo alfabetyczne, z którego wywodzą si( wszystkie alfabety dawne i współczesne.
Każda wielka cywilizacja modyfikuje swoje pismo, a czas może zatrzeć jego podobieństwo do spokrewnionych z nim systemów. 1 tak brah-mi, najważniejsze pismo Indii, alfabet koreański, teksty mongolskie — wszystkie wywodzą się z tego samego źródła co greka, łacina, pismo runiczne, alfabet hebrajski, arabski, rosyjski, mimo że laik nie jest w stanie dostrzec pomiędzy nimi podobieństwa (s. 216-217).
Poprzez łączenie znaków bez znaczenia z dźwiękami bez i znaczenia zbudowaliśmy kształt i „treść” człowieka zachodniego. Następnie zajmiemy się tropieniem wpływów alfabetu w kulturze rękopisu, w świecie starożytnym i średniowiecznym. Potem przyjrzymy się bliżej przekształcaniu kultury alfabetu przez prasę drukarską.
W swojej książce Art and Illusion E.H. Gombrich pisze (s. 116):
Gdybym musiał streścić ostatni rozdział w jednym krótkim zdaniu, to powiedziałbym: „najpierw tworzenie, a potem dorównywanie". Zanim artysta zapragnąI dorównać obrazowi widzialnego świata, chciał tworzyć własną rzeczywistość... Gwałtowność, z jaką Platon demaskuje ten chwyt, przypomina nam ważny fakt, iż w jego czasach mimesis była najnowszym wynalazkiem. Obecnie wielu krytyków z różnych powodów podziela jego niechęć, lecz nawet oni przyznaliby, że w całej historii sztuki nie ma wielu bardziej ekscytujących widowisk niż wielki rozwój greckiego malarstwa i rzeźby pomiędzy szóstym wiekiem a czasami młodości Platona, czyli końcem piątego wieku przed Chrystusem.
Etienne Gilson w swej książce pt. Painting and Reality zajmuje się głównie kwestią różnicy pomiędzy tworzeniem a dorównywaniem. Podczas gdy do czasów Giotta obraz byl rzeczą, to od Giotta aż do Cezanne’a malarstwo zaczęło przed-
stawiać rzeczywistość. Mówi o tym ósmy rozdział pt. Imita-lion and Creałion.
Jak się przekonamy, podobny rozwój w kierunku przedstawiania i bezpośredniej linearnej narracji dokonał się także w poezji i w prozie. Dla zrozumienia tego procesu istotne jest, tc mimesis w sensie platońskim (a nic arystotelesowskim) jest nieuchronnym skutkiem oderwania formy wzrokowej od współdziałania ze zmysłami słuchu i dotyku. Właśnie ów proces, wywołany przez doświadczenie fonetycznej piśmienności, przenosi społeczeństwa ze świata „świętej” bądź kosmicznej przestrzeni i takiegoż czasu w nieplemienną czy też „świecką” przestrzeń i czas cywilizowanego i pragmatycznego człowieka. Taki jest temat książki Mircei Eliadego pt. Sacrum i profanum. Rzecz o naturze religii.
E.R. Dodds w swej książce pt. The Greeks and the Irratio-nal omawia emocjonalną niestabilność bohaterów Homera: „I zadajemy sobie pytanie, dlaczego ludzie tak cywilizowani, mądrzy i racjonalni jak Jończycy nic wyeliminowali zc swojej narodowej epiki tych połączeń z Borneo i z prymitywną przeszłością, tak jak wyeliminowali strach przed zmarłymi...” (s. 13). Jeszcze ciekawsza jest następna strona:
Jego własne zachowanie... siało się obce nawet dla niego. Nie może lego zrozumieć. Ono nie jest częścią jego ego. Jest to niezwykle trafna obserwacja i uważam, że bez wątpienia odnosi się ona do niektórych omawianych przez nas zjawisk. Sądzę, że Nilsson ma także rację, kiedy utrzymuje, że takie doświadczenia odgrywały rolę — wraz z innymi czynnikami, takimi jak tradycja minojska chronienia bogiń — w budowaniu machiny interwencji fizycznej, którą Homer tak często się posługuje, co nam wydaje się zbyteczne i niepotrzebne. Uważamy to za niepotrzebne, ponieważ wygląda na to. że w wielu wypadkach boska machina jedynie kopiuje naturalny psychologiczny związek przyczynowy. Ale czy raczej
Inie powinniśmy mówić, że boska machina .Jcopiuje" interwencję psychiczną — to znaczy, przedstawia ją w konkretnej formie obrazowej? A to nie było niepotrzebne, ponieważ tylko w ten sposób można było przemówić do wyobraźni słuchaczy. Poeci homeryccy nie posługiwali się wyrafinowanym językiem, który umożliwiałby „dokonanie" ściśle psychologicznego cudu. Cóż może być bardziej naturalne niż to, że najpierw uzupełnili, a potem zastąpili starą, nieciekawą, wytartą formulę,
205