2. Na polarnych jarzących się przestrzeniach miłość niech będzie słabością, którą chcesz wyplenić. Naa NN aaa Na Naaa.
Jar. Iwaszkiewiczowi.
3. Gibraltar nie jest ostatnim kresem żywotów. Wola twoja stanowi o boskości nieba, a śmierć nie ściska twoich chudych ud. Śmierć wybawicielka śmierć pocieszycielka nie ukoi twoich chudych ud.
ABSOLUT. Kurwa bezpłciowa o bronzowym czole nieruchoma poprzez wibracje lat i kosmosów.
Obstąpione symposjony krep, białych krep.
Na puklerzu (złudnym) z kamelji i kremowych róż, bufiaste złudne Aurory odtańczą danse rococo.
ROMANTYCZNE WIECZORY
1. Austerje na kurzych nóżkach w których grzeją się romaiarte bezsensowe Orjony i kabalistyka wyszczutych nędznych dendy z Miserere. Ręka assyryjskiej komety sięga po kołtun włosów Berenice101. Przechodniu gdy posiadasz grzbiety cichych tajemnic, oddaj się harmonjom sfer, lecz pamiętaj nie podglądać nieskończoności przejawów swojej gwiazdy.
2. Bronzowa śmierć i czarny dur padają sobie w objęcia, cofają się i znów, odnowa znów Dorożkarze przeginają się w tył witają perlane łodzie Sabskiej krainy i biwuaki zbliżającego się kłamstwa. Wieże sprawiły pożegnalny recital.
3. Gdzie są jędrne przegięcia jej ciała, linje biódr głębokie brudnokrwawe cysterny seledynowych grzechów jej ojców? Czemu śpi jeszcze nieuśpiona córa występku? Czemu i czy nie wiecznie już? Gdzie są klucze oranżowych huraganów raju?
Nie mówcie jej psugłowe anielice Nizin.
4. Czy znasz wszystkie tajemnice skupienia rodzimej mlecznej konstelacji? Czy znasz tajemnicę słowa, słowa peristera i słowa abraksas? — „Tak, znam”.
Czy wiesz czym jest istota i czy wiesz ile gwiazd dusza mieści? — „Tak, zaiste” — Głupcze, azali cię Lawana102 podniosła wyżej nad jeden cal od ziemi!
POWRÓT Z NIEBA. Drabina do nieba, po której się wspinam z mozołem z wiecznym pragnieniem: dosyć. A potym nadchodzi własny anioł i strąca; z połamanemi członki podnoszę się zwolna. Jestem ślepy, miast oczu muchy się lęgną w wypalonych oczodołach.
Oblepiają mnie i męczą, lepkie jak rude drobne małe małpki
gwiazdy.
Wspinam się powoli a wiernym krokiem na niebo.
Hej, Święty Piotrze! Holla! Hej a nuże!
2. Podkute nogi stołów zbuntowały się, wyją: Mama daj cycy! Choreograficzne gobeliny otwierają żółte pyszczki.
A w flażoletach wiotczeje czerwona róża.
Kiedy spływa rozjaśnienie zagadki — niezapominajki podnoszą się z zapomnienia i opaszą wszelkie w kołtunkach kraciaste czoło.
UŚMIECH MORSKIEJ MARJH®. „Jedna łezka powszedniego człowieka przeważyła szalę”.
Harmonja wypadła i z trzaskiem się rozbiła o sine zęby rosochatych Gigantów, władców kobaltowych epok.
Arabja felix i uśmiech Marji Morskiej nie wynagrodzą. Odchodzę, niebu ogłosiwszy strejk.
Sądzicie może iż bredzę?
TRUP SZWENDAJĄCY SIĘ KOŁO POŁUDNIA.
Banzaj! Banzaj!
Krew mojej myśli piją gołębice o złotych łapkach i ultramano-wych różańcach. Bezczelny dzień z czarnego złota.
Wachlarze starych cywilizacji opaszą każdą spotkaną modystkę kolją słów patetycznych niewypowiedzianych przez zwyrodniałych synów.