różnica polega na tym, żc metody analogowe pracują z ciągłymi zmiennymi, gdy tymczasem cyfrowe korzystają z dyskretnych (a więc zmieniających się nie w sposób ciągły, lecz skokowo).
Zaskakujące, że analogowe wygrywa, cyfrowe przegrywa. Okazuje się, że prawa fizyki pozwalają przetrwać oszczędnej, gromadzącej energię maszynie informacyjnej (życiu), ale nie cyfrowej.
Powody są dość tajemnicze, angażujące kwantową teorię przechowywania informacji. Można jednak wyobrazić sobie, że system cyfrowy ma dźwignie, które raz przesunięte, nie dają się cofnąć. Ponieważ wszechświat stygnie, w pewnej chwili nie można będzie już ustawić dźwigni należycie dokładnie. Tymczasem system ciągły można dopasować z taką dokładnością, jakiej potrzeba, i zapisywać informacje w coraz mniejszych porcjach energii.
Zycie może wykorzystać stan hibernacji do nieskończonego rozszerzenia swojej formy analogowej. Podobnie jak niedźwiedzie, może przystosować się do spadku temperatury, ucinając sobie coraz dłuższe kosmiczne drzemki. Po przebudzeniu wydatkowałoby swoje rezerwy energii na niezrównoważone poziomy. We śnie gromadziłoby ją.
Takie życie może również komunikować się z innymi umysłami na wielkie odległości międzygalaktyczne. Zasoby energii mogą się kurczyć, ale słabnie też szum tla we wszechświecie, gdy rozszerzanie się go wyziębia nocne niebo.
Komunikacja nie zależy od mocy sygnału (energii), lecz od proporcji sygnału do szumu. Zimny, rozszerzający się wszechświat jest przyjazny rozwojowi międzygalaktycznych sieci. Życie będzie miało sporo czasu na wyczekiwanie odpowiedzi z, powiedzmy, galaktyki Andromedy, bez obawy, że nie zdoła tej odpowiedzi usłyszeć.
Nie wszystko wszakże jest dobre dla życia analogowego, gdy wszechświat stale przyspiesza. W pewnej odległości siła odpychająca, która powoduje to przyspieszenie, musi pokonać grawitacyjną siłę przyciągania. Galaktyki położone dalej, niż wynosi ta krytyczna odległość, przyspiesz;} tak, że znikną z pola widzenia, wyznaczając granice rozmiarom struktur, jakie życic może zbudować. To będzie jego ostateczny koniec.
Aby więc przetrwać i istnieć zawsze, życie musi być analogowe, a wszechświat nic może przyspieszać w nieskończoność. To pierwsze stanowi wymóg inżynieryjny i zapewne co mądrzejsze formy życia będą go spełniać. Na to drugie nie mamy wpływu, chyba że życie zdoła zmienić kosmologiczną naturę wszechświata jako takiego - z pewnością poważne zadanie.
Nie wiemy jeszcze (i możemy jeszcze długo nie wiedzieć), czy przyspieszenie będzie maleć, gdyż nie znamy jego przyczyny. Jest to największa zagadka kosmologii i wielu badaczy stara się ją rozwiązać. Dyskusja Dysona z Krausscm nadal przetacza się burzliwie przez świątobliwe stronice „Physical Review". Nieokreślona, optymistyczna teologia Dysona ściera się z jawnym ateizmem Kraussa. Obaj kontynuują starożytny spór degustibus w najgłębszej kwestii; Czy wszechświat ma jakiś rozpoznawalny cel? I czy ludzkie działanie znaczy cokolwiek na tej przeogromnej scenie?
3. Te sięgające daleko wyobrażenia o cylionach lat obejmują fascynującą fizykę, w większości rozumianą... ale nie do końca.
Po pierwsze, nic możemy być całkowicie pewni, że obszar,' poza naszym obecnym horyzontem przypominają część wszechświata, którą widzimy. Podobnie jak na oceanie, tuż za horyzontem może być coś zadziwiającego.
Fizycy John Barrow i Frank Tiplcr zauważyli, że pojawiłoby się nowe źródło energii - tak zwana energia poprzeczna - gdyby wszechświat rozszerzał się z różną prędkością w różnych kierunkach. To naciąganie czasoprzestrzeni mogłoby stale zaopatrywać w energię przezroczystą plazmę ełcktronowo-pozytro-nową, gdyby utrzymywała się nierównowaga kierunków. Aby z niej korzystać, życie (w jakiejkolwiek formie) musiałoby budować „maszyny” napędzane rozszerzaniem się wszechświata.
267