np. w wyrazie nislci mamy pierwiastek nie i przyrostek lei
[78, s. 101].
Na granicy rdzenia i przyrostka częstym zjawiskiem jest opisany tu przez Nitscha (chód nie nazwany) „węzeł morfologiczny”, np. w wyrazach ptactwoł, mnóstwo, ludzki, świecki itd., zacierający tę granicę. Jest wprawdzie wiele wyrazów takich jak: piórnik, nitka, główka, słówko, nocny, wierny itp., w których ta granica morfologiczna jest oczywista; jednakże dla jednolitości przepisu i dla oszczędzenia piszącym zbyt wielu kłopotów — na granicy rdzenia i przyrostków pozostawiono najzupełniejszą swobodę. Wolno zatem dzielić: nie tylko gór-ski i górs-ki, ale też gó-rslci; nie tylko wojewódz-ki, ale też wojewó-dzki. Jeśli ktoś nawet tak właśnie „nie-morfologicznic” podzieli te wyrazy, nie można mu tego poczytać za błąd; mieści się to w ramach przepisu. Inna rzecz, że jeśli chcemy podejść do sprawy dydaktycznie, możemy wyjaśnić, że wszystkie trzy zacytowane tu sposoby dzielenia są dopuszczalne, jednak najbardziej sensowny, zgodny z budową słowotwórczą wyrazu, jest taki podział: górski, morski, chiński, wojewódz-ki, piór-nik, nit-ka, drzew-ko, noc-ny, wier-ny itp.
Podobna sytuacja zachodzi przy dzieleniu wyrazów zapożyczonych. Zgodnie z przepisem wolno dzielić: konstrukcja, kons-trukcją,■ konst-rukcja i nawet ko--nstrukcja; jednakże ze względów dydaktycznych można zainteresowanym wyjaśnić, że najbardziej sensowny jest podział: konstrukcja, zgodny z odczuciem (nawet osób nie znających w odpowiednim stopniu języków obcych), że cząstka kon- daje się wyróżnić np. w wyrazach: kon-centracja, kon-centracyjny, kon-centrować, kon-centryczny, kon-cepcja, kon-cern, kon-cert, kon-cer-tować, kon-densator, kon-dołencja, kon-duktor, kon-wer-tor itd., itd.
1 Np. ptactwo (z ptacz-slwo), świeclci (z świeć-ski).
VI. DOJRZEWANIE SYTUACJI ORTOGRAFICZNEJ DO WIELKIEJ REFORMY
1. Jak wspomniano w rozdz. V, w r. 1930, w dniach 6-7 czerwca, odbył się w Krakowie ogólnopolski Zjazd Polonistów, który uchwalił skierowanie do Polskiej Akademii Umiejętności żądania „rewizji obowiązujących zasad poprawnej pisowni i słownika ortograficznego”, która by „usunęła oczywiste i rażące sprzeczności i niejasności”. Wydział Filologiczny Akademii, rozpatrzywszy sprawę, doszedł do wniosku, że zasadniczej zmiany wymaga tylko dzielenie wyrazów (omówione w rozdz. V), a zasadniczej poprawy wykonania pisanie razem i oddzielnie, poza tym zaś idzie tylko
0 szczegółowe poprawki. Informuje o tym K. Mtsch (79, s. 2).
W dalszej części artykułu przytacza Mtsch z „Pracy Szkolnej” (dodatku do „Głosu Nauczycielskiego”) r. VIII, 1930, nr 6, opinię autora pod kryptonimem Orland Sz. stwierdzającą, że „w obecnej chwili w całej Polsce nikt ortograficznie pisać nie umie” i że „żaden polonista, o ile jest uczciwy, nie pisze nic bez słownika Łosia [77] w ręce”; a dalej: że „słownik ortograficzny Łosia, najwyższy autorytet w tej sprawie, porównany w rozmaitych wydaniach, wykazuje, że sam Łoś jest mocno niepewny w swych ostatecznych decyzjach [72
1 77, s. 3]”. Koncentrując uwagę czytelników na zagadnieniu pisania łącznego i rozdzielnego, pisze Mtsch, że
65
5 — Losy polskiej ortografii