Nie umiałam się bawić ani być spontaniczna. Zawsze bałam się, że mogę kogoś uderzyć, urazić. Nie czułam, gdzie jest granica, której nie można przekroczyć. Nie rozumiałam też słownych zabaw, koleżeńskich pogaduszek i zwierzania się. Zdarzało się, że moje dwie najlepsze koleżanki, przychodziły do mnie. Często wszystkie trzy kładłyśmy się na wersalce i gadałyśmy, tzn. one gadały, bo ja rzadko miałam coś do powiedzenia. Uśmiechałam się tylko i udawałam zainteresowanie, a tak naprawdę skupiałam się głównie na tym, jak one to robią, że tyle gadają.
Zawsze bałam się zmian i tego, czego nie znałam. Mieszkałam w domu rodziców, pomimo tego, że moje relacje z nimi były absolutnie niezdrowe. Z ojczymem kłóciłam się nieustannie - nigdy nie rozmawialiśmy normalnie. Kiedyś w końcu chciałam mu przywalić. Oni między sobą też się kłócili. Nigdy nie było spokoju w tym domu! Ale pomimo tego, bałam się wyprowadzić od nich, bo myślałam, że lepsze to, co już znam. Albo na przykład, gdy wyjeżdżałam gdzieś, to musiałam z góry mieć zaplanowaną trasę, czas jaki ma zająć droga i wszystkie inne detale, żeby nie było żadnego zaskoczenia.
Traktowałam siebie bardzo poważnie. Wiecznie konkurowałam i rywalizowałam ze wszystkimi. W pracyjw szkole musiałam być najlepsza. Jednocześnie wszystko mnie raniło i zawstydzało. Często obrażałam się i potem nie umiałam się „odgniewać”. Niewinny żart potrafił mnie tak rozzłościć i obrazić, że potem jeszcze długi czas roztrząsałam sytuację i myślałam, jak mogłam wtedy się zachować, czy powiedzieć. Wstydziłam się, że wyszłam na idiotkę, a w wyobraźni obmyślałam zemstę. Na zewnątrz jednak nic po sobie nie pokazywałam.
Z wiekiem coraz bardziej odczuwałam swoją inność i coraz bardziej mi to dokuczało. Było mi ciężko w każdej relacji - mężczyzna, kobieta - obojętne. A to dlatego, że miałam strasznie niskie poczucie wartości, które dodatkowo kojarzyło mi się tylko i wyłącznie ze sferą materialną. W mojej klasie była dziewczyna, która dobrze się uczyła. Nosiła staroświeckie, niemodne ciuchy, ale była pewna siebie, śmiała i spokojna. Wszyscy ja lubili. Nie mogłam się nadziwić,
38
dlaczego ona się nie wstydzi chodzić tak ubrana i nie ma żadnych kompleksów. Bo ja- gdy wychodziłam z domu, musiałam wyglądać idealnie - to znaczy fryzura i makijaż, bo ciuchy miałam raczej kiepskie. Paradoksalnie, szłam tak, żeby nikogo nie spotkać, bo bałam się, że nie będzie o czym gadać. Bałam się zwłaszcza ludzi śmiałych i pewnych siebie - przebojowych; sztywniałam przy takich. Za to wobec ludzi, których się nie obawiałam, których uważałam za słabszych od siebie, mniej wartościowych, byłam nieprzyjemna, zaczepna i agresywna. Zdarzyło mi się nawet uderzyć.
Miałam złe relacje z kolegami z klasy i źle się czułam w szkole.
I)lutego bardzo dużo wagarowałam. Pierwszy raz na wagary poszłam już w przedszkolu. Miałam pięć lat. Po tygodniowej chorobie myślałam, że grupa mnie już nie pamięta i dzieci będą się na mnie gapić i traktować jak nową - wstydziłam się! Do przedszkola chodziłam sama, więc nikt się nie zorientował. Cały tydzień szwen-dałam się po mieście: brudna, bez jedzenia. Ale za to poznawałam ludzi - zaczepiałam ich i gadałam z nimi, azTctóregoś razu spotkałam matkę!
Wszystkie te trudności spowodowały, że wcześnie zaczęłam popijać alkohol.
Było mi ciężko wejść w bliski związek. Gdy poznałam swojego męża, wydawało mi się, że dzieje się coś nadzwyczajnego. Wydawał się wyjątkowy. Teraz wiem, że gdybym tylko zechciała otworzyć wtedy oczy, od razu zobaczyłabym, że to toksyczny człowiek. Od początku nie mieliśmy o czym rozmawiać i często zapadała kłopot-liwa cisza. Potem jakoś nie zwracaliśmy już na to uwagi. Szybko zaczęło być zwyczajnie źle. Aleja zaciskałam zęby i brnęłam dalej. Wielu rzeczy nie dopuszczałam do siebie, a po części myślałam, że lak jest normalnie i że tak musi być. Wielokrotnie złapałam go na kłamstwie. Byłam też świadkiem tego, jak bardzo oszukiwał i wykorzystywał swoją matkę, ale nigdy nie powiedziałam jej o tym. Myślałam, że muszę być lojalna wobec niego. Pomimo tego wszystkiego zdecydowałam się za niego wyjść, bo się bałam, że inaczej odejdzie. Do tego zaczęłam podejrzewać, że On chyba jest uzależniony: od kasy, hazardu, może i alkoholu. Ale tak bardzo bałam
DDA Autoportret ____ 39