nie jest zdolna ich sobie powiedzieć. Z tym skomplikowanym zabiegiem samooszukiwania się mamy do czynienia stale, psychoanaliza dostarcza nam bogatych danych empirycznych na ten temat, nazywając zjawisko represją i dysocjacją." Tu, być może, leży przyczyna procesu nazywanego „samo-dystansowaniem się”, polegającego na tym, że jednostka zaczyna odczuwać obcość w stosunku do samej siebie.7
Aktor, który w życiu osobistym postępuje zgodnie z wewnętrznymi wzorcami moralnymi, może kojarzyć te wzorce z grupą odniesienia określonego rodzaju, .tworząc w ten sposób dla siebie nieobecną publiczność. Możliwość ta każe nam rozważyć jeszcze jedno. Jednostka prywatnie może reą^ lizować wzorce zachowań, których osobiście nie akceptuje z tego powodu, że jest głęboko przekonana o obecności jakiejś niewidzialnej publiczności, mogącej ukarać ją za odchylenia od owych wzorców. Innymi słowy, jednostka może być widownią dla samej siebie albo może wyobrazić sobie, że widownia jest obecna. (Widać tu analityczną różnicę między pojęciem zespołu i pojęciem pojedynczego wykonawcy.) Należy w związku z tym za-
« Indywidualistyczny sposób myślenia zwykle prowadzi do traktowania takich zjawisk jak samooszukiwanie się i nie-szczerość jako słabości charakteru, której źródło tkwi w głębokich pokładach osobowości jednostki. Być może, lepiej byłoby zaczynać analizę od tego, co dzieje się poza jednostką, a potem odwoływać się do niej samej, niż odwrotnie. Można powiedzieć, że punktem wyjścia tego wszystkiego, co ma nastąpić później, jest przyjęcie przez pojedynczego wykonawcę określonej delinicjl sytuacji wobec publiczności. Jednostka automutyćznjc staje się nieszczera, kiedy bierze na siebie obowiązek bronienia doraźnej zgody 1 uczestniczy W różnych przedstawieniach lub odgrywa różne role przed różnymi widowniami. Samooszukiwanie się można uważać za skutek zamknięcia w tej samej jednostce dwóch odmiennych ról: wykonawcy i publiczności.
’ Zob. K. Mannheim, lissays on the Soclology oj Cnlture, London 1956, s. 209.
uważyć, że także zespół może zainscenizować przedstawienie dla publiczności, która w sensie fizycznej obecności nie istnieje. Na przykład w niektórych szpitalach psychiatrycznych w Ameryce zmarłym pacjentom, po których ciała nie zgłosiły się rodziny, organizuje się stosunkowo staranny pogrzeb na terenach szpitalnych. Bez wątpienia pomaga to zachować minimum standardów kultu-ralności w sytuacjach, w których złe warunki i ogólny brak zainteresowania ze strony społeczeństwa mogą standardom tym zagrozić. W każdym razie w sytuacji, kiedy zmarły nie ma krewnych, kierownik szpitala zarządzający sprawami pogrzebów oraz jeden czy dwóch funkcjonariuszy mogą sami grać'wszystkie role w pogrzebie i wobec zmarłego pacjenta przedstawiać właściwy społeczeństwom cy-\yilizowanym^szacunek dla zmarłego, choć nikt poza nimi nie jest obecny.
Jednostki będące członkami tego samego zespołu czują się właśnie ze względu na tę przynależność W istotny sposób ze sobą związane. Można wyodrębnić dwie istotne części składowe tego związku.
Po pierwsze, podczas zespołowego występu każdy członek zespołu może przez nieodpowiednie zachowanie popsuć lub przerwać widowisko. Każdy z partnerów jest więc zmuszony polegać na dobrym zachowaniu kolegów i, odwrotnie, inni w ten sam sposób zmuszeni są polegać na nim. Istnieje więc z konieczności wzajemna zależność łącząca członków zespołu. Jeśli, jak to się często zdarza, członkowie zespołu mają różne pozycje społeczne i różne stanowiska w organizacji, wzajemna zależność powstała w \yyniku uczestnictwa krzyżuje się zwykle z podziałami strukturalnymi, stając się dla organizacji źródłem społecznej spoistości. Kiedy wyższe i niższe pozycje dzielą organizację, zespoły biorące udział w występie mogą dążyć do jej zintegrowania.
Po drugie, jest rzeczą oczywistą, że jeśli człon-
129
9 Człowiek w teatrze