wielokulturowością, lecz o autentyczne przenikanie się kultur, narodów, języków, wyznań i tradycji. Chodzi też o związaną z tym swoistą wrażliwość na to, co odmienne, zmarginalizowane, pominięte i istniejące z łatką gorszości; właśnie takie byty, zazwyczaj persony - w jakiś sposób pokraczne, głupie i mądre, pokazuje Bołdak-Janowska. Pisze o nich z poczuciem zagrożenia, w imieniu tzw. odmieńców, z myślą o nieuchronności cierpień, ze świadomością śmieszności tych osób, ale i sobie właściwym humorem, który chroni przedstawiane postacie przed pogrążeniem się w bezsensie, osłania ich godność. Odwaga w pisaniu o granicznych sytuacjach swoich Leśmianowskich „ludzieńków” idzie w parze ze śmiałością wyobraźni, skojarzeń i języka. W pokaleczonych, groteskowych, schorowanych, wydawałoby się banalnych i ogłupiałych lub ogłupianych światkach Bołdak-Janowska znajduje nieoczekiwanie preteksty do zadawania pytań o sprawy najważniejsze: o Boga, o prawdę, o dobro i zło, o miłość itp.
Predyspozycje pisarki do opisywania-kreowania „pograniczności” ukształtowało pochodzenie białorusko-polskie1 i tatarskie (jest czyngi-zydką, czyli „tatarską księżniczką”), a po prababce znad Wołgi jeszcze żydowskie, wychowanie na białostockim i wiejskim pograniczu czy wreszcie studia rusycystyczne ukończone w Uniwersytecie Warszawskim. Ta jej wielopochodzeniowość niektórych niezwykle fascynuje, jak np. pisarza niemieckiego Ralpha Giordano, który w swej książce Ost-preussen ade (Koln 1994) rozdział pt. Białoruska miniatura poświęcił osobie i osobowości Bołdak-Janowskiej2.
Spośród rodzajów i gatunków uprawianych przez tę poetkę, eseistkę, publicystkę, kontrowersyjną uczestniczkę dyskusji, tłumaczkę, także re-eenzentkę, rysującą i rzeźbiącą plastyczkę, najwięcej uznania przyniosły Opowiadania naiwne (1997). Julian Kornhauser żałował, że pozycja ta nie znalazła się na liście pozycji nominowanych do nagrody NIKE za rok 1997. Argumentował: „Jest to książka świeża, operująca żywym, brutalnym językiem, opisująca rzeczywistość Polski B w sposób daleki od stereotypów, nie unikający dramatycznych, nieobecnych w naszej prozie, pytań?” - i dalej - „Co za wyczucie języka, jakie portrety psychologiczne! Andrzej Stasiuk w spódnicy...”3.
A jak przedstawia się galeria postaci „naiwnych”, tych cudaków życiowych? Scharakteryzowała ich admiratorka prozy Bołdak-Janowskiej, Ewa Mazgai: „Duża Anka, emerytka i jej córka z uszkodzonym stawem, bezrobotna nauczycielka rosyjskiego, która kradnie jedzenie w sklepie, Gieniusz Walik, który nienawidzi siebie za nikotynizm, alkoholizm i napastowanie Paraszki, Filip, który załatwiając rentę trzyma sztuczne zęby w kieszeni, Lonek, dróżnik z nieczynnej stacji, nadaremnie czekający z uchem przy torach na pociąg, wdowiec i wdowa, żyjący samotnie w popadającym w ruinę wieżowcu, Mirosław Gołąbek (platfus, krzywica, głowa jak gruszka), tworzą ludzki pejzaż na co dzień przesłonięty pozorami polskiego dobrobytu, nie pokazywany w telewizji. W fasadowym, samochodowo-supermarketowym bogactwie nie mają udziału; mają natomiast »dość życia, do którego wstają«. Są jednak znawcami »Pisma, komunizmu i państwa wyznaniowego«, więc to ich, w pewien sposób, ratuje przed ostateczną rozpaczą. Rozmowy z Panem Bogiem, prywatny, jednostkowy bunt, a nawet przygasająca wiara nadaje ich egzystencjom sens”4.
Pytania o Absolut, które są stawiane w utworach Bołdak-Janowskiej, dają asumpt do nazywania jej pisarką religijną. Ona sama zresztą definiuje: „religijność jest poszukiwaniem tego, co dobre”5. Poszukiwanie to przebiega jednak w świecie współczesnym, miejskim i wiejskim, prowincjonalnym: brzydkim, wulgarnym, wciąż nieprzygotowanym do tego, by realnie zatriumfowało w nim dobro.
Kontynuacją pierwszego tomu nowel jest książka Rytmy polskie i niepolskie. Opowiadań naiwnych ciąg dalszy (Olsztyn 1998). I tutaj Bołdak--Janowska zdaje się być pisarką niekończącej się, zwariowanej, ekspre-sjonistycznej, czasami celowo głupio-mądrej dysputy o podstawowych ideach filozoficznych i rozterkach egzystencjalnych. Niewątpliwie jest to proza napisana z wyjątkowym temperamentem, żarem, zaczepnością, swarliwością i niekiedy publicystyczną pasją — wymusza aktywizację wyobraźni.
47
Autorka współuczestniczy w życiu kulturalnym polskich Białorusinów, należy do ich ekskluzywnego ldubu „Villa Sokrates”, założonego przez Sokrata Janowicza, i Białoruskiego Zjednoczenia Demokratycznego. Jej wiersze zamieszczono w poetyckiej antologii wydanej po białoruslcu Liscio srebnaj tapoli (Białystok 1999). Współpracuje z białoruską prasą, m.in. z „Niwą”.
W książce pada znamienna deklaracja pisarki: „Przez całe życie szukałam ojczyzny, ale jej nie znalazłam. Dlatego mogę zrozumieć cierpienie Niemców, którzy tutaj [w d. Prusach Wschodnich - przyp. Z.Ch.] utracili swoją ojczyznę” (cyt. za: R. Giordano, Ostpreussen ade, s. 205—211). Ponadto o Bołdak-Janowskiej pisał także Rainer Strobelt (zob. jego artykuły: „...wie die Wurzeln von morgen", „Impressum” 1998, nr 12 i „Uber die Kleina Briicke” zu Tamara Boldak-Janowska, der Dichterin, „Annus Albaruthenicus” [Villa Socrates] 2000, s. 237-241. Proza autorki znalazła się w antologii małych form pisarzy polskich z lat dziewięćdziesiątych pt. Landschaften und Luftinseln wydanej w Niemczech (DTV) w 2000. Autorka ponadto ilustruje książki niemieckich wydawnictw: Spranger Ver-lag (Koln) i Retor Segler Verlag (Treiberg).
J. Kornhauser, Postscriptum Notatnik krytyczny..., s. 146. Pod koniec dziewiątej dekady przyszło uznanie dla Bołdak-Janowskiej. Została doceniona. W 1998 roku „Gazeta Olsztyńska” wybrała ją do Złotej Dziesiątki osób zasłużonych dla kultury Warmii i Mazur w dowód uznania za odwagę i artyzm. W 2000 roku została obroniona praca magisterska o pisarce Obca wśród swoich, napisana na Uniwersytecie Warszawskim pod kierunkiem prof. Jolanty Brach-Czajny.
E. Mazgai, Margines nieporządku, „Gazeta Olsztyńska” z 17-19 października 1998.
Tamże.