/
strzegą Sapir między językiem, kulturą i psychiką, przeoczyć relację opisaną przezeń tak zwięźle w przywołanym wyżej cytacie. Wpływu języka na nasze poczynania, kulturowe i indywidualne, szukać należy nie w jego specjalnych użyciach, ale raczej w trwałych sposobach porządkowania danych i w potocznej analizie zjawisk, dokonywanych za pośrednictwem języka.
NAZWA SYTUACJI
JAKO CZYNNIK WPŁYWAJĄCY NA ZACHOWANIE
Z problemem tym zetknąłem się, zanim jeszcze rozpocząłem studia pod kierunkiem dr. Sapira, i to w dziedzinie od językoznawstwa bardzo odległej. Nastąpiło to podczas mej pracy w towarzystwie ubezpieczeniowym, gdzie podjąłem się dokładnego zbadania, na podstawie setek raportów, okoliczności towarzyszących wybuchaniu pożarów i eksplozjom. Nastawiony byłem na przyczyny czysto fizyczne, jak wadliwe okablowanie, obecność lub brak warstwy powietrza pomiędzy metalowymi przewodami kominów a konstrukcjami z drewna itp. — i rezultaty mych dociekań przedstawiłem w takim właśnie ujęciu. Bo też przedsięwzięciu temu nie towarzyszyła refleksja, czy nie mogą —• lub nie muszą — wchodzić tu w grę jakieś inne czynniki. Już w trakcie badań okazało się jednak, że momentem istotnym była czasem nie tyle sytuacja fizyczna, ile raczej sens, w jakim odbierali ją ludzie, oraz ich zachowanie się w chwili wybuchu pożaru. Ów element sensu ujawniał się zwłaszcza wówczas, gdy chodziło o znaczenie językowe zawarte w nazwie lub w deskrypcji danej sytuacji. Tak na przykład wokół magazynów z czymś, co nazwano „beczkami z benzyną” ludzie zachowywali się w ściśle określony sposób, przestrzegając przepisów bezpieczeństwa, podczas gdy wokół magazynu z „pustymi beczkami po benzynie” zachowywali się mniej rozważnie, bezkarnie paląc papierosy i rozsiewając wokół niedopałki. Tymczasem „puste” beczki są niejednokrotnie bardziej niebezpieczne, ponieważ zawierają
wybuchowy gaz. Z fizycznego punktu widzenia zatem sytuacja taka jest ryzykowna, lecz dokonując jej analizy językowej — zgodnie z regularną analogią — posługujemy się wyrazem „pusty”, który oczywiście kojarzy się z brakiem zagrożenia. Przymiotnika tego używamy w dwóch wzorach językowych: 1) jako synonimu zwrotów: „czczy”, „nieważny”, „bezużyteczny”, „pozbawiony treści”; 2) w analizie sytuacji fizycznych związanych z wszelkimi pojemnikami oraz płynami, gazami, odpadkami itp. Nazywamy sytuację wedle jednego wzoru (1), ale jej nazwa zaczyna „funkcjonować” i „żyć” wedle wzoru innego (2). Jest to ogólna zasada warunkowania przez język form naszych zachowań w takich sytuacjach.
W fabryce suchej destylacji drewna metalowe aparaty destylacyjne otaczano izolacją wytwarzaną ze skały wapiennej i zwaną w zakładach „watą wapniową”. Nie stosowano żadnych środków zapobiegających jej zetknięciu z ogniem. Po pewnym czasie ogień podtrzymywany pod jednym z aparatów destylacyjnych przeniósł się na izolację, która — ku wielkiemu zdumieniu obecnych — zaczęła się szybko palić. Okazało się, że pary kwasu octowego z aparatu destylacyjnego zadziałały na wapień (węglan wapnia) przemieniając ga w octan wapnia, który rozkłada się pod wpływem ciepła i wydziela łatwo zapalny aceton. Pozostawienie izolacji w bezpośrednim zasięgu płomieni wywołane było błędnym przekonaniem, że wapień jako rodzaj „kamienia” nie może się zapalić.
W innym przypadku olbrzymia żelazna kadź z gotują-cym się pokostem została podgrzana do temperatury, w której pokost groził zapaleniem. Pracownik nadzorujący spostrzegł przegrzanie kotła i przetoczył kadź w wózku na pewną odległość od paleniska, nie przykrywając jej jednak. Po chwili pokost się zapalił. Wpływ czynnika językowego był tu bardziej złożony; w związku z metaforycznym uprzedmiotowieniem (o czym za chwilę) „przyczyny” jako kontaktu lub sąsiedztwa przestrzennego z „rzeczą” w sytuacji wyróżniono tylko dwie możliwości: „postawienie na ogniu” i „zdjęcie z ognia”. .T ymczasem, choć nie działało już zewnętrzne źródło ciepła, kocioł
183