436
Richard Rorty
K.P.Ł Nie chcę szufladkować Blooma, ale czy według ciebie uprawia on pragmatyczną formę lektury?
EJL: Tak. Zarówno on, jak i Kermode nie czują się onieśmieleni przez filozofię. Weź na przykład esej Kermode’a o Heideggerze i Stevensie. Heidegger go nie onieśmiela. Kermode nie zadaje sobie pytań typu: „Czy w sposób właściwy uchwyciłem istotę Heideg-gerowskiej filozofii?”.
fi-
dłuższego tekstu o pojedynczym filozofie, ale od czasu do czasu bierze do ręki książkę Derridy czy kogoś innego i mówi naprawdę przenikliwe rzeczy. To samo tyczy się Franka Kermode’a. Nikomu by przez myśl nie przeszło, że oni próbują połączyć ze sobą filozo fię i badania literackie. Po prostu czytają filozofów, kiedy mają na to ochotę. To jest według mnie najwłaściwszy sposób. Nie chodzi tutaj o opanowywanie dyscypliny, lecz o to, by okazjonalnie przeczytać jakiegoś autora, który uprawia inny gatunek.
E.P.E.: Czy uważasz, że wśród studentów - wśród tych, którzy nie mają za sobą długich lat doświadczenia w czytaniu tekstów-panuje poczucie zagrożenia, panuje prze-konanie, że nie można mówić o wielkich nazwiskach, takich jak Heidegger, Derrida czy Stevens, dopóki nie przeczyta się całego korpusu tekstów? Czy myślisz, że władza, jaką posiadają dyscypliny akademickie, sposób, w jaki zorganizowane są uniwersytety, a także retoryka, którą posługują się uniwersyteccy profesorowie, wywołują w studentach niepotrzebne poczucie niższości?
ELE.: Tak, coś takiego z pewnością istnieje. Ale anglosaska kultura akademicka posiada pewną szczególną cechę. We Francji i w Niemczech każdy intelektualista musi przeczytać określoną liczbę tekstów filozoficznych. Zajmujesz się tym w ostatniej klasie szkoły średniej. Oczekuje się od ciebie, że jako osoba wykształcona będziesz posiadał pewną orientację w filozofii. Jeżeli jesteś nauczycielem akademickim, nie przetrwasz w Geisłesurissenschaften bez znajomości Platona, Kanta i niektórych spośród ich następców. Nie ma czegoś takiego w Ameryce czy Wielkiej Brytanii. Możesz sobie doskonale radzić na uniwersytecie bez znajomości tych autorów. Zatem kiedy Amerykanie lub Brytyjczycy biorą do ręki Derridę, muszą wziąć za dobrą monetę to, co on mówi o Platonie czy Kancie. To komplikuje ich sytuację, ponieważ doskonale zdają sobie sprawę z tego, że stąpają po cienkim lodzie. Europejscy intelektualiści mogą czytać Derridę w bardziej krytyczny sposób niż większość anglofonów.
Przekład Grzegorz Jankowicz
.ni
i!::
Pierwszym, \wcieleniem „Arachnologii” był referat na konferencję teoretycznolilerac-ką iv Georgetown, zorganizowaną przez Susan S. Lanser i Michaela Ragussisa. Tema tem tam,tego roku (1984) była „InterpretacjaPracowałam nad pojęciem, „nadczyta,-nia” /overreading/ jako pewnej strategii lekturowej przeznaczonej dla dziel niekarny nicznych, a w szczególności dla pisania kobiet. Był to projekt podwójny; historyczny i metakry tyczny. W konstrukcji opartej na rewizjonistycznej ponowionej lekturze ” /revisionary re-reading/ Anette Kolodny chciałam stworzyć poetykę, która mogłaby ogarnąć problem sygnatury, pozostawionej przez to, co „niedoczytane”, dzida wykluczone z biblioteki kultury powszechnej, z księgozbioru juz przeczytanego (czy leż deja luj. By o tym móiuić, za możliwe tropy feministycznej aktywności literackiej przyjęłam wzięte z antyku przykłady kobiecego tkactwa. Go prawda, nie tyle interesowało ■mnie tkactwo, ile p r z e d s t a w i e n i e p i s a n i a pod przykładami tekstualności beznadziejnie uwikłanej w problemy własnej materii. Tlmctwo, w tym znaczeniu, obdarzyło mnie jakąś nieodpartą metaforyką: pozwalało mi 'wyobrazić pewną tożsamość pisania jalco ugruntowaną i zlokalizowaną na scenie dzieła, godząc zc sobą przedstawienie i kulturową wytwórczość. (Faktycznie, na początku miałam koncepcję, aby ująć pismo 'węzełkowe Graffigny oraz ąuipus Ziliijcm część lego omówienia}). Widziałam,, że to zainteresowanie z konieczności kłóci się z postmodernistyczną po-
* N.K. Miller, Arachnologies: The Woman, the Tesct, and the Cńtic, [vv:| idem, Subjecl to Chamie: Reading Fcminist Writing, New York 1988, s. 77-101.
1 Chodzi o powieść E tle GraffignyLettres d’unePerurimne (1747), której bohaterka, mlasku księżniczka, posługuje się pismem węzełkowym, zwanym quipos (lub ąuipus). W książce Subject lo change Miller omawia tę powieść w osobnym rozdziale: The Knot, the Leiter, and the Book Grąlfigmfs Pen wian Lettcra, który należy do części 3: Feminist Signatures: Corning to Writing in France, 1747-1910 przyp. I.lum.