Rozdział 12
Czy ktokowiek z nas naprawdę chce się leczyć? Czy kobieta z rakiem piersi pragnie mastektomii? Czy ktoś chce, by mu borowano w zębie? Oczywiście, że nie. Poddajemy się leczeniu nie dlatego, że tego chcemy, ale dlatego, że tego potrzebujemy. Wydawałoby się, że osoba cierpiąca z powodu uzależnienia lub współuzależnienia także powinna odczuwać potrzebę leczenia. Jednak zarówno dziecko, jak i rodzic nie dostrzegają swojej choroby, często więc nie zdają sobie sprawy ze swoich potrzeb.
Jak już mówiliśmy, uzależniony nastolatek jest tak szczelnie spowity w zaprzeczanie, że twierdzi, iż ma się dobrze, gdy w rzeczywistości jest chory. Często, im bardziej zaawansowane uzależnienie, tym silniejsze zaprzeczanie i tym większa niechęć do podejmowania leczenia.
Na jednym z prowadzonych przeze mnie spotkań terapeutycznych pewien ojciec zażartował:
- Moje współuzależnienie było tak silne, że gdybym umierał, przed oczyma przesunęłoby mi się życie mojej córki.
To prawda. Współuzależnieni potrafią tak skoncentrować się na innej osobie, że prawie nie dostrzegają samych siebie, nie mówiąc już o swojej chorobie. Tak jak w przypadku uzależnienia, im większe współuzależnienie, tym silniejsze zaprzeczanie i niechęć do podjęcia leczenia.
Wszyscy znamy stwierdzenie: „Nie można pomóc alkoholikowi, zanim sam nie zechce pomocy". To zdanie jest nieprawdziwe i niebezpieczne. Alkoholikom oraz osobom uzależnionym od innych narkotyków można pomóc, nawet jeśli nie chcą pomocy. Gdyby zostawić to ich uznaniu, większość zeszłaby do grobu, zanim podjęłaby leczenie.
Przez wiele lat pracowałam w ośrodku odwykowym, gdzie drzwi były otwarte, a pacjenci przyjmowani na własną prośbę. A jednak większość z nich była tam, bo zostali do tego zmuszeni. Ich rodziny powiedziały: „Leczysz się albo opuszczasz dom"; ich szefowie zagrozili: „Leczysz się albo tracisz pracę"; sędziowie orzekli: „Terapia albo więzienie". Czasem zaś sytuacja dopuszczała już tylko „leczenie albo śmierć". Podjęli zatem kurację, bo zostali do tego zmuszeni - i większość z nich wyzdrowiała.
Leczenie w kontrolowanym środowisku ośrodka zamkniętego, starannie przeplatającym elementy terapeutyczne i edukacyjne, ma dużą siłę motywacyjną. Zaplanowano je tak, by osoba uzależniona mogła dostrzec swoją chorobę. Odbywają się zajęcia, pokazuje się filmy, opowiada historie i zadaje materiał do czytania. Uzależnieni pacjenci otrzymują więcej informacji na temat swej choroby niż lekarze, pielęgniarki i psycholodzy podczas nauki w specjalistycznych szkołach. Grupy terapeutyczne i spotkania indywidualne pozwalają pacjentom wejrzeć w swoje mechanizmy obronne i wyrazić stłumione uczucia. Gdy pacjent uświadomi sobie własną chorobę, zyskuje motywację do osobistej przemiany. Wówczas terapia pomaga uzależnionym nastolatkom podejść do życia tak, by nabrało ono sensu.
Współuzależnieni rodzice przechodzą podobny proces podczas tygodnia rodziny organizowanego w ośrodku. Większość rodziców poddaje się terapii chcąc pomóc uzależnionemu dziecku, ale dzięki niej dowiadują się o swojej chorobie i otrzymują pomoc, która umożliwia im poprawę własnego życia.
Leczenie w ośrodku zamkniętym jest przeznaczone dla młodzieży lub młodych dorosłych głęboko uzależnionych, ze stałymi zmianami zacho-wań/osobowości; dla osób, które nie były w stanie podporządkować się regułom leczenia otwartego lub których nie sposób opanować w domu. Co się dzieje, jeżeli odmawiają? Rodzice powinni wówczas poszukać specjalistycznej pomocy potrzebnej do przeprowadzenia interwencji, co podsunie im metody, którym niewielu uzależnionych nastolatków potrafi się oprzeć. Zazwyczaj porad na temat interwencji może udzielić specjalista, który pomagał rodzicom ustalić terapeutyczne potrzeby dziecka. Jeżeli nie, może on zwykle polecić kogoś doświadczonego w przeprowadzaniu interwencji. Rodzice mogą też skontaktować się z miejscową filią Narodowej Rady do