szkolnej wycieczki dzieci polskich. Śpiewały one bowiem prowokacyjną pieśń: „Ułani, ułani, malowane dzieci”...
Dwa dni potem: Polski urzędnik kolejowy Antczak jedzie z Sopot do Gdańska pociągiem. Towarzysze śpiewają pieśni nacjonalistyczne niemieckie. „Jak jedzie pan z nami, to śpiewaj z nami”. „Jestem Polak”. Antczaka pobito.
Idzie trzech Polaków na Langgasse. Rozmawiają. O zgrozo, Polacy i rozmawiają po polsku. Pobici.
Znowu po paru dniach spacerują sobie rabi Se-gułowicz i dwóch polskich obywateli, mojżeszo-wego wyznania i wyglądu, Kagan i Glass. Zapewne, broniąc Gdańska przed niebezpieczeństwem żydowskim, hitlerowcy poturbowali Kagana i Glassa. Segułowicza nie. Rabin zachował się podobno jak Almanzor:
... widząc swe roty
zbite (cest le mot) w opornej obronie, przedarł się między szable i groty, uszedł. - i zmylił pogonie.
Na drugi bodaj dzień Izaak Pleskin, kupiec z Warszawy, zobaczył dwóch hitlerowców w mundurach, idących naprzeciwko niego, na Langer Markt w śródmieściu. Chciał ich ominąć. Hitlerowcy, zawezwawszy trzech innych, sponiewierali i pobili polskiego żyda.
Pomijam, zapomniałem inne pomniejsze lub bardziej znane wypadki. W ostatnią niedzielę było ich tylko trzy. W niedzielę trzeba sobie użyć.
Jest na terenie Wolnego Miasta miasteczko
Nyl.ych. To, co się tam zdarzyło, wystarczy za
wszystko.
/ona socjalistycznego radnego, Niemca, p. i .1 itliim, spotyka szefa miejscowej bojówki hitlerowskie! Rudzińskiego, w rynku. Ten zaczepiają kon/nrowym przekleristwein na jej męża. Pani (ii nim cos odpowiada. Rudziński policzkuje ją.
:ipi >1 uzkowana publicznie kobieta biegnie z pła-■ com do męża. .Test głęboki tragikomizm, przed tloiym należy stanąć z szacunkiem: p. Griihn wychodzi na rynek, przeciw dzikiemu watażce ti,-lno|ony... w parasol. Atakuje go wobec kilku 111 wywołanych już przez Rudzińskiego bojówka-i - v W mgnieniu oka Griihn jest powalony, skrwa-winny, ukopany. Wówczas oddaje jeszcze Rudziń-nln nIi/idy z rewolweru, kładąc go trupem.
Hylo l.o d maju. Niedawno zapadł wyrok. Sąd gdański aka/al Rudzińskiego na dwa tygodnie wiy / Inn ni /.ii /el/.enie pani Griihn. Odegrano komedii, ine|iiiczyl.al nosci i uniewinniono od zarzutu Mliii i Im Ml wa.
Wszystko to było uwerturą letniego sezonu, i ni.‘'ty polskie o tym pisały. I goście polscy nie I" vl< /d/.ipi. Szykana!
4 ńn |esl właśnie typowa, polska „szykana”.
Wier/urcm, w dzień mego przyjazdu do Gdańsku wid,-udem wracający z ćwiczeń, na peryfe-i nu h pierwszy oddział bojowy hitlerowców. Byli tu młodzi, bardzo młodzi chłopcy, o pogodnych mudi vi h oczach i bardzo jasnych włosach. Ale •v 11 i nim ni ■ twarze ciężkie, czasem tępe i groźni I ' wypomniał mi się — zrazu nie wiedziałem | > mii „kureń śmierci”.
35